Reklama

Samozwańczy motorniczy ze Świętochłowic przebywa na oddziale psychiatrycznym

Zdjęcie archiwalne.

Łukasz Kądziołka
25-latek ze Świętochłowic, który przejechał tramwajem z Katowic do Chorzowa, odbywa swój areszt na oddziale psychiatrycznym. Mężczyzna jest dobrze znany  prokuraturze.

Kolejne informacje dotyczące samozwańczego motorniczego ze Świętochłowic. 25-letni mężczyzna od samego początku, zaraz po zatrzymaniu, trafił do szpitalnego oddziału psychiatrycznego. Tam też będzie odbywał areszt tymczasowy. Prokuratura Rejonowa w Chorzowie ma ku temu kilka powodów. – Zarówno jego zachowanie w momencie zatrzymania, jak i potem – w trakcie przesłuchania przez prokuratora, a także nasza wiedza co do jego zdrowia psychicznego wynikająca z innych postępowań nakazała podjęcie takich decyzji – mówi prokurator rejonowy Cezary Golik i dodaje, że podejrzany występował przynajmniej w kilku postępowaniach karnych chorzowskiej prokuratury. Niektóre z nich nadal są w toku. Prokuratura nie zdradza jednak, czego dokładnie dotyczą. – Były to przestępstwa pospolite, kryminalne – mówi Golik. W trakcie trzymiesięcznego aresztu mężczyzna ma zostać poddany badaniom psychiatrycznym. Mają one na celu wykazanie, czy w momencie kradzieży tramwaju był poczytalny.

PRZECZYTAJ TEŻ: Nocna „przejażdżka” tramwajem. Prokuratura sprawdzi zachowanie pracowników zajezdni

Przypomnijmy, że w sobotę 25-letni mieszkaniec Świętochłowic usłyszał dwa zarzuty. Pierwszy to sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, a drugi to zarzut zabrania pojazdu w celu krótkotrwałego użycia. Do trwającej około 45 minut „przejażdżki” z Katowic do Chorzowa doszło w nocy z piątku na sobotę (28-29 października). 25-latek wszedł na teren zajezdni tramwajowej w Zawodziu, przy ul. 1 Maja i wsiadł do uruchomionego, niepilnowanego przez nikogo tramwaju PESA 2012 o wartości 7 mln zł. 20 minut po północy wyjechał stamtąd w kierunku centrum Katowic i o ostatecznie dojechał do Chorzowa, pokonując około 10-kilometrową trasę. Dopiero reakcja innego motorniczego, który zauważył bardzo wolno poruszający się skład z numerem 33 (taka linia nie istnieje), pozwoliła na zatrzymanie tramwaju. Najpierw starano się wywołać „motorniczego” przez radiotelefon. Kiedy to się nie udało, zadecydowano o zdalnym wyłączeniu napięcia w sieci. Tramwaj z pasażerami w środku, którzy wsiadali do pojazdu po drodze, został unieruchomiony. W trakcie zatrzymania na chorzowskim rynku mężczyzna nie uciekał i nie stawiał oporu, 25-latek był trzeźwy. W trakcie przejazdu nikomu nic się nie stało, a tramwaj wrócił nieuszkodzony do zajezdni.


Tagi:

Dodaj komentarz

*
*