Po wielu miesiącach zupełnie niezrozumiałej zwłoki urząd miasta ogłosił w końcu przetarg na najem dwóch lokali w pawilonie na Rynku. W tym, w którym mieści się publiczna toaleta i w tym, o którym chyba jeszcze nikt nie wypowiedział publicznie dobrego słowa. O rozmowach prywatnych nie wspominając. Problem jednak nie w architekturze (to już przepadło), a w warunkach przetargu. Te są tak nieprecyzyjne, że aż dziw bierze, że mogły się znaleźć w poważnym ogłoszeniu poważnego miasta.
Kiedy wiosną tego roku zakończyła się budowa pawilonu, można się było spodziewać, że za chwilę miasto ogłosi przetarg na jego najem. Tymczasem nic takiego nie nastąpiło. Minął kwiecień, maj, czerwiec, lipiec i sierpień. Dopiero 31 sierpnia pojawiło się ogłoszenie. Dlaczego urząd zwlekał prawie pół roku? Dlaczego w trakcie budowy, choćby w jej końcowej fazie, nikt nie opracował warunków przetargu? Na to pytanie w urzędzie miasta nikt nie potrafił i nie potrafi odpowiedzieć. Pal licho utracone dochody z najmu (choć mogło być tego kilkadziesiąt tysięcy). Gorszy jest zmarnowany czas. Minęła wiosna, lato i minie jesień, a pawilon stał, stoi i będzie stał pusty. Otwieranie zimą kawiarni i restauracji kalkuluje się raczej średnio, a trzeba jeszcze zaadaptować i wyposażyć lokal. Stracony zostanie więc równo rok. Jeśli nie więcej, bo czytając warunki przetargu, wcale nie jestem pewien, że uda się szybko wybrać najemcę. To znaczy, ktoś zostanie wybrany, ale pozostali chętni (jeśli się uprą) mogą narobić dużego zamieszania. I zapewne będą mieli rację. Dlaczego? Prześledźmy najważniejsze warunki przetargu.
PRZECZYTAJ TEŻ: Miasto szuka najemcy pawilonu na Rynku
Zacznijmy od tego co jest do wynajęcia. To dwa lokale. Ten na parterze ma 101 m kw. i ma się w nim znaleźć kawiarnia. Ten na piętrze ma 272 m kw i jest przeznaczony na restaurację. Cytat z ogłoszenia: “Istnieje możliwość najmu jednego z ww. lokali lub obydwu łącznie. Miasto zainteresowane jest w pierwszej kolejności ustaleniem jednego najemcy dla całej powierzchni wystawionej do przetargu, w związku z tym preferuje się oferty złożone na łączny wynajem obydwu lokali, charakteryzujące się spójną, wartościową ofertą kulturalną.” Jedno zdanie i dwa poważne problemy. Co to znaczy, że preferowane będą oferty na wynajem obydwu lokali? Czy to znaczy, że jeśli ktoś chce wynająć tylko kawiarnię albo restaurację, to nie ma na to szans? Oto odpowiedź Macieja Stachury, naczelnika wydziału polityki społecznej UM Katowice na nasze pytanie w tej sprawie: Ocena oferty zależy także od innych parametrów określonych w przetargu (cena/oferta kulturalna). Jeśli parametry w dwóch ofertach byłyby jednakowe – gdy jedna oferta byłaby złożona na dwa lokale a druga na jeden – to pierwszeństwo ma wtedy oferta złożona na dwa lokale. Oceniane będą konkretne oferty, z konkretnymi propozycjami. No dobrze, powiedzmy, że w miarę logiczne. Jeśli w pozostałych kryteriach jest remis, wygrywa ten, kto chce wziąć całość. Tyle tylko, że nie bardzo wiadomo w jaki sposób oceniane będą oferty. Jak wartościować taką czy inną działalność kulturalną? Czy koncerty jazzowe są lepsze czy gorsze niż wieczorki poetyckie albo cotygodniowe czytanie “Wesela” (to teraz modne)? Gdyby jeszcze były przyznawane jakieś punkty, to może można by to obronić. Ale punktów ma nie być. Jak więc będą oceniane oferty? Znów zacytujemy Macieja Stachurę: Wszystkie oferty zostaną wnikliwie przeanalizowane, po czym w sposób interdyscyplinarny fachowcy zaopiniują i wskażą najkorzystniejszą ofertę. Przyznacie, że bardziej precyzyjnie się już nie da… No to może chociaż ci fachowcy są już znani. W końcu skoro warunki przetargu zostały sprecyzowane, to i skład komisji orzekającej też? Pudło. – W skład komisji wejdą pracownicy Urzędu Miasta Katowice. Dodatkowo opinie w tej sprawie przedstawią wydziały Urzędu Miasta: Wydział Kultury, Wydział Promocji, Wydział Komunikacji Społecznej – to znów Maciej Stachura i wyczerpująca odpowiedź na kolejne pytanie. Podsumujmy: nie wiadomo dokładnie kto i jakimi kryteriami będzie się kierował przy wyborze oferty na najem jednego z najważniejszych lokali w centrum miasta. Ale to nie koniec.
Zdecydowana większość przetargów (pewnie z 99%) organizowana przez miasto jest jawna. To znaczy wcześniej zweryfikowani na podstawie ustalonych kryteriów uczestnicy licytacji spotykają się na jednej sali i wygrywa ten, który da więcej. W przypadku przetargu na najem pawilonu tak nie będzie. Chętni złożą swoje oferty w zamkniętych kopertach, których konkurenci nie zobaczą. Już sama budowa pawilonu budziła kontrowersje (koszt 4,8 mln zł!), teraz dojdą kolejne. Po co to komu? Można to wszystko jeszcze odkręcić, ale trzeba przyznać się do błędu i w warunkach przetargu przeprowadzić poniższe zmiany:
– przetarg powinien być jawny, a więc zamiast zamkniętych kopert, zwykła licytacja przy świadkach, do której dopuszczeni zostaną oferenci spełniający pozostałe kryteria
– jeśli urząd uprze się przy zamkniętych kopertach, wówczas powinien wprowadzić punktację i jasne kryteria oceny: ze cenę w przedziale takim, a takim maksymalnie x pkt., za ofertę kulturalną x pkt., za doświadczenie w gastronomii x pkt, za wynajęcie obydwu lokali x pkt. Wygrywa oferent z najwyższą liczbą punktów
– skład komisji oceniającej oferty trzeba ujawnić przed składaniem ofert. To żaden problem, wystarczy jedno zarządzenie prezydenta
– do rozważenia pozostaje kwestia konieczności zaprezentowania oferty kulturalnej, skoro pojęcie kultura jest tak szerokie, że obiektywna ocena różnych działalności nie jest możliwa
Pawilon na Rynku i tak jest już jedną z najgorszych inwestycji ostatnich lat w Katowicach. Teraz trzeba zrobić wszystko, żeby wyciągnąć z tego miejsca ile tylko się da (nie mam na myśli pieniędzy). Ale z tak przygotowanym przetargiem na najem będzie to bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe. Czasu jest niewiele.
Katowice nie są zainteresowane dostarczeniem ciekawej oferty na Rynek. Moim zdaniem parter/lub choć cześć budynku urzędu miasta powinna być oddana pod lokale itp itd. Tak jak było kiedyś. Zamiast tego mamy jeden kontener z nudną typową kawiarnią (takie też są potrzebne, ale jako jedyna opcja by przyciągnąć 20-35 lat?). Teraz mamy postawiony drugi kontener, który ma lewy przetarg…
Czy w na Rynku jest prosta możliwość by kupić kawę dobrą TO GO i usiąść na Rynku? Jak si przyniesie 200m to jest. Może nie jest to potrzebne. Może przesadzam. W każdym razie jak stanąć w Katowicach na odnowionym rynku, by spotkać się z kimś to bardziej nudnego miejsca w Polsce trudno sobie wyobrazić… Po tylu latach od remontu… Stoisz na rynku obraczasz się i jest kontener Chopin…
Jako alternatywa: Księgarnia Gość Niedzielny, Informacja Turystyczna, Urząd Miasta zamknięty od 1530 i stary dom handlowy z ohydnymi reklamami.
Zaorać. Toż to jest tragedia.