Reklama

PKP proponują, żeby miasto przejęło zrujnowaną parowozownię

Łukasz Kądziołka
Parowozownia w Katowicach niszczeje w oczach. Miłośnicy zabytków i kolei apelują, żeby jak najszybciej zabezpieczyć obiekt. Teraz PKP złożą propozycję, z której miasto raczej nie skorzysta.

O parowozowni w Załężu zrobiło się głośno na początku tego roku. Obiekt jest w fatalnym stanie, a z dnia na dzień go ubywa. Interesują się nim nie tylko pasjonaci kolei i zabytków. Odwiedzana regularnie przez złomiarzy parowozownia wachlarzowa powstała na przełomie XIX i XX wieku. – Jest to dość duży obiekt, który stoi tu już od 120 lat. Jest dzisiaj takim pomnikiem tej  świetności kolejowej i historii kolei w Katowicach. Katowice w momencie, kiedy dotarła do nich linia kolejowa, były wsią. Pod względem logistycznym, kolejowym nie znaczyły dużo. Była tutaj tylko mała stacja, trzy tory i nic więcej – mówi Sebastian Hojdys z Inicjatywy Parowozownia Katowice. Miasto rozwijało się dzięki kolei i razem z nią. Teraz obiekt, który służył przez 111 lat, od dziesięciu popada w ruinę. Mieszkańcy chcieliby, żeby został zachowany. Niedawno działania nabrały tempa. Radni zainteresowali się tematem, dopytywali o obiekt miejskiego konserwatora zabytków. Ten przyznał, że obiekt powinien zostać ochroniony przed dalszą degradacją. Ta postępuje szybko ze względu na to, że do środka łatwo się dostać. Nie ma ochrony, nie ma monitoringu. Widać tam działalność nieproszonych gości. Przewody, rury i inne metalowe elementy są przez nich regularnie wynoszone.

To, że obiekt znajduje się w gminnym rejestrze zabytków nie ma większego znaczenia. Dopiero wpis do wojewódzkiego może wywrzeć presję na właścicielu. – Konserwator rozważa kwestię objęcia ochroną poprzez wpis do rejestru zabytków. Trudno powiedzieć jakiej części czy całości obiektu – mówi Mirosław Rymer, rzecznik prasowy Śląskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Na razie udało się uzyskać dokumenty geodezyjne i kartograficzne. Następnie konserwator zleci wydanie opinii przez eksperta. Ten ma ocenić wartość historyczną i stan kolejowego kompleksu. – Potem dopiero podejmiemy decyzję o ewentualnym wszczęciu postępowania i ustaleniu zakresu, jaki miałby zostać objęty ochroną – mówi Rymer. W momencie wszczęcia postępowania przez konserwatora taki obiekt jest już chroniony, ponieważ zgodnie z prawem nie można w tym czasie zmieniać jego wyglądu, rozbierać go lub ingerować w sposób istotny. Jednak, jak podkreśla Rymer, sam wpis nic nie da, jeśli nie ma chęci i zaangażowania ze strony właściciela.

Właścicielem są Polskie Koleje Państwowe. Spółka poprosiła o dodatkowe patrole ze strony Straży Ochrony Kolei. Jednak SOK nie ma obowiązku stale obserwować tego obiektu. Zresztą PKP wycofały firmę ochroniarską z parowozowni już wiele miesięcy temu. Teraz, gdy sprawa stała się głośna, może się to zmienić. – W pierwszej kolejności będziemy planowali montaż monitoringu w tym miejscu i rozważamy wprowadzenie ochrony – mówi Aleksandra Grzelak z zespołu prasowego PKP S.A. Poza tym do miasta przesłana została propozycja w sprawie parowozowni. – W ostatnich miesiącach ubiegłego roku została znowelizowana ustawa o komercjalizacji i restrukturyzacji przedsiębiorstwa państwowego PKP i ta nowelizacja umożliwia nam oddanie m.in. jednostkom samorządu terytorialnego mienia zabytkowego do korzystania – mówi Grzelak. Wtedy można by było podpisać odpowiednią umowę. Na razie miasto jeszcze nie otrzymało pisma, więc sprawy nie komentuje.


Tagi:

Dodaj komentarz

*
*