Reklama

Miasta rzuciły się na fusy po kawie. Choć nie wiadomo, czy to lepsze niż sól i piasek

Łukasz Kądziołka
Posypywanie fusami po kawie chodników  i alejek jest w modzie. Fusy zrobiły się ostatnio popularne, bo każde miasto chce być na czasie i „eko”. Nikt nie sprawdził jednak, jakie będzie to miało skutki dla środowiska. Na razie efekt wydaje się korzystny głównie z marketingowego punktu widzenia.

Sypanie fusami zamiast piaskiem czy solą. Ostatnio tematem na czasie stało się wykorzystanie do posypywania chodników pozostałości po zaparzaniu kawy. Chodzi o to, żeby używać przyjaznego środowisku zamiennika i jednocześnie dać drugie życie odpadom.
Wiele miast od razu podchwyciło pomysł, który narodził się we Lwowie. W Polsce fusami zainteresował się Kraków. Na plantach fusy zostały rozsypane po raz pierwszy w Polsce. Stolica Małopolski uprzedziła Wojkowice. Burmistrz Tomasz Szczerba postanowił być pierwszym samorządowcem, który zdecyduje się na kawowy eksperyment. – Fusy z kawy to jest odpad biodegradowalny, ale odbiór tego od przedsiębiorców, czyli kawiarni i restauracji, może być problemowy z punktu widzenia przepisów prawa. Dlatego będzie to miało wymiar inicjatywy społecznej – mówił Szczerba. Tłumaczył, że nie zamierza tego robić na razie na większą skalę i odpowiadał na sceptyczne głosy. – Sól wydaje się bardziej szkodliwa dla środowiska niż fusy z kawy, które są wykorzystywane do nawożenia gleby – uważa burmistrz Wojkowic i dodaje, że chwasty w parku, gdzie wysypano fusy, były dawniej zwalczane popularnym Roundupem.

Jednak to nadal tylko eksperyment, ponieważ  nigdzie nie ma badań na temat stosowania fusów jako zamiennika soli czy piasku. Głosy osób zajmujących się ekologią są podzielone. O fusach zrobiło się głośno po opublikowaniu informacji na ten temat przez blog Green Projects. Jego autor uważa, że to rozwiązanie warte sprawdzenia. – Tego piachu w ciągu roku miasta takie jak Kraków zużywają kilkadziesiąt ton. Jeżeli udałoby się zastąpić w jakimś stopniu niewielkim ten piasek fusami, to też byłaby jakaś możliwa korzyść finansowa – mówi Janusz Mizerny, twórca Green Projects. Z drugiej strony pojawią się głosy, że samorządy powinny być ostrożne. – Wprowadzanie jakiegoś związku stanowi pewne ryzyko. jeżeli zestawilibyśmy to z solą, to należałoby się zastanowić, co jest gorsze. Z mojej perspektywy, nie potrafię tego od razu powiedzieć – mówi Przemysław Poszwa, twórca portalu Eko-logicznie.com. Dodaje, że najpierw trzeba by było przeprowadzić badania. – Fusy z kawy zawierają kofeinę, polifenole i wiele innych związków, które nie są obojętne dla środowiska, organizmów żywych. Mamy mikroorganizmy, mamy zooplankton, małe owady, czy to latające jak komary, na które przy większych stężeniach kofeina działa negatywnie, czy też owady żyjące w glebie – wyjaśnia Poszwa.

Jego podejście podzielają też eksperci ze świata nauki. Na przykład prof. Piotr Tryjanowski z Katedry Zoologii Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Jak mówił w wywiadzie dla Serwisu Samorządowego PAP, fusy są stosowane w ogródkach, ale w małym stopniu i w sposób kontrolowany. – Te fusy negatywnie wpływają na populacje dżdżownic i na ślimaki. W ogrodzie możemy sobie powiedzieć, że nie chcemy mieć, na przykład, ślimaków nagich. Ale fusy wpływają też przecież na wszystkie inne ślimaki, w tym te pożyteczne oskorupione – ostrzega prof. Tryjanowski. Brak ślimaków i dżdżownic może się z kolei odbić na ptakach, które potrzebują takiego pokarmu wiosną. Stosowanie fusów powinno zostać poprzedzone badaniami. – Proponuję, by przed masowym zastosowaniem czegoś nowego, zostały przeprowadzone badania, które sprawdzą, czy ta metoda jest przynajmniej neutralna względem wcześniej stosowanych. A ogólna zasada jest taka, że kiedy stosujemy coś nowego, to powinno ono być lepsze od starszych rozwiązań – powiedział naukowiec w rozmowie z Serwisem Samorządowym PAP.

W Katowicach temat fusów nie pojawił się, poza kilkoma postami ze strony radnych i jedną interpelacją. Miasto na razie nie ma planów związanych z testowaniem fusów.


Tagi:

Dodaj komentarz

*
*