Reklama

Prezydent Marcin Krupa przesłuchany przez sąd. „To nie ja rozwiązałem Marsz Powstańców Śląskich”

Ł. K.
Prezydent Marcin Krupa zeznawał dzisiaj przed Sądem Okręgowym w Katowicach. Jak mówił, to nie on rozwiązał manifestację narodowców 6 maja. Innym świadkiem był zastępca komendanta miejskiego policji, który dowodził akcja zabezpieczania marszu.

Jeden z organizatorów Marszu Powstańców Śląskich, Łukasz Kolada, pytał prezydenta Marcina Krupę czy ten odróżnia faszyzm od nacjonalizmu. Sędzia Katarzyna Zadora nie kryła zdenerwowania pytaniami członka Młodzieży Wszechpolskiej. – To nie jest wiec polityczny – powiedziała. Jednak w trackie drugiej rozprawy dotyczącej wydarzeń z 6 maja br. padały bardziej konkretne pytania. Na świadka został poproszony dzisiaj prezydent Marcin Krupa. Jak mówił, to nie on zakończył Marsz Powstańców Śląskich. – Naczelnik Cygan (Mirosław Cygan jest naczelnikiem wydziału zarządzania kryzysowego UM Katowice – przyp. red.) poinformował mnie o tym, że podejmie decyzję o rozwiązaniu zgromadzenia. Ja tę decyzję zaakceptowałem – tłumaczył. Pełnomocnik Młodzieży Wszechpolskiej, Michał Wawer, atakował prezydenta, sugerując, że rozwiązanie manifestacji planował już wcześniej. Dowodem ma być zwołana przed manifestacją konferencja prasowa. – Cały ten temat był bardzo rozdmuchany medialnie. Żeby uspokoić nastroje, zorganizowaliśmy konferencję – zeznawał Krupa. Jak twierdzi prezydent, nie zakładał, że jakiekolwiek hasła faszystowskie pojawią się podczas Marszu Powstańców Śląskich. – Ja nie ostrzegałem mieszkańców. Tylko informowałem, że miasto Katowice jest przeciwne faszyzmowi – mówił. Świadkami podczas dzisiejszego procesu byli również dwaj funkcjonariusze policji, którzy zajmowali się zabezpieczaniem zgromadzenia. W tym nadkom. Arkadiusz Konowalski, zastępca komendanta KMP w Katowicach, który tego dnia był dowódcą. W trakcie  manifestacji narodowców widział agresję słowną, która narastała i ludzi z zasłoniętymi twarzami. Otrzymał też informację o tym, że są osoby poszkodowane i dochodzi do przepychanek. Przy kolejnych próbach zablokowania marszu przez kontrmanifestantów musiał już zareagować. – W tym momencie wiedziałem, że z taką liczbą policjantów w skuteczny sposób nie jestem stanie zabezpieczyć zgromadzenie – mówił nadkom. Konowalski. Zadzwonił po wsparcie. Na miejsce miały się udać wszystkie jednostki z terenu Katowic. Sytuacja nie uspokajała się i była wręcz coraz bardziej napięta. – Istniało realne zagrożenie życia i zdrowia uczestników. Jestem przekonany, że doszłoby do konfrontacji siłowej – relacjonuje dowódca i dodaje, że pierwszy raz spotkał się z taką agresją podczas zgromadzenia. Dzisiaj miał zapaść wyrok, który rozstrzygnie, czy manifestacja została rozwiązana nielegalnie. Jednak sąd podejmie decyzję 18 lipca. Jak poinformował prezydent Marcin Krupa na swoim profilu Facebook, do tego czasu nie będzie komentował sprawy.


Tagi:

Dodaj komentarz

*
*