Miejsca, które miały być teoretycznie wolne, są zajęte przez kierowców nie posiadających Parkingowej Karty Mieszkańca. Straż miejska przyjmuje zgłoszenia, ale na razie ma tylko dwa urządzenia do sprawdzania tablic samochodów.
Od dawna wiadomo było, że straż miejska może mieć problem z weryfikacją samochodów stojących na zakazie postoju. Katowiccy urzędnicy stawiając znaki B-35, chcieli znaleźć sposób na ograniczenie likwidacji miejsc postojowych w strefie parkowania. Pod znakami znalazły się tabliczki, których treść budziła wątpliwości. Jednak informują one o tym, że zakaz postoju nie dotyczy osób posiadających Parkingową Kartę Mieszkańca. O tym, że na razie posiadaczy takiej karty jest dużo mniej niż spodziewano się w urzędzie pisaliśmy TUTAJ.
PRZECZYTAJ TEŻ: Gdzie się podziały wszystkie samochody? Kierowcy szukają sposobów, żeby obejść płatne parkowanie
Jednak niezależnie od popularności PKM, za stawianiem znaków zakazu postoju powinny pójść wzmożone kontrole straży miejskiej. Już jakiś czas temu Katowice zapowiadały, że miejsc zarezerwowanych tylko dla mieszkańców będą pilnowali strażnicy. Pierwszy tydzień działania nowej, rozszerzonej strefy i obowiązywania znaków B-35 pokazał, że sporo jest zgłoszeń dotyczących łamania przepisów związanych z parkowaniem na zakazach. Jak podaje straż miejska, od 1 grudnia do wczoraj odnotowano łącznie 88 takich interwencji. Jednak nie da się wyszczególnić, ile wykroczeń popełniono konkretnie na miejscach przeznaczonych teoretycznie tylko dla mieszkańców. Wiadomo za to, że przybyło zgłoszeń z terenu Koszutki. W ciągu tygodnia strażnicy interweniowali w tej dzielnicy 20 razy.
Żeby móc sprawdzać, czy na miejscach za zakazami postoju parkują wyłącznie osoby do tego uprawnione, strażnicy otrzymali dostęp do bazy danych MZUiM, zawierającej listę posiadaczy Parkingowej Karty Mieszkańca. – Mieszkańcy zgłaszają nam, że w miejscach, gdzie powinni parkować tylko mieszkańcy strefy płatnego parkowania, stają osoby bez karty mieszkańca. Strażnicy mają urządzenia, które weryfikują po numerze rejestracyjnym, czy dany samochód posiada kartę mieszkańca, czy nie – mówi Katarzyna Olschimke, nowa rzecznik prasowa Straży Miejskiej w Katowicach. Strażnicy nie skanują tablic, tylko muszą wyszukiwać numery rejestracyjne, wpisując każdy z osobna. To sprawia, że na ulicach, gdzie miejsc postojowych za znakami zakazów jest sporo, sprawdzanie może trwać dosyć długo. Jednak to nie jedyny problem. Jak na razie straż miejska ma do dyspozycji tylko dwa takie urządzenia, więc kontrole, poza tymi, które są reakcją na zgłoszenia mieszkańców, mogą być bardzo rzadkie.
Czym jest “zatoka postojowa wyłącznie pojazdu”? Nie mam pojęcia co za geniusz to pisał xD Nie ma się co dziwić że miejsca zajęte przez osoby nieuprawnione, jeśli ta tabliczka nie ma absolutnie żadnego sensu.
Wpisanie numeru tablicy trwa długo?? Chyba taki żart. Niech zrobią ogólnodostępna wyszukiwarkę przez stronę www. Ludzie pokażą ile trwa wpisanie numeru tablicy rejestracyjnej…. I oczywiście szybki kurs dla Straży.
1. otwórz Google
2. wpisz szukane słowa: aplikacja odczytująca tekst z aparatu
3. Znajdź co trzeba
Po takim kursie to już chyba awans!
Dziwnym zbiegiem okoliczności na tychże właśnie miejscach najwięcej widać tablic SD SO SBE. Ja wiem że nie ma obecnie obowiązku zmiany tablic gdy kupimy używany samochód. Ale nie uwierzę, że w Katowicach od tygodnia kilkuset krotnie wzrosła liczba mieszkańców którzy mają tablice SD SO SBE.
Coś mi się wydaje, mogę się oczywiście mylić, że to nowy sposób na parkowanie bez opłat…..
A wystarczyło wydawać kartę mieszkańca w wersji papierowej do położenia za przednią szybą.
Numer rejestracyjny – data ważności i strefa A / B. Do ogarnięcia bez żadnych terminali, komputerów….
Od kiedy to do wyszukiwania numeru rejestracyjnego w bazie danych jest potrzebne specjalne urządzenie zamiast najzwyklejszego smartfona?
Ile milionów naszych nowych polskich złotych na to poszło?
Abstrahując już od smartfonów – czy biedni miejscy strażnicy nie mają żadnych środków łączności? Nie mogą wywołać bazy, w której jeden operator z jedną końcówką systemu sprawdzi im numer rejestracyjny i od razu poda wynik?
Naprawdę każdy partol musi mieć do dyspozycji osobne specjalne urządzenie do tego, żeby sprawdzić, czy dany numer rejestracyjny jest w bazie?
Ktoś tu się na łby pozamieniał…
Niedasieizm.
Chodzi zdaje się o te samochodziki z kamerami na dachu, tak żeby jeden z drugim nie musiał wyłazić z auta i niczego skanować.