Reklama

Arkadiusz Milik pożyczał pieniądze Rozwojowi Katowice, ale to nie wystarczyło. Czy znany klub musiał upaść [KOMENTARZ]

Grzegorz Żądło
Od kilku dni w mediach i miejskich kuluarach trwa dyskusja na temat upadku Rozwoju Katowice. Prawie stuletni klub po spadku z trzeciej ligi (z nazwy II) nie wystawi drużyny seniorów w czwartej. Wyprowadził się już też ze stadionu przy ul. Zgody, dzierżawiąc jedynie budynek klubowy. Choć zarząd Rozwoju deklaruje, że klub nie przestanie szkolić młodzieży, to można mieć poważne wątpliwości jak długo bez bazy z prawdziwego zdarzenia, bez sponsorów i drużyny seniorów uda mu się utrzymać na powierzchni.

Czy upadek Rozwoju to wina miasta?

Odpowiedź na tak postawione pytanie jest złożona. Oczywiste jest, że faworyzowanie jednego klubu musi się odbić na innych. Niezrozumiała dla wszystkich trzeźwo myślących mieszkańców polityka wywalania milionów złotych w błoto (czytaj: finansowanie GKS-u), powoduje, że dla mniejszych klubów pieniędzy brakuje. A nawet jeśli by się znalazły, to wygodniej jest powiedzieć: mamy swój miejski klub i go utrzymujemy. Nieudolnie zarządzany GKS to studnia bez dna. Dołączanie kolejnych sekcji do klubu generuje milionowe straty, które trzeba spłacać z naszych podatków. O takich warunkach funkcjonowania jak w GKS-ie inne kluby mogą tylko marzyć.

Mimo tak wielkich nakładów (w tym roku to już około 28 mln zł) GKS spadł do trzeciej ligi, a na dodatek od lat nie jest w stanie wychować zawodnika, który byłby ważną częścią drużyny, i na którym można byłoby zarobić. Co więcej, młodzież trenująca w GKS-ie, nie jest w stanie dorównać wynikami tej szkolonej w Rozwoju. W rozpoczynającym się niedługo sezonie Rozwój będzie miał dwie drużyny w Centralnej Lidze Juniorów, a GKS żadnej.

W minionym sezonie miasto finansowało wyjazdy Rozwoju na mecze poza Katowicami. Dlatego nie można kategorycznie stwierdzić, że to władze Katowic są winne upadku Rozwoju. Z drugiej strony, miasto nie podjęło wysiłku, żeby klub uratować. Stało by się tak, gdyby gmina przejęła stadion przy ul. Zgody.

Może nie wszyscy wiedzą, ale stadion, na którym Rozwój przez kilkadziesiąt lat rozgrywał swoje mecze, nie należał do klubu. Jego właścicielem była kopalnia „Wujek”, a obecnie Spółka Restrukturyzacji Kopalń. Rocznie Rozwój płacił za dzierżawę obiektu około 600 tys. zł. Dla tak małego klubu to były potężne pieniądze. Od kilku lat trwały rozmowy władz Katowic z Katowickim Holdingiem Węglowym, a potem SRK w sprawie przejęcia przez gminę stadionu. Miasto było nawet skłonne przejąć obiekt, ale tylko po to, żeby przekazać go Rozwojowi. Klub chciał jednak, żeby stadion był miejski, bo wtedy mógłby z niego korzystać na preferencyjnych warunkach, jednocześnie nie płacąc za jego utrzymanie. Ostatecznie stanęło na niczym. Od kilku tygodni stadion stoi pusty.

Pieniądze za Milika

Przez kilka lat Rozwój radził sobie m.in. dzięki pieniądzom z kolejnych transferów swojego wychowanka Arkadiusza Milika. Jego przejście z Górnika Zabrze do Bayeru Leverkusen, a potem do Ajaxu Amsterdam i Napoli oznaczało konkretne wpływy do budżetu klubu. Być może to nieco „uśpiło” zarząd. Z drugiej strony, gdyby nie Milik, Rozwój prawdopodobnie nie miałby drużyny seniorów już wcześniej. Chodzi nie tylko o wpływy z kolejnych transferów napastnika reprezentacji Polski, ale też jego bezpośrednią pomoc klubowi. Mało kto o tym wie, ale Milik pożyczał pieniądze Rozwojowi. Ostatnio było to 200 000 zł. Wcześniej w grę wchodziły jeszcze większe kwoty. Co więcej, jak mówi się nieoficjalnie, nie upominał się o zwrot każdej pożyczki. Na dodatek, finansował stypendia dla młodych piłkarzy i załatwiał sprzęt. Czyli modelowy przykład jak pamiętać o miejscu i ludziach, dzięki którym kariera naprała prawdziwego rozpędu.

Problem w tym, że taki Milik trafia się raz na kilka, kilkanaście albo kilkadziesiąt tysięcy przypadków. Nie można więc liczyć, że prędzej czy później pojawi się równie utalentowany zawodnik, którego będzie można sprzedać.

Co dalej?

Rozwój bez seniorów to już nie to samo. Podobnie jak Rozwój bez stadionu przy ul. Zgody. Nie będzie już tej specyficznej atmosfery, kiełbasek z grilla i piwa, za którym kibice stali w przerwie meczu w długiej kolejce. Nie będzie starszych panów, komentujących niepowtarzalnym stylu kolejne zagrania.

Być może jednak nie wszystko stracone. Młodzież ma trenować i rozgrywać mecze na boisku Kolejarza 24 w Wełnowcu. Nową bazą Rozwoju może się stać stadion innego Kolejarza (przy ul. Asnyka), który ma być gotowy najwcześniej w 2021 roku. Trzeba mieć nadzieję, że klub przetrwa, bo szkoda by było prawie stuletniej tradycji. Zbyt wiele klubów w Katowicach przeszło już do historii. Ważne jednak, żeby drużyna seniorów wróciła. Nawet jeśli będzie to oznaczało wspinanie się od B klasy. Oczywiście, nie będzie już tej górniczej otoczki, historii „Wujka” i klimatu stadionu przy ul. Zgody. Jest i będzie za to szczera i bezinteresowna sympatia wielu katowiczan, dla których sport w mieście to coś więcej niż obsypywany milionami GKS.


Tagi:

Dodaj komentarz

*
*