Rodzina, przyjaciele, znajomi i setki mieszkańców Katowic pożegnali 11-letniego Sebastiana, który tydzień temu został porwany, a następnie zamordowany. Uroczystości pogrzebowej towarzyszył niewyobrażalny ból, nie tylko najbliższych chłopca. Towarzyszył jej też intensywny deszcz, który w świetle słów, które padły podczas mszy, nabiera symbolicznego znaczenia.
W ostatnim słowie przewodniczący liturgii pogrzebowej ks. proboszcz Andrzej Noras nawiązał do filmu “Pasja” Mela Gibsona. – Jedno z ostatnich ujęć tego filmu to chwila, kiedy umiera Jezus, a z nieba spada łza pod krzyż. I ta łza to jest łza Boga, który zapłakał nad śmiercią swojego umiłowanego syna. Ale też tym umiłowanym synem pana Boga nie był, ale jest wasz kochany syn Sebastian. Kochani rodzice, chcielibyśmy wszyscy, żeby na boska łaska spadła w wasze serca, żeby dodać wam sił i mocy i tej miłości, która jest wam potrzebna w przeżyciu tego trudnego wydarzenia i życiu dalej.
Kiedy trumna z ciałem Sebastiana była wynoszona z kościoła w żałobnym kondukcie spadła na nią nie jedna, a miliony łez. W czasie przejścia na cmentarz parafialny padał intensywny deszcz i zerwał się wiatr. Kiedy trumna została złożona do grobu, wyszło słońce.
PRZECZYTAJ TEŻ: Podejrzany o zabójstwo 11-letniego Sebastiana w przeszłości został skazany za uprowadzenie dziecka i rozpowszechnianie treści pedofilskich
Kiedy w sobotę 22 maja Sebastian nie wrócił z placu zabaw, rozpoczęły się intensywne poszukiwania. Brało w nich udział bardzo wiele osób, nie tylko pracownicy służb. Równie wiele osób próbowało pomóc rodzinie, kiedy wiadomo już było, że doszło do najgorszego. Podczas mszy zostały odczytane podziękowania rodziców dla tych wszystkich osób.
“Dziękujemy policji, straży pożarnej, ochotniczej straży pożarnej, wszystkim innym służbom, które poszukiwały Sebastiana. Dziękujemy rodzinie, przyjaciołom, znajomym, sąsiadom z ul. Pod Młynem, mieszkańcom Dąbrówki Małej i okolicy, nauczycielom i dyrekcji szkół i przedszkola Sebusia, Pawła i Agaty oraz kolegom z pracy za pomoc z poszukiwaniach oraz nieocenione wsparcie, jakiego nam udzielili. Dziękujemy wszystkim kolegom i koleżankom Sebusia i Pawła za chęć pomocy. Dziękujemy księdzu proboszczowi, marszałkowi, firmie Mirander oraz wszystkim urzędnikom za wsparcie i pomoc. Dziękujemy za wsparcie wszystkim, którzy do nas pisali, a my nie byliśmy w stanie odpisać. Za ogrom wsparcia dziękujemy psychologom oraz ośrodkom interwencji kryzysowej. Nie jesteśmy w stanie zapamiętać wszystkich ludzi, którzy nam pomagali, ani wyrazić wdzięczności w wystarczający sposób. Dlatego jeszcze raz dziękujemy wszystkim z głębi serca. Prosimy o modlitwę za naszego Sebastianka. Prosimy pamiętać o naszym małym wesołym synku, który teraz swoje kaskaderskie wyczyny będzie ćwiczył w niebie.”
Podczas kazania padły słowa: W tej godzinie wszyscy czujemy jak bardzo zawodzą nasze słowa. Jak słaba jest nasza zdolność pocieszenia. Czujemy, że po prostu brakuje słów, które byłyby w stanie nas podnieść.
Rzeczywiście, nie ma takich słów, które mogłyby pocieszyć dzisiaj rodziców, rodzeństwo i najbliższych Sebastiana.
Takie są skutki przyzwalania na niemoralność i zgorszenie w sferze publicznej. Obrońcy takich muszczaków mają odwagę już nawet kłamać, że przecież dziecko nie ma płci (!!)
Ale o czym piszesz? O polskim kościele?
Tego drania powinni na rynku ciąć na żywca i solą spać. Mam nadzieję że w więzieniu go docenią. Śmierć za śmierć