Reklama

Katowicka Karta Mieszkańca i zniżki dla katowiczan nie powinny oburzać mieszkańców innych miast [OPINIA]

Grzegorz Żądło
To ma być metropolia? Dlaczego Katowice dyskryminują mieszkańców innych miast? Przecież bardzo wielu ludzi pracuje w Katowicach, a tylko śpi gdzie indziej. Dlaczego mają być poszkodowani? To tylko część komentarzy internautów pod informacją o uruchomieniu od 1 września Katowickiej Karty Mieszkańca. W sumie to nawet się nie dziwię. Przecież nikt nie lubi płacić więcej, skoro inni za to samo płacą nawet połowę mniej. Pokusa krytyki jest duża, ale może tak podejść do tego z chłodną głową i na spokojnie wszystko sobie przeanalizować. Jeśli ktoś nie ma czasu albo ochoty robić tego samemu, służę pomocą.

Karta mieszkańca to oczywiście nie jest pomysł Katowic. Wiele miast już dawno wprowadziło takie rozwiązania, a wszystkich łączy ten sam cel: chęć zwiększenia liczby mieszkańców (tych zameldowanych) i zwiększenie wpływów podatkowych. Właściwie ten drugi powód jest najważniejszy.

Duże miasta mają bowiem problem z osobami, które wprawdzie w nich mieszkają, ale formalnie śladu po nich nie ma. Zameldowane są np. u rodziców i tam też rozliczają się z podatku. Karty mieszkańca mają to zmienić.

Zanim więc zaczniecie wylewać żale na władze Katowic, że rzekomo dyskryminują mieszkańców innych miast, przeczytajcie jak bardzo dyskryminują was władze Gdańska, Warszawy czy Krakowa.

Gdańską Kartę Mieszkańca mogą wyrobić osoby zameldowane w Gdańsku na stałe lub czasowo, lub rozliczające się z podatku dochodowego gdańskich urzędach skarbowych, lub opłacające w Gdańsku podatek od nieruchomości, lub opłacające media związane z nieruchomościami zlokalizowanymi w Gdańsku.

Teraz taki mieszkaniec Gdańska, spełniający jeden z powyższych warunków, może sobie wyrobić Gdańską Kartę Mieszkańca, która kosztuje 1 lub 2 zł (ze zdjęciem). Z taką kartą można jednorazowo wejść do każdego z poniższych miejsc za darmo:

  • Gdański Ogród Zoologiczny
  • Europejskie Centrum Solidarności
  • Muzeum II Wojny Światowej
  • Mecz siatkarski Trefla Gdańsk (zgodnie z harmonogramem rozgrywek)
  • Lodowisko Miejskie (w sezonie zimowym)
  • Wieża Kościoła Mariackiego (bez przewodnika)
  • Hevelianum
  • Pływalnie Gdańskiego Ośrodka Sportu (jedno bezpłatne wejście na jeden basen spośród czterech dostępnych: Osowa, Chełm, Orunia, Stogi)
  • Zwiedzanie Stadionu Energa Gdańsk
  • Muzeum Narodowe (jedno bezpłatne wejście do każdego oddziału: Oddział Etnografii, Oddział Zielona Brama/Gdańska Galeria Fotografii, Oddział Sztuki Nowoczesnej)
  • Muzeum Archeologiczne (jedno bezpłatne wejście do każdego oddziału: Dom Przyrodników, Piwnica Romańska, Grodzisko w Sopocie)
  • Muzeum Gdańska (jedno bezpłatne wejście do każdego oddziału: Muzeum Bursztynu, Ratusz Głównego Miasta, Dwór Artusa, Dom Uphagena, Wartownia Nr 1 Westerplatte, Twierdza Wisłoujście, Muzeum Poczty Polskiej w Gdańsku).

Dodatkowo, z kartą można korzystać z atrakcyjnych rabatów u partnerów karty oraz zakupu tańszych biletów na wydarzenia kulturalne, edukacyjne czy sportowe.

Jesteście oburzeni? Przecież to dyskryminacja mieszkańców innych miast! Oni muszą za każdym razem płacić za wstęp do gdańskiego zoo czy któregoś z muzeum. Przecież to jawna dyskryminacja, zwłaszcza mieszkańców sąsiednich Gdyni i Sopotu. Co to za trójmiejska metropolia!?

Skoro północ Polski jest dla innych taka niedobra, to może na południu jest lepiej. Weźmy taki Kraków. Kartę Krakowską mogą wyrobić osoby zameldowane w Krakowie lub płacące tu podatek dochodowy. Mając taką kartę można np. obejrzeć wystawy stałe na Wawelu taniej o 20-50%, kupić bilet na wszystkie wydarzenia organizowane przez Krakowskie Biuro Festiwalowe ze zniżką 20% czy wejść do Muzeum Narodowego na wystawy stałe taniej o 20%. Karta uprawnia też do zakupu tańszych biletów wstępu do kilkudziesięciu obiektów kultury, sportu, rekreacji. To też tańsze zakupy w wielu sklepach, restauracjach i kawiarniach. Nie tylko zresztą w samym Krakowie, ale w różnych miejscach woj. małopolskiego. Wreszcie, Karta Krakowska, umożliwia zakup tańszych biletów na komunikację publiczną.

Byliście pewnie na Wawelu albo w którymś z krakowskich muzeów. Przy kasie czuliście się dyskryminowani, bo mieszkańcy Krakowa płacą za to samo mniej niż wy? Wykłócaliście się z obsługą? Podejrzewam, że nie. Podobnie jak pokornie płacicie więcej za bilety komunikacji miejskiej w Warszawie niż posiadacze Karty Warszawiaka. A przecież część z was mieszka w Warszawie, tylko nigdy nie chciało wam się zameldować albo chociaż złożyć deklaracji podatkowej w stolicy. Czujecie się dyskryminowani?

Jeśli zarówno w Gdańsku, Krakowie, jak i w Warszawie nie macie do nikogo pretensji za to, że płacicie więcej niż miejscowi, to nie powinniście ich też mieć w Katowicach.

Katowicka Karta Mieszkańca nie jest obowiązkowa, to przywilej. Przywilej dla tych, którzy zrzucają się na wszystko, co się w tym mieście dzieje. Jeśli więc coś powstaje z podatków wypracowanych przez mieszkańców Katowic, to nie miejcie pretensji, że ci mieszkańcy mogą kupić jakiś bilet taniej niż wy. Co ważne, wy nic nie tracicie. Przecież to my, katowiczanie, dostajemy zniżkę, a nie – mieszkańcy innych miast – podwyżkę. To ważny szczegół, o którym nikt nie powinien zapominać. Co więcej, to my, mieszkańcy Katowic w ostatecznym rozrachunku zapłacimy za te swoje zniżki. Przecież utrzymanie basenów, teatrów czy siłowni nie staniało nagle o 20% czy 50%. Wszystkie instytucje, w których będzie można skorzystać z rabatów, dostaną rekompensatę z budżetu miasta, czyli z naszych, mieszkańców Katowic, podatków.

Nie mówcie więc o dyskryminacji, zarzuceniu idei metropolii czy dzieleniu mieszkańców regionu na lepszych i gorszych.

Nie bądźcie jak robotnicy winnicy z Ewangelii św. Mateusza. Gospodarz wyszedł wczesnym rankiem wynająć robotników do swojej winnicy. Uzgodnił z nimi stawkę, denara za dzień, i postał do pracy.

Następnie wyszedł o dziewiątej i zobaczył innych, stojących bezczynnie na rynku. Idźcie i wy do winnicy – powiedział, a ja wam sprawiedliwie zapłacę. I oni poszli. Potem wyszedł jeszcze w południe i około piętnastej. Postąpił podobnie.

Gdy wyszedł o siedemnastej, zastał również czekających na pracę. Dlaczego tu bezczynnie stoicie cały dzień? – zapytał. Nikt nas nie wynajął – odpowiedzieli. On na to: Idźcie i wy do winnicy.

Z nastaniem wieczoru właściciel winnicy polecił swojemu zarządcy: Zwołaj robotników i wypłać im dniówkę. Zacznij od ostatnich, a zakończ na pierwszych. Podeszli zatem zatrudnieni o siedemnastej i otrzymali po denarze. Gdy podeszli pierwsi, sądzili, że dostaną więcej, lecz i oni otrzymali po denarze. Po wypłacie zaczęli się burzyć przeciwko gospodarzowi. Ci ostatni pracowali tylko godzinę – wytykali – a pan potraktował ich na równi z nami, którzy musieliśmy znosić trudy dnia i upał!

Wtedy gospodarz powiedział jednemu z nich: Nie krzywdzę cię, mój drogi. Czy nie uzgodniliśmy, że dostaniesz denara? Bierz, co twoje i idź! Chcę bowiem temu ostatniemu zapłacić tak, jak i tobie. Czy nie wolno mi z tym, co moje, czynić tego, co chcę? A może krzywym okiem patrzysz na to, że jestem dobry?

Mieszkańcy innych miast, nie żałujcie mieszkańcom Katowic. Wy nie będziecie płacić więcej, krzywda wam się nie stanie. My zapłacimy mniej, ale to przede wszystkim my utrzymujemy to miasto i mamy prawo z tego korzystać.

 


Tagi:

Komentarze

  1. Kinol 25 października, 2020 at 10:14 pm - Reply

    Jak zwylke Kotowice te koło Bytomia zawsze żyją ponad miarę, kosztem pozostalych miast aglomeracji. Jak Katowice były w Polsce to było ok. Pozostale miasta Bytom Zabrze Gliwice rozwijaly się szybciej i lepiej. Teraz korfanciokowe Katowice kradną pieniadze pozostalym.miastom aglomeracji. Proponuję Katowice przyłaczyć do Sosnowca i razem wcielic te miasta do małejpolski. Pozdrawliam.

  2. Pracująca w Katowicach 31 sierpnia, 2020 at 10:47 am - Reply

    Szanowny Redaktorze
    A Ludzie, którzy pracują w Katowicach i ich firmy płacą podatki do miejskiej kasy nie mają nawet gdzie zaparkować. Ww bonusy ok. Ale kartę osoby pracującej w Katowicach władze mogły by ustanowić i choć tak trochę pomóc osobom dojeżdżającym. I proszę nie mówić o komunikacji miejskiej. Bo jak mam wybór jechać samochodem z sąsiedniego miasta 20 min, lub 1h komunikacja to wybór jest prosty. Nie mówiąc o tym, że często muszę zabierać sprzęt (laptop) i materiały co w takiej podróży jest uciążliwe. I do tego bezpieczeństwo, bo ciągle jest pełno takich co nie chce się pracować i wolą się połasić na cudzą własność. Reasumując, takie miejsca parkingowe zapewniające pracującym, z poza granic miasta byłoby wystarczającym dla nas bonusem. Pozdrawiam

    • kokogut 2 września, 2020 at 3:09 pm Reply

      Pracuje w Katowicach a podatek płaci poza Katowicami i w nagrodę chce miejsce parkingowe. W głowach się poprzewracało.

    • Marcin 1 września, 2020 at 11:10 pm Reply

      Pracująca w Katowicach, skoro praca w Katowicach to taki problem może zatrudnij się w swoim miejscu zamieszkania i płac u siebie za parking i inne dobra. Dlaczego ja jako mieszkaniec Katowic miałbym sponsorować kogoś z innego miasta? Zresztą każde miasto może wprowadzić swoje ulgi i dysponować własnym budżetem wg własnych potrzeb. Zrozumcie że i tak mieszkańcy Katowic ponoszą koszt Waszych dojazdów. Np stojąc w korkach spowodowanych w dużej mierze przez ilość samochodów z innych miast, szukając dłużej miejsca parkingowego w centrum własnego miasta. Macie pretensje o nasze zniżki na basenach w teatrach itd. Ale to są przecież nasze baseny i teatry, to my za nie płacimy z naszych podatków. Serdecznie do nich zapraszamy ale płacicie za nie kupując bilety w pełnej cenie. Do nie dawna Katowice nie miało basenów ogólnodostępnych krytych i też jeździłem do Tychów czy Rudy Śląskiej. Gdybym miał zapłacić za nie nawet trzy razy tyle co mieszkańcy tych miast uważałbym to za sprawiedliwe. W końcu to był mój wybór i nic mi do tego skoro byłem tam gościem. Dlatego zupełnie nie rozumiem Waszych żali.

    • Grzegorz Żądło 31 sierpnia, 2020 at 11:08 am Reply

      Ależ miejsca parkingowe dla wszystkich są, tylko trzeba za nie zapłacić. Niedługo będzie ich jeszcze więcej, bo po wprowadzeniu opłat, zwolni się bardzo wiele miejsc w strefie kultury. Osoby dojeżdżające samochodem do Katowic (czy jakiegokolwiek innego miasta) do pracy muszą zrozumieć i pamiętać o tym, że są w mieście gośćmi i muszą się dostosować za zasad panujących w tym mieście. Nie odwrotnie. To mieszkańcy muszą być na pierwszym miejscu, dopiero po nich goście.

      • Grzegorz 31 sierpnia, 2020 at 3:55 pm Reply

        Katowice to jedna wielka patologia, podobnie jak jej władze. Jest to miasto nieprzyjazne mieszkańcom o przyjezdnych nie wspominając. Jako rodowity Katowiczanin 37 Podstawówka i VIII LO w Katowicach się stamtąd wyprowadziłem na Zagłębie. Tutaj problemy Katowiczan są dla nas zupełnie niezrozumiałe. Jakie problemy z Parkowaniem od tego jest garaż przy domu. Jakie problemy z szkołami, dziećmi, przedszkolami żłobkami. Wszystko u nas działa.

        • kokogut 2 września, 2020 at 3:02 pm Reply

          Najlepiej to u was działały SORy gdzie ludzie w kolejkach umierali w Sosno, Zawie i Dąbro. Tyle w temacie patologii.

  3. Gola 31 sierpnia, 2020 at 7:31 am - Reply

    Jeśli była to obietnica wyborcza Pana prezydenta Krupy żeby mieszkańcom miasta Katowice to niech prezydenci innych miast też stworzą takie karty w swoich miastach.

    • falken 31 sierpnia, 2020 at 12:42 pm Reply

      np. Mysłowice: 50% rabatu na usługi wulkanizatorskie i naprawę felg przy rozwaleniu koła na mysłowickich dziurawych drogach i darmowy kask dla każdego, kto chce skorzystać z siłki w mysłowickim MOSIRze, co by odpadającym sufitem po łbie nie oberwać. Oraz darmowe wejście na Słupną, dla każdego kto przyniesie 2 5-litrowe baniaki z wodą, do wypełnienia niecki basenowej.

      Oczywiste, że większość mieszkańców Mysłowic korzysta z infrastruktury katowickiej zostawiając tam sporo pieniędzy – bo w Mysłowicach nie ma nic, poza ciszą i smogiem. Teraz sam się zastanowię, czy się tymczasowo u brata się nie zameldować, żeby tą magiczną kartę dostać i taniej wchodzić na basen. A może i zacznę rozliczać się w Katowicach, zamiast patrzeć jak kropla moich pieniędzy z podatków wsiąka w mysłowicki piach przy drodze…

  4. Wercyngetoryks 31 sierpnia, 2020 at 4:55 am - Reply

    Rozumowanie tak kalekie, że aż ręce opadają.

    Jezus nigdy nie opowiadał się za podwyższaniem cen dla przybyszów i obcych. Wręcz przeciwnie – na kartach Ewangelii można znaleźć wiele ostrzeżeń, by ich nie uciskać. Obfity cytat w artykule nie ma najmniejszego odniesienia do tematu. Można sobie dyskutować czy zastosować go np. do dowolności zawierania umów o pracę (jeden zarobi X zł za godzinę, inny 4,5X) czy po prostu do przebaczenia grzechów i zbawienia. Ale naprawdę nie ma sensu stosowanie go do przypadków, w których ktoś z dowolnej dzielnicy Katowic zapłaci za basen 8zł, ale ktoś spoza obrębu miasta (nawet jeśli mieszka kilometrowo znacznie bliżej niż dany katowiczanin) już 16zł. To jest STUPROCENTOWA PODWYŻKA!

    Lepszą analogią jest wskazanie na, coraz modniejsze, dyskusje mieszkańców kolejnych tworów deweloperskich na zasadzie:

    „A ta paniena z dzieciakami to nie jest z naszego bloku. Dlaczego te dzieci się bawią na NASZYM placu, skoro on jest zrobiony z naszych pieniędzy?! Pod swoim blokiem powinni się bawić. A nasz plac powinni ogrodzić i albo zrobić na kluczyk albo sprawdzać skąd kto jest”.

    Czy chcemy czegoś takiego, tylko na większą skalę?

    Sporo atramentu przelewano przez lata, wskazując na rzekomą archaiczność obowiązku meldunkowego i związane z tym dolegliwości. Kiedy przestał on obowiązywać, okazuje się, że jednak tęskni się za pewnymi jego atrybutami. Artykuł w kuriozalny sposób sugeruje, że jeśli w jednostkowych miastach wprowadza się jakieś unormowania, to i tutaj coś takiego miałoby być uzasadnione. Otóż nic bardziej mylnego!
    Jedno z drugiego zwyczajnie nie wynika. Nawet jeśli w 2/3 miast w Polsce tego typu unormowania by obowiązywały, wciąż nie jest to wystarczającym argumentem. Ba, nawet gdyby obowiązywały wszędzie, sądzę, że i tak należałoby w szczególny sposób zwrócić uwagę na specyfikę konurbacyjną. Jest ogromną wartością, że w tej części świata i Polski możemy w kilkadziesiąt minut przemierzyć takie połacie ciekawej infrastruktury. I model konurbacyjny powinien raczej to wspierać, nie zaś nakazywać każdemu dreptanie po jego własnym osiedlu.

    Pójdźmy dalej. Główną część tekstu zajmują przykłady wstępów JEDNORAZOWYCH. Otóż tak, uważam, że jest coś dobrego w tym, by mieszkaniec określonego terenu miał zachętę w postaci jednorazowego odwiedzenia ZOO czy lodowiska. Chociażby dlatego, by wiedział czym dysponuje jego region i miał zachętę, by kolejny raz wybrać się tam z większą świadomością zasobów (i być może w większym towarzystwie).

    Argumentacja jest kuriozalna także dlatego, że za przykłady podaje się miasta i miejsca typowo turystyczne (Gdańsk, Kraków). Owszem, ma głęboki sens darmowy bądź zniżkowy bilet do muzeów w turystycznych miastach. Kształtuje patriotyzm lokalny i rozeznanie we własnej kulturze i jest też pewną formą reklamy, bowiem to właśnie tubylcy zazwyczaj bywają pytani przez turystów co i dlaczego warto odwiedzić. Nie jest dobrze, jeśli ci nie mają o tym bladego pojęcia.
    Turyści w wielu miastach europejskich są przyczyną tak przychodów i nowych miejsc pracy jak i różnego typu problemów, które w ten sposób mogą być amortyzowane. Ale nie trzeba przecież fakultetów z psychologii, by pojąć, że jeśli ktoś już zainwestował czas i pięniądze, by znaleźć się w odległym mieście, to bez problemu zapłaci znacznie więcej niż lokals, by dostać się do jakiegoś parku, muzeum, zwiedzić stadion czy po prostu wygodnie zaparkować.

    W żadnej mierze nie tłumaczy to jednak tego, by ktoś z katowickiego Zarzecza czy Kostuchny miał płacić za basen w oddalonym o 20km Burowcu 8zł, a ktoś, kto ma do pokonania tylko 2km, ale przekracza rzeczkę płacił o 100% więcej. To przypomina powyższy dialog o placach zabaw i jest kompletnie niezgodne z duchem metropolii!

    Właśnie w Katowicach ma miejsce wiele podmiotów i instytucji usytuowanych tam wyłącznie dlatego, że tam właśnie mieści się stolica województwa. Nie ma powodów, by ci, którzy z obiektywnych powodów musieli się tam stawić, płacili nie tylko za dojazd, ale także uiszczali jakieś dodatkowe opłaty za to, że są z innej miejscowości.
    Są za to powody, by musieli więcej zapłacić np. za komfort podjechania w dowolne miejsce własnym środkiem transportu. Ma zatem sens optymalna organizacja transportu publicznego w połączeniu z wysokimi opłatami za małe, centralne parkingi i niskimi za parkingi typu „park and ride”.

    Optymalna organizacja oznacza podejście systemowe, a nie topornie dyskryminacyjne. Chodzi więc o to, by w sposób wydajny zarządzać przestrzenią i innymi zasobami. Nie zaś o to, by jegomość z centrum rezygnował z podjechania czterech przystanków autobusem, mając silny bodziec finansowy do skorzystania z własnego auta, zaś ktoś z Lędzin, Łazisk czy Radzionkowa płacił krocie i miał wielkie trudności ze skorzystaniem z parkingu. Aż się prosi, by miejsca typu „Teatr Śląski”, jeśli już mają oferować zniżki, dawały je także i takim osobom.

    Nie wiem czy ma sens wdawanie się w szczegóły, ale wydaje mi się rzeczą oczywistą, że np. tyskie Paprocany albo Park Wodny powinny mieć solidnie płatny parking, ale już w żadnym razie nie powinny różnicować cen dla tyszan i przyjezdnych. Tak też powinno być z innymi basenami czy typowo „lokalnymi” atrakcjami (co już niekoniecznie dotyczy np. muzeów). I tu znowu szczegół, że oczywiście czymś zupełnie innym jest np. zniżka dla mieszkańca na bilet rodzinny rzędu 15% w określonych godzinach, a czym innym nakaz płacenia o 100% więcej komuś zza miedzy.

    • falken 31 sierpnia, 2020 at 10:17 am Reply

      „Jezus nigdy nie opowiadał się za podwyższaniem cen dla przybyszów i obcych” – ceny dla przybyszów nie są wyższe, tylko ceny dla mieszkańców niższe. W którym śląskim mieście wejdziesz na basen za 4 zł? A no właśnie.

      Zamykanie terenów wspólnot, utrzymywanych wyłącznie z pieniędzy wspólnot, żeby ich mieszkańcy na swoim własnym terenie mieli czysto i spokojnie, to żaden absurd. Nic takiego nie musiałoby mieć miejsca, gdyby ludzie szanowali cudzą własność. A Polak co nie ogrodzone uznaje za wspólne, czyli można tam sikać. Stąd ludzie grodzą własne działki i tereny wspólnot.

      „Owszem, ma głęboki sens darmowy bądź zniżkowy bilet do muzeów w turystycznych miastach” – odwołujesz się do Europy, to wskaż te europejskie miasta w których wszystkie muzea zwiedza się za darmo. A póki co, jak jesteś ciekawy, jak smakują nowe lody w lodziarni, to kup sobie gałkę, a nie oczekuj, że właściciel rozda cały letni zapas na jednorazowych odwiedzających Januszy, co by zjedli, ale płacić im się nie chce.

      „W żadnej mierze nie tłumaczy to jednak tego, by ktoś z katowickiego Zarzecza czy Kostuchny miał płacić za basen w oddalonym o 20km Burowcu 8zł, a ktoś, kto ma do pokonania tylko 2km, ale przekracza rzeczkę płacił o 100% więcej.” – to zawsze są jakieś 2 km i zawsze gdzieś jest granica. Bo dlaczego ktoś mieszkający 200 m poza Metropolią miałby nie korzystać z profitów Metropolii itd… Zawsze ten przy granicy będzie marudził, jak żul pod sklepem, któremu brakuje 50 gr do taniego wina i nie chcą mu sprzedać, a to tylko 50 gr.

      „Nie ma powodów, by ci, którzy z obiektywnych powodów musieli się tam stawić, płacili nie tylko za dojazd…” – są. Takie jak wyżej. Ktoś za to musi zapłacić. A ty oczekujesz, że mieszkaniec Katowic zapłaci mieszkańcowi Zabrza za przyjazd do Katowic – niezły z ciebie komediant.

      „Chodzi więc o to, by w sposób wydajny zarządzać przestrzenią i innymi zasobami.” – właśnie kończą centra przesiadkowe. Budowane z myślą o mieszańcach miast ościennych.

      „wydaje mi się rzeczą oczywistą, że np. tyskie Paprocany albo Park Wodny powinny mieć solidnie płatny parking…” – Paprocany mają póki darmowy parking dla wszystkich i za nic nie kasują ani swoich, ani przyjezdnych. Tak, jak Katowice nie kasują za wejście do Parku Kościuszki, a Chorzów do Parku Śląskiego.

      Najpierw sprawdź ile kosztuje utrzymanie obiektu typu basen kryty, później sprawdź ile takich obiektów w Polsce jest dostępnych bez opłat, a później wróć i przeproś za wypisywanie bzdur. Chyba, że chcesz te swoje pomysły utrzymywać z własnej kieszeni, to droga wolna.

      • Srebrny 28 lutego, 2021 at 9:57 am Reply

        Do falken: ksenofobią i hejtem od Pana aż zionie na kilometr. I to porównanie mieszkancow innych miast do żuli- można się śmiać z katocentryzmu, ale teraz wierzę że katowiczanie mają się za ulepionych z lepszej gliny.

      • Miesz Kanka 1 września, 2020 at 7:00 pm Reply

        A po co „jednorazowemu Januszowi” gałki lodów? 😀
        Co kogoś obchodzą żule?
        Czemu nie karać Polaków jak sikają?
        Jezus wszedłby nawet za 3,50zl. 😀

      • Wercyngetoryks 31 sierpnia, 2020 at 8:21 pm Reply

        To ty piszesz bzdury.

  5. Helen 30 sierpnia, 2020 at 8:37 pm - Reply

    Osoby niezameldowane w Katowicach też tworzą wspólnotę tego miasta – nikt ich z tego powodu nie dyskryminuje. Ale ponieważ nie odprowadzają tu podatków, czyli głównego źródła dochodów miasta – nie będą mieli takich zniżek jak mieszkańcy, którzy swoimi podatkami utrzymują miejską infrastrukturę. Przecież w tym nie ma nic niesprawiedliwego.

    • falken 31 sierpnia, 2020 at 12:29 pm Reply

      Nie zameldowanie, a zamieszkanie decyduje o tym, gdzie się rozliczać. Ale to nie adres zamieszkania, a bardziej zameldowanie tymczasowe wskazuje na to, gdzie ktoś większość czasu przebywa i wydaje pieniądze – o ile się zameldował jak trzeba i rozlicza jak trzeba. A rozliczamy się pod adresem zamieszkania, ale zamieszkania w ostatnim dniu roku rozliczeniowego. Więc jakiekolwiek ulgi powinny być dla tych, którzy rozliczyli się za poprzedni rok w Katowicach, lub większość poprzedniego roku byli zameldowani na stałe lub tymczasowo tylko w Katowicach, wydając tu pieniądze – i tylko wtedy ma to sens. A nie dla tych, co zameldowani są na stałe w Katowicach, a rozliczają się i fizycznie mieszkają gdzie indziej, ale bez meldunku. A to ciężko zweryfikować i nikomu się nie będzie chciało.
      Za to łatwo oszukać, bo z byle znajomym z Katowic może ci podpisać, że u niego mieszkasz. I też tego nikt nie sprawdzi.

      • Grzegorz Żądło 31 sierpnia, 2020 at 2:08 pm Reply

        Sprawdzi, zameldowanie widnieje w bazie danych urzędu. Nie ma tu żadnych zaświadczeń od znajomych.

        • falken 31 sierpnia, 2020 at 7:11 pm Reply

          oczywiście, że zameldowanie widnieje, ale do zameldowania wystarczy podpis znajomego na formularzu potwierdzający, że u niego mieszkasz i dokument poświadczający jego prawo do lokalu. Nie potrzebna żadna umowa najmu nawet generująca obowiązek podatkowy itd. To jest prosta mechaniczna czynność urzędowa, nikt nie robi dochodzeń.

          „Obywatel polski dokonujący zameldowania na pobyt stały lub czasowy przedstawia potwierdzenie pobytu w lokalu, dokonane przez właściciela lub inny podmiot dysponujący tytułem prawnym do lokalu na formularzu zgłoszenia pobytu stałego lub formularzu zgłoszenia pobytu czasowego, oraz, do wglądu, dokument potwierdzający tytuł prawny do lokalu tego właściciela lub podmiotu.”

          Więc jak najbardziej wystarczy zaświadczenie od znajomych posiadających lokal mieszkalny w Katowicach.

          • Grzegorz Żądło 31 sierpnia, 2020 at 7:50 pm Reply

            Ale o czym mowa? Przecież właśnie chodzi o to, żeby zameldowanych mieszkańców było jak najwięcej.

Dodaj komentarz

*
*