Już kiedy kilka tygodni temu jako pierwsi ujawniliśmy trasy i czasy przejazdu planowanych metrolinii, zdecydowana większość komentujących pasażerów nie miała wątpliwości: to nie będzie nowa jakość w komunikacji publicznej. Po tym jak w czwartek GZM oficjalnie zaprezentowała linie metropolitalne, tylko utwierdzili się w swoim przekonaniu. Wbrew oficjalnej narracji, nowe połączenia nie zachęcą kierowców do przesiadki na autobus.
Kiedy we wrześniu 2019 roku GZM zapowiadała uruchomienie linii metropolitalnych, na pierwszy plan wysuwała się jedna informacja: tworzymy szybkie połączenia między miastami. Brzmiało logicznie. Czas przejazdu, to oprócz cen biletów i częstotliwości kursów, jeden z podstawowych powodów, dla którego ludzie wybierają lub nie wybierają komunikację publiczną. Co zostało z szybkich połączeń? Jazda z Katowic do Zabrza przez 50 minut czy z Sosnowca do Katowic przez 40 minut. Dlaczego tak długo? O jednej z przyczyn mówił podczas konferencji prasowej Kazimierz Karolczak, przewodniczący GZM. – Tych przystanków jest więcej niż zakładaliśmy. Wynika to z kompromisu. To jest clou programu. Przystanków miało być mniej, bo taka była idea metrolinii. Wsiadasz np. w centrum Sosnowca i jedziesz do centrum Katowic, a po drodze zatrzymujesz się góra kilka razy. Wtedy to miałoby sens. Będzie jednak inaczej, bo “wynika to z kompromisu”. Pod tym hasłem kryją się oczekiwania prezydentów, burmistrzów i wójtów. To “dzięki” nim trasy metrolinii są dłuższe niż miały być i jest na nich więcej przystanków. Wszystko wskazuje na to, że prezydentom chodziło o oszczędności. To prosta matematyka. Jeśli metropolia uruchomi autobus, który będzie kursował po tej samej trasie, po której obecnie jeżdżą linie przyspieszone (800-tki), to przecież nie będzie sensu tych drugich utrzymywać. W związku z tym, że płacą za nie gminy, to likwidacja 800-tek nie tylko ich nie zmartwi, ale nawet ucieszy. Stąd taka walka o większą liczbę przystanków i wydłużanie linii metropolitalnych.
Jak to będzie wyglądać w praktyce, można prześledzić na kilku przykładach.
Linia M24: Katowice – Chorzów – Świętochłowice – Ruda Śląskie – Zabrze. W zależności od kierunku, 13 lub 15 przystanków i 42 lub 49 minut jazdy z przystanku początkowego do końcowego. Teraz prześledźmy przystanki. W samych Katowicach jest ich 6: Mickiewicza, Dąb Huta Baildon, Dąb Kościół, Osiedle Tysiąclecia ZOO, Osiedle Tysiąclecia Zawiszy Czarnego, Osiedle Tysiąclecia Mieszka I. Z powrotem dochodzi jeszcze Chorzowska i al. Korfantego. Szybki (w założeniu) autobus, który ma łączyć Katowice z Zabrzem, objeżdża m.in. osiedle Tysiąclecia i zatrzymuje się co kilkaset metrów. Zacytuję w tym miejscu fragment informacji prasowej GZM: To także świetna alternatywa (metrolinie – przyp. red.) dla kierowców samochodów w naszym regionie. Na pewno, już wystawiają auta na sprzedaż i kupują miesięczny.
Linia M24 praktycznie dubluje obecnie kursującą linię 870, która z przystanku Zabrze Goethego do przystanku Katowice Mickiewicza jedzie 39 minut i ma łącznie 10 przystanków. Co więcej, w godzinach szczytu autobus jeździ 3 razy na godzinę. Metrolinia ma kursować co 60 minut? O co w tym wszystkim chodzi? Nie bardzo wiadomo.
Linia M3 pokrywa się z linią 820, która kursuje z ul. Piotra Skargi do dworca w Tarnowskich Górach. Obecny czas przejazdu to 55 minut. Po zmianie nazwy – 54. Jest oszczędność. Obecna liczba przystanków – 13. Po zmianie nazwy – 13. Jedyne co się zmieni to częstotliwość kursowania w godzinach szczytu. Obecnie to 20 minut, po zmianie nazwy ma to być 15 minut.
Linia M2 Katowice-Sosnowiec-Dąbrowa Górnicza pokrywa się z liniami 801 i 831. Czas przejazdu od przystanku Katowice Piotra Skargi do przystanku Dąbrowa Górnicza Gołonóg Dworzec PKP to obecnie 38 minut (linia 801). Po zmianie nazwy – 38/39 minut. Nie można jedna powiedzieć, że nic się nie zmienia, bo np. na terenie Katowic do tej “szybkiej” linii dochodzą dwa przystanki: Strefa Kultury NOSPR i Dąbrówka Mała Skrzyżowanie.
Oczywiście nie jest tak, że metrolinie tylko dublują istniejące połączenia i niczego do siatki połączeń (poza zmianą częstotliwości kursowania) nie wnoszą. Wnoszą, tyle że najwięcej na obrzeżach GZM. To dobrze, że gminy Wyry czy Psary będą miały bezpośrednie połączenie do Katowic. Ale z całym szacunkiem, to w żaden sposób nie rozwiąże problemów komunikacyjnych metropolii. Ile osób dziennie przyjedzie z Gostyni czy Wyr do Katowic? 50, 100? Niech to będzie nawet 200 albo 300. To niczego nie zmienia. Podobnie jak nawet 300 czy 400 osób, które dojadą do Katowic z Psar. Linie metropolitalne miały być konkurencyjną dla samochodów alternatywą dla mieszkańców Sosnowca, Dąbrowy Górniczej czy Zabrza, których codziennie przyjeżdża do Katowic kilkanaście, a może nawet kilkadziesiąt tysięcy. A to właśnie ruch do i z Katowic jest kluczowy. Czy wycieczkowa jazda przez 40 czy 50 minut na stosunkowo krótkim dystansie jest dla kogokolwiek atrakcyjna? Raczej nie.
Zresztą, w cytowanej już informacji prasowej, GZM przyznaje, że coś poszło nie tak: I choć nie wszystkie z nich (linii – przyp. red.) będą w najszybszy możliwy sposób pokonywać trasy, to stworzą spójną całość, dzięki której pasażerowie będą łatwiej przemieszczać się po GZM. Dodatkowo metrolinie zintegrują obszar metropolii.”
Czyli mamy odpowiedź na pytanie po co powstały linie metropolitalne. Wcale nie po to, żeby przewieźć jak największą liczbę pasażerów w jak najkrótszym czasie, ale po to żeby zintegrować obszar metropolii i tworzyć spójną całość. No to zintegrowały.
Co teraz? Wiceprezydent Katowic Bogumił Sobula jeszcze przed startem metrolinii uważa, że potrzebne są w nich zmiany. Podobne odczucia ma większość z komentujących w internecie pasażerów. Przewodniczący GZM Kazimierz Karolczak też jest szczery i pragmatyczny: Radykalne przyspieszenie przejazdów widzę tylko w rozwiązaniach opartych o szynę.
Kolej metropolitalna, jeśli w ogóle powstanie, to najwcześniej za 7-10 lat. Do tego czasu za pociągi mają służyć właśnie linie metropolitalne. Jak będą służyć, GZM ma sprawdzać ankietując pasażerów. Coś mi się wydaje, że wnioski z tych ankiet mogą być dla GZM i ZTM dużym rozczarowaniem.
To wszystko bez sensu, jeżeli autobusy (przynajmniej te pospieszne) nie będą kończyły pętli na dworcu międzynarodowym na ul Stawowej a stamtąd na dworzec autobusowy pod PKP. Jest tych autobusów około 20 na godzinę, wiec dworca Katowicom nie zapchają !! Zaś goście i mieszkańcy GZ Metropolii, nie będą musieli biegać po całym miescie aby odnaleźć odpowiedni przystanek do odpowiedniego miasta. W deszczu i śniegu… To jest zlepek miast i miasteczek a nie Metropolia !!
Co tu dużo mówić. Miasta narzekają, ale w duchu się “cieszą”, że to metropolia będzie płacić 136mln rocznie na utrzymanie linii. Zostanie w kasie wielu gmin na kolejne drogi i średnicówki, albo południkowe trasy w centrach miast. Przecież to się wyklucza! Jeśli jedną ręką miasta chcą ograniczać ruch w centrum, a drugą budują ekspresówki blisko centrum to mamy do czynienia z polityczną schizofrenią. Dodatkowo podejmuje się kroki, które pogarszają komunikację publiczną do której mieliby się rzekomo kierowcy przesiąść.
Czy pamięta ktoś co się działo w defiladę w 2019? To była świetna alegoria co się może stać jeśli zamkniemy centrum Katowic i ograniczymy możliwości komunikacji publicznej jednocześnie. No ale “przed wyborami nie można się pochwalić, że 689 jeździ co 10 min zamiast co 30”, można za to pochwalić się remontem DK86, budową centrów przesiadkowych itp. A czy to potrzebne? Nikogo to nie interesuje bo KM to generalnie słaby wyborczo temat, a elektorat jest coraz mniejszy. Chciałbym się mylić, ale coraz bardziej na to wygląda.
Mogli zaszaleć i linię M24 z Kato do Zabrza poprowadzić wycieczkową linią 23 😀
Powtórzę komentarz do wcześniejszego artykułu. Projekt linii i siatki komunikacji projektują ludzie, którzy mijają tę komunikację w swoich samochodzikach. Autobus/tramwaj/pociąg widzą podczas manewru wyprzedzania czy wymijania. Z takim tokiem rozumowania mógłbym być dyrektorem Polskiej Agencji Kosmicznej, bo zjadłem Marsa i widziałem Apollo 13 co najmniej 8 razy i wiem ile jest planet w układzie słonecznym.
Taa, na wsiach te nowe linie coś zmienią, czuj się. Po pierwsze wsie mają niską gęstość zaludnienia, po drugie nikt się nie podnieci autobusem raz na 60, bo to na nikim nie robi wrażenia, szczególnie przy dzisiejszych korkach. No i po trzecie, nikt nie zrezygnuje z auta, żeby na przystanek iść setki metrów albo nawet kilka kilometrów.
A 870 jeszcze nie wjeżdża