Reklama

Prezydent Katowic o wycince kasztanowców: prokuratura się we wszystkim pogubiła

Redakcja
Miasto złoży wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy wycinki stuletnich kasztanowców w Katowicach. Jak mówi prezydent, najwięcej zamieszania zrobił jeden z radnych, który zgłosił to na policję. Urząd miasta liczy na to, że uda się jeszcze odkręcić tę sprawę.

Informacja o umorzeniu postępowania Prokuratury Rejonowej Katowice-Północ wywołała w tym tygodniu duże emocje. Opinia publiczna dowiedziała się o tym za sprawą radnego Łukasza Borkowskiego, który pismo o umorzeniu wraz z uzasadnieniem zamieścił na Facebooku. Zgodnie z nim miało nie dojść do popełnienia przestępstwa. Prokurator prowadzący sprawę nie dopatrzył się go m.in. dlatego, że „osoby, które dokonały wyrębu (…) działały w przekonaniu, że następuje to w zgodzie ze stosownymi decyzjami administracyjnymi„. Firma, której spółka Activ Investment zleciła wycinkę, czyli Taxus Arbor, miała nie wiedzieć, że likwidacja drzew odbywa się w sposób nielegalny. Zapytaliśmy prokuraturę dlaczego  skupia się w uzasadnieniu na podmiocie, który drzewa usunął, a nie na zlecającym te prace. Odpowiedzi nie dostaliśmy. Mogą ją dać akta sprawy. W środę Borkowski poszedł do siedziby prokuratury przy ul. Pocztowej złożyć wniosek o dostęp do  nich (łączeni zgromadzono 424 strony materiału dowodowego).

PRZECZYTAJ TEŻ: Dopiero teraz marszałek wszczął postępowanie w sprawie wymierzenia kary za nielegalną wycinkę kasztanowców na ul. Raciborskiej. Chce oglądać dowody, których już nie ma

Tego dnia miasto przygotowywało swój wniosek. – Najwięcej zamieszania niestety pan radny spowodował swoim zawiadomieniem – powiedział nam prezydent Katowic Marcin Krupa. W piśmie miasto pojawia się jako pokrzywdzony. Natomiast zawiadamiającym jest radny. Urzędnicy zgłosili również sprawę wycinki, ale prokuratura połączyła obie sprawy. – Niestety nadgorliwość spowodowała to, że prokuratura się pogubiła we wszystkim. Dzisiaj odkręcamy tę sprawę poprzez odpowiednie pismo, zwracające uwagę na to, że organ i właściciel nie został powiadomiony, czyli prezydent miasta Katowice. Jesteśmy po słowie, że będzie ten proces odwrócony i jeszcze raz to wszystko będzie procedowane – mówi prezydent Krupa. Jednak to, czy sprawa ponownie będzie rozpatrywana, ma zależeć tylko od dobrej woli prokuratora. Miasto za pośrednictwem Miejskiego Zarządu Ulic i Mostów powołało się na zupełnie inne przepisy niż było to w zawiadomieniu sporządzonym po reakcji radnego. Prokuratura prowadziła postępowanie pod kątem czynu z art. 278 par. 1 kk, czyli przywłaszczenie drewna o wartości przekraczającej 500 zł pochodzącego z wycinki trzech kasztanowców. MZUiM Katowice wskazuje zupełnie inne podstawy prawne do ścigania dewelopera. Przede wszystkim przytacza zapisy z ustawy o ochronie przyrody. Jeden dotyczący tego, że prace ziemne w obrębie korzeni drzew „przeprowadza się w sposób najmniej szkodzący drzewom lub krzewom” (art. 87a. ust. 1), a drugi mówiący o tym, że zgoda na wycinkę nie jest wymagana „w stanie nagłego zagrożenia życia lub zdrowia„. Jednak mogą jej dokonać tylko uprawnione do tego służby, m.in. straż pożarna w trakcie akcji ratowniczej (art. 83f. ust. 1 pkt. 13). „Wycinka nie była realizowana przez żadne służby. Co więcej, ani Straż Miejska, ani Policja, ani Straż Pożarna, nie brały udziału w wycince tych drzew. Nie były również poinformowane o takiej konieczności” – pisze MZUiM w zawiadomieniu skierowanym do III komisariatu policji z dnia 21 grudnia 2020 roku, dwa dni po wycince. Deweloper miał, zdaniem MZUiM, dokonać zniszczenia środowiska przyrodniczego, zniszczenia cudzej rzeczy i kradzieży.

PRZECZYTAJ TEŻ: „Katowice nie mają procedur, które chroniłyby zieleń przy inwestycjach. Trzeba to zmienić” [WYWIAD]

Nadal jest czas na złożenie zażalenia na decyzję o umorzeniu przez prokuraturę postępowania. Niezależnie od działań prokuratury, swoje postępowanie prowadzi Urząd Marszałkowski Województwa Śląskiego, który może nałożyć karę administracyjną za nielegalną wycinkę. Pisaliśmy o tym TUTAJ.


Tagi:

Dodaj komentarz

*
*