Reklama

Miasto zgodziło się na wycięcie stuletnich kasztanowców w centrum Katowic, ale teraz chce swój błąd naprawić

Grzegorz Żądło
Trzy około stuletnie kasztanowce rosnące na ul. Raciborskiej mają zostać wycięte. Brakuje jedynie opinii Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, która jednak zwykle jest formalnością. Na szczęście, jest jeszcze szansa, że drzewa uda się uratować. Nie wiadomo do końca w jaki sposób, ale słowo honoru, że tak się stanie, daje wiceprezydent Katowic Waldemar Bojarun.

Nieco ponad tydzień temu anonimowa czytelniczka przysłała nam maila. „Nie wiem czy państwa zainteresuje ten temat. Przy Raciborskiej ma dojść do wycinki starych dębów, bo będą przeszkadzać inwestycji Nova Mikołowska. Drzewa nie mieszczą się na terenie inwestora.” 

Temat oczywiście nas zainteresował. Wprawdzie czytelniczka pomyliła dęby z kasztanowcami, ale nie miało to większego znaczenia. Drzewa, o których mowa, to piękne okazy, które są ozdobą tej części śródmieścia. Co ciekawe, kilka dni wcześniej, to właśnie na Raciborskiej rozpoczęła się jesienna akcja sadzenia drzew w Katowicach.

 

Zadzwoniliśmy do biura prasowego urzędu miasta. Niedługo później dostaliśmy informację, że miasto nic wspólnego z planowaną wycinką nie ma. Jednak po kilku dniach sytuacja się zmieniła. Usłyszeliśmy, że rzeczywiście, inwestor złożył wniosek o wycinkę, ale trafił on do urzędu marszałkowskiego. Tak dzieje się, kiedy drzewa rosną na terenie miejskim. Prezydent Katowic nie może samemu sobie wydać zgody na usunięcie drzew. W piątek wysłaliśmy pytania o sprawę z ul. Raciborskiej do urzędników marszałka. Odpowiedź była co najmniej zaskakująca. „W sprawie usunięcia drzew przy ul. Raciborskiej w Katowicach w dniu 26 września odbyły się oględziny, w trakcie których stwierdzono, iż objęte wnioskiem drzewa (3 kasztanowce białe) znajdują się w dobrym stanie fitosanitarnym, a jedynym powodem ich usunięcia jest kolizja z planowaną inwestycją (Prezydent Miasta Katowice wyraził zgodę właścicielską na usunięcie przedmiotowych drzew). Zgodnie z art. 83a ust. 2a i 4 ustawy o ochronie przyrody w dniu 4 października został przekazany do Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska projekt decyzji zezwalającej na usunięcie ww. drzew.”

Jak to możliwe, że prezydent Katowic wyraził zgodę na usunięcie drzew, skoro rzekomo urząd miasta nie ma z tym nic wspólnego? Zadzwoniliśmy do osoby, która w urzędzie marszałkowskim bezpośrednio zajmuje się tą sprawą. Jak powiedziała nam Karolina Wojtan z wydziału ochrony środowiska UMWŚ, urząd miasta musiał się zgodzić na wycinkę, bo drzewa znajdują się na terenie miejskim. – Gdyby takiej zgody nie było, w ogóle nie moglibyśmy rozpatrywać dalej wniosku inwestora. 

Na działce pomiędzy ulicami Raciborską, Strzelecką i Mikołowską firma Activ Investment planuje budowę osiedla mieszkaniowego z elementami handlu i usług. Jak poinformowała nas urzędniczka marszałka, projektantka osiedla optowała za pozostawieniem drzew, ale na przeszkodzie stanął… urząd miasta. Chodzi o miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Jest w nim zapis, zgodnie z którym, wzdłuż ul. Raciborskiej jest ustalona linia zabudowy. Ta biegnie mniej więcej w miejscu, w którym teraz stoi ceglane ogrodzenie. Kasztanowce rosną tuż obok, w chodniku. Oznacza to, że nowe budynki musiałyby powstać równo z linią ogrodzenia. Drzewa nie miałyby szans przetrwać, a gdyby kasztanowce uschły już po wybudowaniu osiedla, inwestor musiałby zapłacić dużą karę. Tak naprawdę, nie z własnej winy. – Zrobiliśmy wizję lokalną, sprawdziliśmy czy drzewa nie są siedliskiem chronionych gatunków ptaków. Nic takiego nie miało miejsca, wiec nasza decyzja musiała być pozytywna – tłumaczy Karolina Wojtan. Tak właściwie to projekt decyzji. Zgodnie z prawem, jeśli drzewo rośnie w pasie drogowym, urząd marszałkowski musi jeszcze zasięgnąć opinii Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, której wysyła właśnie projekt decyzji. Praktycznie nie zdarza się, żeby RDOŚ miał inne zdanie niż urzędnicy marszałka. Co więcej, jeśli w ciągu 30 dni nie wyda opinii, uznaje się, że dał milczącą zgodę. Sprawa została przekazana regionalnej dyrekcji 4 października, więc wyrok na drzewa może zapaść na początku listopada.

Po naszych telefonach do urzędu miasta (i nie tylko) sprawą zainteresował się wiceprezydent Katowic Waldemar Bojarun, któremu podlega wydział budownictwa i planowania przestrzennego. To właśnie ten wydział jest odpowiedzialny za plany zagospodarowania przestrzennego, czyli w tym przypadku – za wyznaczenie określonej linii zabudowy. To oczywiście duży skrót myślowy, bo plan zagospodarowania uchwalają radni, a wcześniej jest on wyłożony do publicznego wglądu i odbywa się nad nim publiczna dyskusja.

 – Kiedy tylko dowiedziałem się o tej sprawie, od razu poprosiłem wydział budownictwa i planowania przestrzennego o takie rozwiązanie sytuacji, w której drzewa nie zostaną wycięte. To jest dla mnie priorytet i obiecuję, że kasztanowce nadal będą zdobić ul. Raciborską. Poprosiłem o zaproszenie na poniedziałek do urzędu inwestora, żebyśmy mogli wspólnie zastanowić się na jak najlepszym rozwiązaniem – mówi nam Waldemar Bojarun.

Jak to możliwe, że urząd najpierw wydał wyrok na drzewa, a teraz próbuje to odkręcić? Wiceprezydent Katowic mówi ogólnie o niedopatrzeniu. Z naszych informacji wynika, że zabrakło komunikacji pomiędzy wydziałami.

Zakładając dobrą wolę inwestora, jest duża szansa na uratowanie kasztanowców. RDOŚ jeszcze nie wydał opinii, ale być może nie będzie ona konieczna. Jeśli urząd miasta dojdzie do porozumienia z inwestorem, ten będzie mógł wycofać wniosek o wycinkę.


Tagi:

Dodaj komentarz

*
*