Pierwszy odcinek Zbitej Śmietanki spotkał się z bardzo ciepłym przyjęciem. Na dodatek nikt nam nie zagroził sądem, więc chyba napisaliśmy samą prawdę. Zresztą, niektórzy byli rozczarowani, kiedy w prywatnych rozmowach ujawnialiśmy, w którym to śląskim mieście trwa (lub jeszcze niedawno trwał) romans na szczytach władzy. – A nie, o tym to już wszyscy wiedzą – słyszeliśmy od niektórych. Ja, hmm, wszyscy wiedzą, tylko nikt nic nie mówił, ani nie pisał. No dobrze, zostawiamy to co było tydzień temu (gdybyś ktoś chciał, to odc. nr 1 można przeczytać TUTAJ) i zapraszamy do lektury kolejnego odcinka.
ABW tropi bilety na Legię
To był zdecydowanie temat numer jeden mijającego tygodnia w śląsko-zagłębiowskim grajdołku. Marcin Jaroszewski, prezes Zagłębia Sosnowiec, został zatrzymany przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Usłyszał zarzut obietnicy wręczenia korzyści majątkowej w postaci dwóch biletów na mecz Legia-Ajax. Obdarowanym miał być naczelnik I Urzędu Skarbowego w Sosnowcu. Na specjalnie zwołanej konferencji prasowej prezes tłumaczył, że niczego nikomu nie dał, tylko miał dać, a poza tym to jest ofiarą polskiego zwyczaju odwdzięczania się.
Jaroszewski nie dodał tylko za co miał się odwdzięczyć.
Mandat dla Piotra Uszoka za złe parkowanie
Podczas uroczystości 25-lecia katowickiej straży miejskiej były prezydent Piotr Uszok wspominał sytuację sprzed ponad 20 lat. – Była ostatnia sesja kadencji. Zaparkowałem w niedozwolonym miejscu. Wychodzę po sesji, patrzę mandat. Wkurzyłem się. Zapamiętałem to sobie. Potem były wybory, zostałem wiceprezydentem (w 1994 roku – przyp.red.) i to mnie przypadł nadzór nad strażą miejską. Mogłem wyciągnąć konsekwencje, ale tego nie zrobiłem – wspominał były prezydent. Aż do ostatniego zdania historia wydawała nam się całkiem sympatyczna. Ale że prezydent chciał wyciągnąć konsekwencje? Wobec strażnika, który dobrze wykonał swoją robotę? Na szczęście ostatecznie Piotr Uszok wyciągnął konsekwencje tylko wobec siebie, bo mandat zapłacił.
Aneta Moczkowska zesłana do Parku Śląskiego
Aneta Moczkowska, dotychczasowa sekretarz urzędu marszałkowskiego, została delegowana przez marszałka na odcinek Parku Śląskiego. Z tego co nam wiadomo, Moczkowska nie była za bardzo potrzebna marszałkowi w urzędzie, więc kiedy nadarzyła się okazja, to sprytnie się jej pozbył. Pokazał przy okazji jak ważny jest dla niego Park Śląski. Skoro po raz kolejny na stanowisku prezesa ląduje przypadkowy człowiek, to nie ma co oczekiwać, że spółka w końcu zacznie funkcjonować tak jak powinna. Nie udało się partyjniakom (Arkadiusz Godlewski, Andrzej Wyrobiec), nie uda się też Moczkowskiej. Może kiedyś trafi się jakiś marszałek, który stanowisko prezesa parku powierzy komuś, kto naprawdę zna się na zarządzaniu firmą tego typu. Ale wróćmy do tego, dlaczego Wojciech Saługa odesłał Moczkowską do Chorzowa. Otóż wróble ćwierkają, że jej miejsce zajmie niejaki Krzysztof Dzierwa z Jaworzna. O mieście piszemy tak tylko, bo przecież nie ma żadnego znaczenia, że marszałek też jest z Jaworzna. Wspomniany pan Krzysztof wygrał niedawno konkurs (w marszałkowie też lubią pożartować) na stanowisko kierownika referatu, a teraz ma wrócić na fotel sekretarza, który pełnił już za czasów marszałka Mirosława Sekuły. Ach te dworskie intrygi. Ciekawe czy sam marszałek się w tym łapie, czy od personalnych układanek ma swoich ludzi?
Krzysztof Materna i syn
Mieszkający w Tychach były dziennikarz Jacek Bazan odkrył, że jego ojcem jest pochodzący z Sosnowca aktor i satyryk Krzysztof Materna. Przez 49 lat Bazan był przekonany, że jego ojcem jest zupełnie ktoś inny. To matka przyjaciółki powiedziała mu, że jego ojcem jest ktoś znany i żeby drążył temat. Zapytał matkę, a ta powiedziała, że to bardzo prawdopodobne (że to Materna) Na dodatek, kiedy ponad półtora roku temu Bazan brał ślub, dowiedział się, że mężczyzna, o którym przez całe życie myślał, że jest jego ojcem, nie uznał go za swojego syna. To dało mu do myślenia.
Były dziennikarz poprosił Krzysztofa Maternę o przeprowadzenie badań. Ten się zgodził, a wynik był pozytywny. – Niczego to w moim życiu nie zmienia. W takim wieku, kiedy odnajduje się ojca, nie ma się ochoty rzucić mu na szyję. Tak naprawdę jesteśmy dla siebie obcymi ludźmi. Na pewno nie jest tak, że ja kosztem pana Krzysztofa próbuję coś osiągnąć. Podobnie moja żona, a o dziecku nie wspominając – tłumaczy Bazan.
W sumie to badania genetyczne były niepotrzebne. Obaj panowie pracowali w mediach, obaj za młodu nie stronili od towarzystwa kobiet, obaj lubią tenis i mają znacznie młodsze żony. Wypisz wymaluj, ojciec i syn.
Zabrze jak menel
Łukasz Mazur, były prezes Górnika Zabrze udzielił wywiadu portalowi Weszło.com. Krytykuje w nim prezydent miasta Małgorzatę Mańkę-Szulik za to, że po raz kolejny zdecydowała o przelaniu na klubowe konto ponad 30 mln zł. “Zabrze bawi się jak każdy porządny menel. Do końca” – mówi Mazur. W pełni się zgadzamy. Zastanawiamy się tylko czy szybciej nastąpi koniec pani prezydent na stanowisku, czy koniec (bankructwo) Górnika.
Bezbronny Kamil Durczok
Policja przejęła do depozytu trzy sztuki broni należącej (legalnie) do Kamila Durczoka – doniósł Super Express. Pan Kamil nie ma ostatnio dobrej passy. Żeby nie sięgać zbyt głęboko: najpierw uruchomienie portalu, który okazał się niewypałem, potem utrata prawa jazdy, a teraz broni. Na szczęście, na różnych frontach można się skutecznie bronić nawet bez broni.
MIKSER