Reklama

Urzędnicy bardzo chcieli przekonać radnych, że opłata śmieciowa w zależności od zużytej wody to zły pomysł

Grzegorz Żądło
Mimo pozytywnych przykładów z innych miast, w tym Częstochowy, katowiccy urzędnicy przekonują, że nie warto zmieniać systemu pobierania opłaty śmieciowej na taki, który zależy od zużycia wody. Argumentują, że wcale nie byłoby taniej, a poza tym, zmiana systemu to konieczność wykonania dodatkowej pracy. Tyle że do wliczeń wzięli złe dane. Mimo to, radni komisji infrastruktury i środowiska zobowiązali prezydenta do przygotowania nowej uchwały w sprawie naliczania opłat za śmieci właśnie od zużytej wody. Jeśli ich posłucha, wówczas zmiany wejdą w życie w połowie 2023 roku.

Inicjatorem zmiany systemu pobierania opłat za śmieci jest radny PiS Bartosz Wydra. W kwietniu zaprosił na komisję rozwoju rady miasta przedstawiciela Częstochowy. Liczył, że przykład innego dużego miasta podziała mobilizująco na katowickich urzędników. Ale się przeliczył. Z przygotowanego na posiedzenie komisji infrastruktury i środowiska dokumentu wynika, że nikt w urzędzie miasta nie myśli o zmianie systemu poboru opłat za śmieci na taki, który zależy od zużytej wody. W dużym skrócie, urząd przekonuje, że to nie wpłynie pozytywnie na cenę, a potem tym wymaga dużo pracy. Przykład Częstochowy pokazuje jednak co innego.

Częstochowa zmieniła system naliczania opłat, bo z danych wynikało, że w mieście zameldowanych na stałe i czasowo jest około 210 000 osób, podczas gdy opłaty za śmieci wnosiło tylko około 186 000 mieszkańców. W systemie brakowało więc około 25 000 osób. – Wiedzieliśmy, że system jest nieszczelny. Chcąc uniknąć najprostszego rozwiązana, jakim jest podniesienie opłaty dla wszystkich mieszkańców, szukaliśmy sposobu na uszczelnienie systemu i wciągnięcie do niego jak największej liczby osób – wyjaśniał w kwietniu katowickim radnym Łukasz Kot, naczelnik działu usług komunalnych Centrum Usług Komunalnych w Częstochowie.

Dodawał, że urzędnicy dostawali sygnały ze spółdzielni o konkretnych przypadkach, w których właściciele mieszkań deklarowali, że są one puste, podczas gdy liczniki wody wskazywały zużycie na poziomie np. 16 m sześć. miesięcznie.

Jak się okazało, decyzja o zmianie systemu naliczania i pobierania opłat bardzo szybko przyniosła wymierne efekty. Wpływy od mieszkańców zwiększyły się z 65 do 78 mln zł rocznie. Jak policzyli urzędnicy, gdyby porównać to z systemem „od osoby” to w ciągu 12 miesięcy przybyło około 12 000 mieszkańców płacących za śmieci (ze 186 000 do 198 000).

W Katowicach problem zaniżania liczby osób w mieszkaniach jest jeszcze większy. Z jednej strony studenci, z drugiej wynajem krótkoterminowy. Brak meldunku i brak deklaracji śmieciowych powoduje, że uczciwi mieszkańcy muszą utrzymywać cały system. Śmieci jest coraz więcej, bo produkują je m.in. ci, którzy za nie nie płacą.

Wszyscy zgadzają się, że w Katowicach mieszka zdecydowanie więcej osób niż wynika to ze złożonych deklaracji śmieciowych. Zmiana systemu wyliczania opłaty na ten od zużycia wody pozwoliłaby na wychwycenie osób, które unikają płacenia za śmieci. Nawet jeśli nie są zameldowani, to wodę zużywają. A co za tym idzie, nie mogliby już udawać, że nie istnieją.

Jednak władze Katowic do pomysłu zmiany systemu nastawione są bardzo sceptycznie. W piśmie do radnych wyliczają kolejne trudności i problemy, które może stworzyć przejście z systemu od osoby na ten od zużycia wody.

Wskazuje na to m.in. sposób wyliczenia potencjalnej ceny za zużycie 1 m sześć. wody. Jak to zrobiła Częstochowa? – –Wzięliśmy dane z wodociągów na temat tego ile wody rocznie zużywają gospodarstwa domowe. Podzieliliśmy to przez liczbę mieszkańców i wyszło nam, że to niewiele ponad 3 m sześć. na osobę miesięcznie. Te dane zgadzają się z wytycznymi na temat zużycia wody, które znajdziemy w dokumentach ministerstwa. Te 3 metry odpowiadały opłacie za jedną osobę, czyli 29 zł. Po podzieleniu przez 3 wyszło nam, że za jeden metr sześcienny zużytej wody mieszkańcy będą płacić 9,6 zł – wyliczał Łukasz Kot.

Katowiccy urzędnicy podeszli do tematu inaczej. Jako punkt wyjścia wzięli łączne wydatki związane z systemem gospodarowania odpadami komunalnymi, które wynoszą 84 150 354 zł rocznie oraz ilość zużywanej przez mieszkańców wody (10 458 876,83 m sześć.). Podzielenie pierwszej kwoty przez drugą daje 8,04 zł/m sześć. Taka mogłaby być stawka wyjściowa.

Nie bardzo wiadomo dlaczego nie zastosowanego takiego samego wyliczenia jak w Częstochowie, czyli podzielenia ilości zużytej wody przez liczbę mieszkańców. Być może dlatego, że trudno dokładnie określić ilu ich jest. Niemniej, wyliczenia katowickich urzędników tak naprawdę przemawiają na korzyść metody od zużytej wody. Kluczowa jest tu właśnie liczba mieszkańców. Jeśli opierać się na tych zameldowanych, to na koniec 2021 roku Katowice miały około 269 000 mieszkańców. Dane GUS z Narodowego Spisu Powszechnego wskazują, że mieszkańców mamy j285 711. Z kolei Katowickie Wodociągi, które też bazują na danych GUS (ale nie tych ze spisu) podają, że na koniec 2021 roku w Katowicach mieszkały 289 162 osoby. Zużycie wychodzi więc na poziomie 99,098 litrów na osobę na dobę. Miesięcznie to około 3000 litrów. Dokładnie tak samo jak w Częstochowie.

Podsumowując, statystyczny mieszkaniec Katowic zużywa około 3 m sześć. wody miesięcznie. A zatem obecnie 1 m sześć. wody, w kontekście opłaty śmieciowej, powinien kosztować 8,76 zł. To wszystko przy założeniu, że po zmianie systemu za śmieci będzie płacić tyle samo ludzi, ile obecnie. Jak pokazuje przykład Częstochowy, to założenie błędne, bo metoda od zużycia wody błyskawicznie wyłapuje oszustów. Tym samym ilość pieniędzy w systemie wzrasta, co pozwala albo obniżyć ceny (przy dzisiejszej inflacji to raczej niemożliwe), albo utrzymać je jak najdłużej na obecnym poziomie.

Urzędnicy chcą jednak przekonać radnych, że metoda od zużytej wody ma wiele wad. Twierdzą np. że „ilość wody zużytej powiększa się, na przykład, przez nieszczelność kranu, spłuczek w toalecie, a taki ubytek wody obciąża właściciela potrójnie poprzez opłatę za wodę, opłatę za ilość odprowadzanych ścieków oraz opłatę za wywóz odpadów. W przypadku awarii wodno-kanalizacyjnej w lokalu, skutkiem którego jest znaczne podwyższenie zużycia wody, możliwość odliczenia wody zużytej nastąpi wyłącznie w przypadku, gdy taka pomniejszona wartość zużycia wody wyniknie z faktury otrzymanej od Katowickich Wodociągów S.A.

Upraszczając, jeśli w domu dojdzie do jakiejś awarii, której skutkiem będzie nadmierne zużycie wody, wówczas za śmieci trzeba będzie płacić znacznie więcej. W teorii prawda, ale w rzeczywistości już nie bardzo. Znów przykład Częstochowy. Jak tłumaczył w kwietniu radnym przedstawiciel tego miasta, jeśli w jakimś mieszkaniu dojdzie do awarii, która została potwierdzona przez zarządcę lub wodociągi, opłata śmieciowa może zostać skorygowana wstecznie i zostanie wyliczona na podstawie wskazań wodomierza z poprzedniego okresu.

To jednak nie koniec argumentów anty, przygotowanych przez katowickich urzędników. „Powiązanie opłat za odpady ze zużyciem wody może spowodować, że spadnie zużycie wody. Natomiast koszty dostarczania wody pozostają na stałym poziomie, co może wpływać na wzrost kosztów zużycia wody dla mieszkańców. Ponadto zmniejszone zużycie wody przy stałych kosztach odbioru i zagospodarowania odpadów będzie powodować konieczność zmiany wysokości stawki opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi.

Teoretycznie, owszem może być tak, że mieszkańcy będą jeszcze bardziej oszczędzać wodę, jeśli od jej zużycia będzie zależeć opłata śmieciowa. Tyle że fakty temu przeczą. Po pierwsze, z danych Katowickich Wodociągów wynika, że zużycie wody w gospodarstwach domowych od kilku lat utrzymuje się mniej więcej na stałym poziomie, mimo systematycznego wzrostu ceny wody. Po drugie, w Częstochowie, po wprowadzeniu metody „od wody” zużycie spadło o 0,4%, ,czyli tyle co nic.

Warto zwrócić uwagę na ostatnie zdanie z cytowanego fragmentu informacji urzędu miasta. Jeśli spadnie zużycie wody, a koszty odbioru i zagospodarowania śmieci będą stałe, to trzeba będzie podnieść opłatę śmieciową. Kolejna błędna teza, która nie uwzględnia jednej podstawowej rzeczy, czyli większych wpływów z opłaty śmieciowej po uszczelnieniu systemu. Tak więc, nawet jeśli zużycie wody by spadło, to z nawiązką zrekompensują to zwiększone wpływy od osób, których w systemie formalnie nie było.

Jeszcze ciekawszy jest kolejny argument urzędników. „Zużycie wody przypadające na mieszkańca obejmuje również wodę zużytą na potrzeby np. podlewania ogrodów, wypełniania basenów, czy prowadzone prace budowlane w gospodarstwach domowych. Dodatkowe zużycie wody wpływa na zwiększenie średniej przypadającego na mieszkańca co za tym idzie stawka opłaty jest zaniżana. W przypadku przyjęcia takiej metody naliczania faktyczne zużycie może być mniejsze, szczególnie jeżeli mieszkańcy zaczną zakładać dodatkowe opomiarowanie np. rozdzielające zużycie wody na podlewanie ogrodów. Montaż wodomierza ogrodowego leży po stronie właściciela nieruchomości.

Według Katowickich Wodociągów, rocznie ilość tzw. wody bezpowrotnie zużytej (czyli np. do podlewania ogrodów) wynosi 71 235,60 m sześć. Przypomnijmy ilość zużywanej wody w ogóle – 10 458 876,83. Czyli woda bezpowrotnie zużyta stanowi jedynie 0,68% ilości ogólnie zużytej wody. Tyle co nic. Jeśli dodamy do tego nieruchomości, gdzie jest szambo (198 605,37 m sześć.), to mamy kolejne 1,89%. Nadal bardzo mało. Poza tym, nie bardzo wiadomo co mają pokazać te dane. Przecież ktoś, kto wypuszcza wodę do szamba i tak musi za nią wcześniej zapłacić. Urząd sugeruje, że ta woda może nie wchodzić do opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi (nie bardzo wiadomo dlaczego miałaby nie wchodzić), więc zużycie wody na potrzeby wyliczenia opłaty śmieciowej byłoby mniejsze (10 189 036 m sześć. Co za za tym idzie, wysokość opłaty śmieciowej kształtowałaby się obecnie na poziomie 8,26 zł/m sześć. Jak już udowodniliśmy wyżej, to założenie błędne, bo stawka wyjściowa powinna zostać wyliczona poprzez podzielenie ilości zużytej wody przez liczbę mieszkańców, a nie poprzez podzielenie kosztów systemu przez metr sześć. zużywanej wody.

Kolejna rzecz to limit opłaty, jaką można pobrać od gospodarstwa domowego przy systemie od zużycia wody. Obecnie to 160,83 zł. To mniej więcej kwota, jaką obecnie płaci miesięcznie za śmieci 6-osobowa rodzina.

W obecnym stanie prawnym wybór metody od wody może spowodować niedofinansowanie systemu gospodarowania odpadami komunalnymi (nieruchomości na których zamieszkuje wiele osób, mające duże zużycie wody zapłacą maksymalnie ok 160zł/mc). Ustalona stawka maksymalna nie pokryje realnych kosztów gospodarowania odpadami komunalnymi„.

A teraz zastanówmy się ile jest w Katowicach rodzin więcej niż 6-osobowe. Pamiętajmy, że nie bierzemy pod uwagę domów jednorodzinnych. Danych brak, ale można założyć, że niewiele. System więc tego nie odczuje.

Jako ostateczny argument anty wydział kształtowania środowiska przygotował symulację kosztów, jakie ponosiliby mieszkańcy, gdyby zmienić system pobierania opłaty śmieciowej na taki od zużytej wody.

W powyższej tabelce mamy kumulację błędnych obliczeń i wykorzystanych danych. Jak widać, według urzędników, metoda od wody opłacałaby się dopiero przy 7 osobach w rodzinie. Warto jednak rzucić okiem na gwiazdkę pod tabelką. Na potrzeby symulacji stawki opłaty śmieciowej zostało wzięte zużycie 3,5 m sześć/osobę miesięcznie. To błąd, bo mieszkańcy Katowic zużywają niecałe 3 m sześć. Mnożąc jednak stawkę wyjściową (która też opiera się na błędnych obliczeniach i założeniach) przez 3,5, a nie przez 3 można oczywiście uzyskać wyższą kwotą. A przecież chodzi o pokazanie, że nie chcemy nic zmieniać. Na marginesie, 8,26 zł (stawka wyjściowa przy niekorzystnych założeniach) pomnożona przez 3,5 daje 28,91 zł, a nie 30,98 zł. Trudno powiedzieć skąd ta różnica.

Tak naprawdę, obliczenie stawki jest bardzo proste. Obecna kwota za osobę – 26,30 zł – podzielona przez 3 (tyle metrów sześć. zużywa średnio miesięcznie mieszkaniec Katowic). Wychodzi 8,76 zł/m sześć.

Urząd przywołuje jeszcze kilka argumentów anty, powołując się m.in. na wyroki sądów. Tyle że przykład Częstochowy pokazuje, że dobrze przygotowanej uchwały nie obalą ani nadzór prawny wojewody, ani sąd administracyjny, ani prokuratura.

Na koniec urzędnicy używają argumentu o „negatywnym odbiorze społecznym dla metod „nieosobowych” naliczania opłaty” To ciekawe, bo żadne badania opinii publicznej w tej sprawie nie zostały przeprowadzone, więc to kolejne błędne założenie. Równie dobrze można założyć, że odbiór społeczny będzie pozytywny, jeśli mieszkańcy usłyszą, że nowa metoda to większe wpływy do budżetu, wychwycenie oszustów i cwaniaków oraz promocja ekologicznego stylu życia, polegającego na rozsądnym gospodarowaniu wodą.

Mimo tak wielu argumentów anty, radni komisji infrastruktury i środowiska chcą zmiany systemu. Za wnioskiem do prezydenta o przygotowanie nowej uchwały, w której opłata śmieciowa w budynkach wielolokalowych będzie naliczana w zależności od zużytej wody, głosowało 7 osób z PiS, PO, a nawet Forum Samorządowego i Marcin Krupa (Józef Zawadzki) oraz radny niezrzeszony (Dawid Durał). Przeciw było 3 radnych Forum.

Czy prezydent weźmie wolę radnych branżowej komisji pod uwagę, trudno powiedzieć. Skoro jednak nawet jego koalicjant w radzie miasta chce zmiany systemu, trudno będzie udawać głosu radnych nie zauważyć.


Tagi:

Dodaj komentarz

*
*