Wokół planów budowy osiedla mieszkaniowego nad strefą kultury zrobiło się w ostatnich dniach bardzo głośno. Po tym jak Alicja Knast, dyrektor Muzeum Śląskiego, publicznie wyraziła swoje niezadowolenie ze skali planowanej inwestycji, głos w końcu zabrał projektant. Podczas piątkowej debaty w Strefie Centralnej zarzuty Knast odpierał Przemo Łukasik z pracowni Medusagroup. W dyskusji wzięli też udział Roman Olszewski, naczelnik wydziału budownictwa i planowania przestrzennego urzędu miasta oraz Stanisław Podkański, architekt miasta.
W piątek po raz pierwszy opinia publiczna dowiedziała się jak mają wyglądać budynki osiedla, które w rejonie ul. Nadgórników i ul. Góreckiego planuje wybudować TDJ. W pierwszym etapie mają powstać trzy 12-kondygnacyjne budynki z wysokim parterem o charakterze usługowym. Na północ od nich inwestor planuje budowę jeszcze pięciu bloków o wysokości 18 pięter. TDJ Estate ma już prawomocną decyzję o warunkach zabudowy, a w ciągu kilku tygodni ma dostać pozwolenie na budowę pierwszych trzech budynków.
PRZECZYTAJ TEŻ: Tak będzie wyglądać osiedle przy Muzeum Śląskim
Przemo Łukasik, współwłaściciel pracowni Medusagroup, która odpowiada za projekt, powiedział, że jest zaskoczony okolicznościami w jakich doszło do debaty. – To nie jest dyskusja, to był w ostatnich kilku dniach monolog. Zmusiłem inwestora, żebyśmy pozwolili sobie na pokazanie projektu. Nie było to łatwe, bo każdy inwestor ma jakąś swoją strategię na prezentację projektu – tłumaczył architekt. Mówiąc o monologu, miał na myśli prezentowane w mediach wypowiedzi Aicji Knast, dyrektor Muzeum Śląskiego. – Ktoś mógłby opacznie zrozumieć, że to co stanie przy strefie kultury zasłoni muzeum. To nieprawda – wyjaśniał Łukasik. O samym osiedlu mówił, że będzie otwarte. – To co było dla nas najważniejsze to to, żeby się zintegrować ze strefą kultury, ale i z Bogucicami. Zabudowa ma być rzadka i etapowana. Mieszkańcy Bogucic będą mogli swobodnie przechodzić przez nasze osiedle. Najwyższe mieszkania będą z widokiem na Beskidy. To co zaproponowaliśmy, nie „zatyka” przestrzeni jak zabudowa pierzejowa. W strefie parterowej dopisujemy funkcje, których brakuje w okolicy, czyli np. gastronomię.
Projektant pokazał wizualizacje, na których z różnej perspektywy widać Muzeum Śląskie i nowe osiedle. To miało wytrącić argumenty Alicji Knast, że inwestycja przyćmi i zdominuje obiekty muzeum. Dyrektor MŚ podkreśliła jednak, że mówiąc o zaburzeniu osi widokowych Katowic, miała na myśli inne widoki. – Przemo Łukasik zaprezentował wizualizacje od strony alei Roździeńskiego, ale z tamtej strony nic sylwecie muzeum nie szkodzi – mówiła Knast. – Dlaczego ja to robię? Przecież to prywatna inwestycja. Bo to jest moja sprawa z punktu widzenia etyki. Ta sprawa powinna stanąć na miejskiej komisji urbanistyczno-architektonicznej, która powinna doradzić prezydentowi czy to jest dobre rozwiązanie, czy czekamy do uchwalenia planu. Studium kierunków i uwarunkowań zagospodarowania przestrzennego miasta jest interpretowane na korzyść inwestora.
Studium to dokument, który w tej sytuacji powinien być najważniejszy. Cały czas trwa bowiem tworzenie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla obszaru powyżej strefy kultury. Właśnie studium, w kontekście wydania decyzji o warunkach zabudowy dla inwestycji TDJ, budziło duże zainteresowanie podczas debaty. Z tego strategicznego dokumentu wynika, że w miejscu planowanej budowy 12-piętrowych budynków mogą powstać tylko 6-kondygnacyjne. Jest jednak wyjątek. To tzw. dominanty, których wysokość ustalana jest indywidualnie. I właśnie to postanowił wykorzystać inwestor, a urzędnicy zinterpretowali zapisy studium na jego korzyść. – Na to wychodzi – przyznał Stanisław Podkański, architekt miasta.
Roman Olszewski, naczelnik wydziału budownictwa i planowania przestrzennego UM Katowice przekonywał, że miasto nie może ignorować inwestorów. – Katowice zmieniają się i zmienia się cena gruntu. Metr kwadratowy powyżej muzeum kosztuje 1000 zł. Trudno rozmawiać z inwestorem, żeby budował niżej, bo nikomu się to nie opłaci. W studium jest zapis, że ta strefa ma mieć charakter metropolitalny. Zabudowa ma być zagęszczona i podwyższona – mówił Olszewski. Dodał, że decyzja o warunkach zabudowy jest zgodna z projektem planu zagospodarowania. Innymi słowy, plan będzie sankcjonował to na co wydane zostały już albo za chwilę zostaną wydane pozwolenia budowlane. Podkreślał też, że “tych budynków prawie nie widać”. Wtórował mu Stanisław Podkański. – Mówimy o zasłanianiu, o dominowaniu. Z tych wizualizacji to nie wynika. Podnoszenie wizualizacji na wyższy poziom, z drona, nic nie daje. Poziom ulicy to jest właściwy punkt odniesienia. Drugi plan nie jest już strefą kultury, jest tłem, jest oprawą. Zastanówmy się czy chcemy, żeby tam rosły drzewa, żeby tam był park?
Głos w dyskusji zabrała też architekt m.in. Małgorzata Pilinkiewicz, która jest członkiem Wojewódzkiej Komisji Urbanistyczno-Architektonicznej. – Tu chodzi o znacznie szerszy teren, który musi być zainwestowany. Jak to będzie zainwestowane, zależy od włodarzy miasta. Ten plan, który jest w przygotowaniu, jest poza strefą kultury. Pojawia się więc pytanie czy będzie brał pod uwagę to co już powstało. Mamy obawy, że nie. Nie można się zamknąć do obszaru, który jest niezainwestowany. Musimy pamiętać, że zmieni się całkowicie sylweta miasta Katowice. Czy miasto jest w stanie zapanować nad tą sylwetą? – pytała Pilinkiewicz
Debata nie przyniosła żadnych wiążących rozstrzygnięć i ustaleń. Jest jednak szansa, że projektanci będą rozmawiać z dyrekcją muzeum. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, rozmowy mają dotyczyć m.in. elewacji budynków.