Reklama

Zwłoki mężczyzny leżały całą noc w pobliżu kopalni. Lekarka nie chciała przyjechać i wypisać karty zgonu

Grzegorz Żądło
Co najmniej 9 godzin leżały na drodze przy kopalni KWK Mysłowice-Wesoła zwłoki mężczyzny. Wszystko dlatego, że lekarka, która powinna wypisać kartę informacyjną stwierdzającą zgon, nie chciała tego zrobić.

To jest niedopuszczalne, żeby w taki sposób traktować człowieka – napisał do nas anonimowo jeden z czytelników, który poinformował, że przed kopalnią KWK Mysłowice-Wesoła leżą zwłoki człowieka.

Jak ustaliliśmy, w środę około godz. 22:55 już poza terenem kopalni zasłabł mężczyzna. – Zauważyła to ochrona, która wezwała lekarza dyżurującego w kopalni. Mimo reanimacji, mężczyzny nie udało się uratować – mówi Tomasz Głogowski, rzecznik Polskiej Grupy Górniczej.

Jak dodaje mł. asp. Agnieszka Żyłka, rzecznik prasowy KMP w Katowicach, na miejsce przyjechała karetka pogotowia. Ratownik potwierdzili zgon, ale nie miał uprawnień do wypełnienia dokumentów, na podstawie których zakład pogrzebowy mógłby zabrać zwłoki. – Niestety na karcie informacyjnej ratownik medyczny wpisał miasto Mysłowice. Po prostu się pomylił, bo do zgonu doszło na ul. Beskidzkiej w Katowicach. Wtedy zaczęły się problemy.

W nocy uprawnienia do wystawienia karty informacyjnej stwierdzającej zgon na tym terenie ma lekarz dyżurujący w Szpitalu Murcki. – W tym przypadku zaistniała taka sytuacja, że lekarka, która miała dyżur stwierdziła, że skoro ratownik medyczny napisał „Mysłowice”, to ona nie pojedzie do zgonu, bo to nie jej teren. Policjanci kilka razy dzwonili do tej lekarki, a nawet osobiście zawieźli kartę wypisaną przez ratownika medycznego i tłumaczyli, że to pomyłka. Niestety, lekarka odmówiła wystawienia karty zgonu – tłumaczy rzeczniczka KMP w Katowicach.

Kiedy rozmawialiśmy około godz. 8, policjanci cały czas pilnowali zwłok. – Czekamy na lekarza, który będzie miał świadomość, że policjanci go nie okłamują i że ratownik popełnił błąd.

Przed kopalnią zmarł 58-letni mężczyzna. Miał zawał.

AKTUALIZACJA [Tuż przed godziną 9 zwłoki zostały w końcu zabrane przez zakład pogrzebowy.


Tagi:

Komentarze

  1. RIP 1 listopada, 2020 at 2:26 am - Reply

    Jak dla mnie gość miał zawał serca na terenie kopalni, ochrona go wyniosła poza teren aby kopalnia nie ponosiła kosztów odszkodowania. Ochrona zobaczyła danata o 22:55 a denat zakończył pracę o 21:30, jeśli dodamy ok. 20 minut na kąpiel i ubranie się to musiał wychodzić ok. 21:50. Problem jest taki że na 22.00 pracują ludzie,bądź tak samo jak on kończą pracę i musiałby go ktoś widzieć

  2. P Śl 30 października, 2020 at 1:58 pm - Reply

    Nie minęła doba, a tym razem w Piekarach zwłoki leżały w polu 12 godzin, bo lekarka nie chciała ubrudzić ciżemek za 500 zł.

  3. Renata 30 października, 2020 at 11:28 am - Reply

    Powinni obciążyć odpowiedzialnością lekarkę porządek zrobić trzeba

  4. Magda 29 października, 2020 at 6:36 pm - Reply

    Zwolnić lekarzy z odpowiedzialności za błędy! Zobaczycie co się wtedy zacznie dziać…..

    • don wasyl 30 października, 2020 at 9:33 am Reply

      Pominęłaś słowo NIEUMYŚLNE błędy, zapewne umyślnie. Lekarka nie chciała przyjechać bo to strajk kobiet.

  5. Spalony 29 października, 2020 at 4:06 pm - Reply

    Żeby to był jednorazowy przypadek to co innego, ale to się zdarza w Katowicach co drugi zgon. Lekarze odmawiają przyjazdu i często czas oczekiwania wynosi 10-12 godzin. Jak dla mnie, jeśli ratownik medyczny nie jest w stanie stwierdzić zgonu, powinien zabrać denata do szpitala i ratować.

    • Sebastian 30 października, 2020 at 7:28 am Reply

      Poproszę źródło takich danych – jeżeli to jest gdzieś udokumentowane to można cos z tym zrobić – chyba, że chciałeś zabłysnąć i to wymyśliłeś.
      Nie przyjmuje argumentów znajoma pielęgniarka mi mówiła lub inny „randomowy znawca”

Dodaj komentarz

*
*