Kiedy prezydent Katowic wysyłał do premiera apel o zmianę przepisów odnośnie wyznaczania miejsc parkingowych przed przejściami dla pieszych i skrzyżowaniami, Katowicka Agencja Wydawnicza zwołała w tej sprawie konferencję prasową. O odpowiedzi rządu nikt w mieście nawet się nie zająknął. Co więcej, kiedy o nią poprosiliśmy, urząd odmówił nam jej udostępnienia. Problemów z ujawnieniem swojej odpowiedzi nie robiło za to Ministerstwo Infrastruktury, które odpisało Marcinowi Krupie, że w obowiązujących przepisach chodzi po prostu o bezpieczeństwo. Przypomniało także prezydentowi Katowic, że wspomniane przepisy to żadna nowość, bo obowiązują od 1997 roku.
Kiedy władze Katowic przeraziły się reakcją mieszkańców na dostosowywanie miejsc parkingowych do obowiązujących przepisów, zapadłą decyzja, żeby spróbować “przerzucić” odpowiedzialność na premiera i rząd. Powstał apel prezydenta Marcina Krupy, skrytykowany w całej Polsce przez osoby zajmujące się bezpieczeństwem ruchu drogowego i promujące zrównoważony transport.
Prezydent Katowic pisze list do premiera. Chodzi o likwidację miejsc parkingowych
W swoim apelu do premiera prezydent Katowic zaproponował, żeby w miejscach uspokojonego ruchu (czyli tempo 30) przepis dopuszczał odstępstwo od reguły 10 metrów. Tym samym, możliwe byłoby wyznaczanie miejsc postojowych poza jezdnią (w zatokach) w odległości bliższej niż 10 metrów przed przejściem i skrzyżowaniem. Dodatkowo, przy skrzyżowaniach typy T, przy odpowiednio szerokich ulicach, parkingi mogłyby się znajdować nawet na drodze z pierwszeństwem przejazdu.
– Bezpieczeństwo mieszkańców jest dla nas priorytetem, ale musimy spojrzeć na sytuację w centrach miast bardziej globalnie i brać pod uwagę interes społeczny mieszkańców tych dzielnic, których zmiana będzie w większości dotyczyła. Wiele osób musi korzystać z samochodu do codziennego funkcjonowania i nie powinniśmy powodować, że przez nie zawsze racjonalne przepisy ludzie ci będą zmuszeni np. do zmiany miejsca zamieszkania – mówił Bogusław Lowak, naczelnik wydziału transportu UM Katowice. Jego zdaniem, gdyby proponowane przez prezydenta Katowic zmiany weszły w życie, nie miałoby to wpływu na bezpieczeństwo ruchu.
Zupełnie inaczej do sprawy podchodzą policja i Ministerstwo Infrastruktury. Katowicka komenda już w 2019 roku nakazała miastu wygrodzenie miejsc przed przejściami i skrzyżowaniami.
Z kolei ministerstwo, w piśmie podpisanym przez sekretarza stanu Rafała Webera, na dwóch stronach wyłuszcza prezydentowi Katowic, dlaczego jego propozycje są złe.
“Obowiązujące przepisy ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. – Prawo o ruchu drogowy dotyczące zakazu zatrzymywania pojazdów w odległości mniejszej niż 10 m od skrzyżowania (art. 49 ust. 1 pkt 1 ww. ustawy) pozwalają zapewnić optymalne warunki bezpieczeństwa dla uczestników ruchu drogowego. Należy zauważyć, że w obrębie skrzyżowań lokalizuje się przejścia dla pieszych czy przejazdy dla rowerów (…) Zachowanie wyżej wymienionej odległości 10 m od skrzyżowania w celu zatrzymania pojazdu jest niezbędne, aby organy zarządzające ruchem, w ramach organizacji ruchu, mogły lokalizować np. przejścia dla pieszych lub przejazdy dla rowerów, czy umieszczać znaki drogowe lub inne urządzenia w pasie drogowym (…) Zaproponowane w piśmie Pana Prezydenta rozwiązania ingerują w warunki technicznobudowlane właściwe dla dróg publicznych i znaków drogowych. Ponadto mogą one stwarzać zagrożenie dla uczestników ruchu drogowego, zarówno korzystających z miejsc parkingowych (wjazd i wyjazd z miejsca parkingowego), jak i dla jadących drogą z pierwszeństwem przejazdu czy wjeżdżających na tę drogę z drogi podporządkowanej, z powodu braku dostatecznej widoczności i bliskiej odległości od skrzyżowania. Proponowane zmiany nie spowodują znaczącego zwiększenia liczby miejsc postojowych, a mogą skutkować znacznym pogorszeniem wzajemnej widoczności uczestników ruchu drogowego w obrębie przejść dla pieszych i skrzyżowań.” – czytamy w piśmie ministerstwa.
Dalej minister poucza, że zaproponowane przez prezydenta Katowic rozwiązanie musiałoby zostać wprowadzone w drodze ustawy.
“Zaproponowane rozwiązanie polegające na wprowadzeniu do ustawy – Prawo o ruchu drogowym sformułowania o treści, że zakaz miałby nie dotyczyć wyznaczonych miejsc postojowych i jednocześnie wskazanie wyjątków w akcie wykonawczym jest niewłaściwe. Przepisy aktu wykonawczego do ustawy nie mogą wykraczać poza ogólne zasady określone w ustawie, na podstawie której akt ten jest wydawany. Przepisy aktu wykonawczego mogą doprecyzować przepisy ustawowe a nie je zastępować.”
Kończąc, minister podkreśla, że Sekretariat Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego jednoznacznie wskazał, iż “wprowadzenie zaproponowanego wyjątku od zasady zakazu zatrzymywania pojazdu w odległości 10 m od skrzyżowania nie przyczyni się do poprawy bezpieczeństwa ruchu drogowego.”
Los apelu prezydenta Katowic o zmianę przepisów, które zmniejszą bezpieczeństwo pieszych i kierowców, był z góry przesądzony. Wiedzieli o tym wszyscy, ale przecież nie chodziło o realne decyzje na szczeblu rządowym czy parlamentarnym. Głównym celem była próba “zrzucenia” winy za likwidację miejsc parkingowych na rząd i przepisy. Przepisy, które przypomnijmy, obowiązują od 26 lat.
Kolejną taką próbą jest akcja ulotkowa Katowickiej Agencji Wydawniczej. W poniedziałek za wycieraczkami tysięcy samochodów w centrum Katowic zostały zostawione ulotki, w których wina za likwidację miejsc parkingowych “zrzucana” jest na przepisy. W całej ulotce ani razu nie pada słowo bezpieczeństwo.
Samochody NIE, ale żywopłoty TAK? Utrudniają wyjazd z podporządkowanych bardziej niż samochody…
Prawo jazdy robiłem sporo przed 1997 ale wtedy też był zakaz parkowania 10 m od przejścia i skrzyżowania.
Władze miasta nienawidzą mieszkańców, szczególnie tych zmotoryzowanych. Zobaczcie Państwo jak długo trwa remont zatoki przystankowej przy ul. Mikołowskiej, wyjasniam ponad miesiąc. To jest tylko zmiana podłoża tej zatoki. Tydzień by wystarczył ale…. Nie. Niech stoją ludzie w korkach, a co tam. Zresztą pan Krupa powinien miec chyba pseudonim Słupek.
Zmotoryzowani to grupa najbardziej uprzywilejowana w Katowicach.
Mam jeszcze jedno pytanie do Redakcji: czy dostosowywanie miejsc parkingowych wg obowiązujących przepisów odbędzie się tylko w strefie płatnego parkowania? Czy w pozostałych dzielnicach miasta dalej będzie można parkować przed samymi przejściami dla pieszych lub skrzyżowaniami tak, że zaparkowane samochody dalej będą zasłaniały widok przy wyjeździe z drogi podporządkowanej na główną?
Takich miejsc jest sporo w mieście. Jeśli ktoś jedzie samochodem z dłuższą maską, w celu sprawdzenia czy ma wolną drogę i może wyjechać, musi wystawić przód samochodu pod koła nadjeżdżających pojazdów. W ten właśnie sposób potrąciła mnie kobieta wyjeżdżająca z podporządkowanej drogi na główną ponieważ nie widziała mnie nadjeżdżającego rowerem zza zaparkowanego przed samym skrzyżowaniem samochodu. Ja też zanim ją zauważyłem nie zdążyłem wyhamować nawet rowerem bo też jej nie widziałem odpowiednio wcześnie z tego samego powodu.
Zapytamy, ale w założeniu, miejsca trzeba dostosować do przepisów przy zmianie organizacji ruchu – tak to tłumaczą w UM.
Czyli wg UM przepisy kodeksu drogowego obowiązujące w całym kraju Katowic poza strefą płatnego parkowania nie dotyczą? A w SPP też tylko dlatego, że UM został do tego zmuszony, bo tak to by dalej mieli i przepisy i bezpieczeństwo ludzi gdzieś.
Codziennie przechodzę obok tych pięknych tabliczek z pierwszego zdjęcia wbitych na małym paliku na zlikwidowanych miejscach parkingowych i dalej mnie one śmieszą. Ten apel Krupy do premiera był zwykłą dziecinadą. Dorosły człowiek, w dodatku urzędnik na publicznym stanowisku tak by się nie zachował. To było zwyczajnie infantylne, ośmieszające autora tego pomysłu jak i cały UM Katowice.
Zapraszam na skrzyżowanie osiedlowej drogi Grażyńskiego z ul. Czerwińskiego, aby zobaczyć w czym problem. Pojazd wyjeżdżający z podporządkowanej musi widzieć sytuację na drodze, na którą wjeżdża, a tam trzeba wyjeżdżać ‘na czują’, bo nie widać nic przez zapakowane samochody. Zgłaszalem to różnym instytucjom, ale tylko postawili tam stojak na rowery, a problem jaki był taki jest dalej. Ustawa o drogach publicznych zawiera konkretne przepisy i tak jak wy nie możecie zbudować sobie czegokolwiek i gdziekolwiek, tak samo miasto musi stosować się do przepisów, bo czasem po coś one są.
Tak to jest jak się nie słucha mieszkańców tylko wprowadza chore pomysły. Teraz miasto nie wie co powiedzieć więc zrzuca winę na rząd.
Folwark Katowice zatrzymał się przed 1997 rokiem………..
Brawo dla fotografa. Uwiecznił jeden z postępackich idiotyzmów pt. Byle kierowcy samochodów mieli gorzej.
ojoj pupa boli.
Ale on jeździ blachosmrodem, a nie rowerem bez siodełka
I po raz kolejny kretyni z Młyńskiej zostali wyjaśnieni. Szkoda tylko, że mało kto o tym wie
Polski bareizm trwa w najepsze !
Tymi ulotkami wdepnęli w głębokie guano. Zaczną się pytania nie tylko o miejsca parkingowe ale dlaczego w ogóle budowano nowe niezgodnie z przepisami? Ceglana i okolice, kostka nówka, z powbijanymi słupkami. Marnotrawstwo pieniędzy.
Sugeruję, aby wybrać się na ulicę Kozielską. Sposób prowadzenia “pasu rowerowego” pokazuje dobitnie gdzie są priorytety UM 🙂
Bo dla UM ważniejsze są samochody, nie piesi.
Na Krzywej przy Skłodowskiej i Opolskiej przy Sokolskiej zlikwidowano znaki pionowe D-6 (mimo że kostka przypominająca pasy została bez zmian), więc przestały tam funkcjonować przejścia dla pieszych – można “uratować” 2 czy 4 miejsca parkingowe więcej. Radny Skowron pewnie w ekstazie, szkoda tylko, że piesi w ten sposób tracą w tym miejscu pierwszeństwo i szczególną ochronę, a nawet o tym nie wiedzą.
Brawo! Brawo dla Redakcji. Inne media lokalne milczą w tej sprawie, a u Państwa tradycyjnie drążenie tematów WAŻNYCH, dotyczących codziennego życia.