Reklama

Górnicy, którzy przeżyli, opowiadają o wstrząsie w kopalni „Murcki-Staszic”

Łukasz Kądziołka
Potężne uderzenie, ciemność i coraz mniej powietrza. Tak górnicy, którzy przeżyli wstrząs w kopalni „Murcki-Staszic”, opisują to co działo się na dole. Dzisiaj w szpitalu w Ochojcu trzech z sześciu ocalałych górników odwiedził minister energii.

720 metrów pod ziemią i 200-250 metrów od epicentrum wstrząsu znajdowało się dziewięciu górników. Chwilę po godzinie 14.00 poczuli potężne uderzenie. Doszło do wypiętrzenia spągu i zniszczenia wyrobiska. To sprawiło, że dwóch górników zostało całkowicie odciętych od reszty. Oni zginęli na miejscu. Kolejny zmarł w trakcie transportu na powierzchnię. Mężczyzna został przygnieciony maszyną. Chociaż udało się go wydostać, to ostatecznie nie przeżył. Uderzenie było tak silne, że łamało kości. Michał Patalong ma poważnie złamaną nogę, ale myślał, że wszystko skończy się o wiele gorzej. – Myślałem czy się stamtąd jeszcze wydostaniemy przede wszystkim. I też o tym, co z resztą kolegów, bo też nie wszystkich słyszałem. Staraliśmy się jakoś nawiązać ze sobą kontakt, ale nie wszyscy się po prostu odzywali – mówi. Obawiał się, że nie wystarczy im powietrza. Jego kolega na dole przepracował już prawie 25 lat. Jak mówi Mariusz Reguła, o życie się nie bał. Po wstrząsie nic nie było widać, bo zapylenie było bardzo wysokie. Nie wiedzieli jak długo czekali na ratowników. Obaj leżą na oddziale ortopedii szpitala w Ochojcu. Na oddziale chirurgii przebywa inny z sześciu ocalałych górników. Ma poważniejsze obrażenia klatki piersiowej. Pozostali trzej zostali przewiezieni do Murcek, Bogucic i do sosnowieckiego szpitala św. Barbary. Według lekarzy stan wszystkich jest stabilny.

Dzisiaj górników w szpitalu przy ul. Ziołowej odwiedził Krzysztof Tchórzewski, minister energii. Podkreślił, że akcja ratunkowa została przeprowadzona prawidłowo. – Przyczyna tego wstrząsu i sytuacja, która miała tam miejsce, nie miała związku z pracą ludzi, którzy pracowali w kopalni. Tu przyczyny nie dopatrujemy się w organizacji pracy czy działań pracowników, czy jakichś zaniedbań – mówi minister Tchórzewski. Przyczynę dokładniej określił wiceprezes zarządu ds. produkcji w PGG, Piotr Bojarski. Jak tłumaczy, wstrząs można porównać do trzęsienia ziemi, ale lokalnego i o mniejszej skali. Specjaliści mówią o zaszłościach eksploatacyjnych. – Jak dochodzi do jednego silnego wstrząsu w jednym rejonie Śląska, to po paru godzinach odzywa nam się gdzieś indziej. Słabszy, mocniejszy, różnie to bywa – mówi. Na razie rejon wstrząsu został zamknięty. – Na chwilę obecną jest objęty nadzorem WUG-u. Odpowiednie organy muszą zakończyć prace ustaleniowe. Dopiero po pracach ustaleniowych nastąpią kolejne czynności związane z dopuszczeniem tego rejonu do produkcji – mówi Tomasz Rogala, prezes PGG. Miejsce w pokładzie 510, gdzie doszło do wstrząsu, znajduje się w rejonie kopalni „Wieczorek”.


Tagi:

Dodaj komentarz

*
*