Reklama

Nocna „przejażdżka” tramwajem. Prokuratura sprawdzi zachowanie pracowników zajezdni

Zdjęcie ilustracyjne.

Ł. K.
„Motorniczy” ze Świętochłowic usłyszał dwa poważne zarzuty. Sąd przychylił się do wniosku o tymczasowe aresztowanie 25-latka. Postępowaniem objęto także pracowników zajezdni w Zawodziu.

Po nocnej „przejażdżce” tramwajem 25-latek ze Świętochłowic pozostanie w areszcie. W sobotę po południu odbyło się posiedzenie w Prokuraturze Rejonowej w Chorzowie. Mężczyzna usłyszał dwa zarzuty. Pierwszy to sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Drugim miała być kradzież z włamaniem, ale ostatecznie zadecydowano o zmianie na zarzut zabrania pojazdu w celu krótkotrwałego użycia. W niedzielę sąd rozpatrzył pozytywnie wniosek o areszt tymczasowy dla, jak nazwała go policja, „samozwańczego motorniczego”. Jak tłumaczy prokurator rejonowy Cezary Golik, uzasadnieniem takiego środka zapobiegawczego jest duże prawdopodobieństwo wymierzenia wysokiej kary za popełnione przez mieszkańca Świętochłowic czyny. Grozi mu bowiem do 8 lat więzienia.

W mediach pojawiły sie informacje, że ojciec 25-latka był motorniczym i podejrzany miał tłumaczyć, że sam też chciał prowadzić tramwaj. Szczegółów na temat wyjaśnień prokuratura nie podaje. Jego zeznania mają być związane z jednym z wątków śledztwa. – To postępowanie obejmuje też ocenę zachowania pracowników zajezdni tramwajowej pod kątem ewentualnego dopuszczenia do ruchu pojazdu szynowego, tramwaju przez osobę nieuprawnioną do tego. Jest to przestępstwo – mówi Golik. Prokuratura zbiera też informacje dotyczące tego, w jaki sposób mężczyzna był w stanie prowadzić tramwaj. Nie ma wątpliwości, że nie był nigdy zatrudniony w Tramwajach Śląskich. Jednak nie jest wykluczone, że brał kiedyś udział w kursie dla motorniczych.

Przypomnijmy, że 25-letni mieszkaniec Świętochłowic w nocy z piątku na sobotę wszedł na teren zajezdni tramwajowej w Zawodziu, przy ul. 1 Maja. Wsiadł do uruchomionego i niepilnowanego przez nikogo tramwaju PESA 2012 o wartości 7 mln zł. 20 minut po północy wyjechał stamtąd w kierunku centrum Katowic i pokonał około 10-kilometrową trasę w ciągu 45 minut. Dopiero reakcja innego motorniczego, który zauważył bardzo wolno poruszający się skład z numerem 33 (taka linia nie istnieje), pozwoliła na zatrzymanie tramwaju. Najpierw starano się wywołać „motorniczego” przez radiotelefon. Kiedy to się nie udało, zadecydowano o zdalnym wyłączeniu napięcia w sieci. Tramwaj z pasażerami w środku, którzy wsiadali do pojazdu po drodze, został unieruchomiony. W trakcie zatrzymania na chorzowskim rynku mężczyzna nie uciekał i nie stawiał oporu, 25-latek był trzeźwy. W trakcie przejazdu nikomu nic się nie stało, a tramwaj wrócił nieuszkodzony do zajezdni.


Tagi:

Dodaj komentarz

*
*