W wieku 94 lat zmarła Urszula Wenda, lekarka, która pomagała górnikom rannym w pacyfikacji kopalni Wujek w 1981 roku. Uczestnicy strajku wspominali ją jako bohaterską kobietę, która nie bała się zomowców, bo najbardziej liczyło się dla niej dobro drugiego człowieka.
W grudniu 1981 roku Urszula Wenda pracowała w dzielnicowej przychodni zdrowia w Ligocie. Kiedy dowiedziała się o pacyfikacji kopalni “Wujek”, próbowała wjechać karetką na teren kopalni. To jej się jednak nie udało.
– Przyjechała karetką, żeby nieść pomoc i ratować. To nie była sytuacja prosta. Karetki miały przyjeżdżać tylko na wezwanie, a takich wezwań nie było. Zresztą, telefony były wyłączone – mówi Robert Ciupa, dyrektor Śląskiego Centrum Wolności i Solidarności.
Karetka została wprawdzie przed kopalnią, ale sama pani doktor na teren zakładu się dostała. Jak wyglądało opatrywanie rannych można sobie wyobrazić oglądając stworzony specjalnie z myślą o Urszuli Wende multimedialny punkt opatrunkowy KWK “Wujek”, który znajduje się w Śląskim Centrum Wolności i Solidarności.
– Poznałem ją już po wydarzeniach, ale dla mnie to była jedna z najbardziej bohaterskich kobiet, które uczestniczyły w strajku. Sam fakt, że przyszła tutaj dobrowolnie, mało tego, jeszcze z pielęgniarką z Ligoty, włączyła się do pomocy lekarzom zakładowym, niosła pomoc rannym. No i ten najbardziej heroiczny czyn, który wykonała w stosunku do strajkujących, że przedarła się przez barykady, dotarła do dowodzącego pułkownika i przedstawiła sytuację, w jakiej żeśmy wtenczas byli. Że wśród nas są zabici i ranni. I wtenczas dopiero zapadła decyzja o przerwaniu ognia. Ja twierdzę, że ta kobieta, najbardziej bohaterska z uczestniczek strajku, doprowadziła do tego, że mamy tylko 32 osoby ranne, w tym 9 ze skutkiem śmiertelnym – wspominał Stanisław Płatek, przewodniczący komitetu strajkowego w KWK “Wujek” w 1981 roku.
Urszula Wenda była aktywna zawodowo jeszcze po swoich 90. urodzinach. Zmarła 26 czerwca w wieku 94 lat. Msza św. pogrzebowa w jej intencji odbyła się w kościele pw. Świętej Rodziny przy ul. Z. Kossak-Szczuckiej w Brynowie. Lekarka została pochowana na cmentarzu w Katowicach-Piotrowicach.
Takie informacje lepiej byłoby zamieszczać zanim odbędzie się pogrzeb, może więcej ludzi mogłoby się pojawić na nim.
Kondolencje . Szkoda tylko że Kiszczaka “sierioży” nie powieszono .