Reklama

Polska wygrała ze Szwecją na Stadionie Śląskim i awansowała na Mistrzostwa Świata w Katarze

G. Ż.
Na Stadionie Śląskim Polska wygrała 2:0 ze Szwecją i awansowała na Mistrzostwa Świata w Katarze. Mecz w Chorzowie oglądały z trybun ponad 54 000 widzów.

To nie był dobry mecz reprezentacji Polski. To w ogóle nie był dobry mecz, bo Szwedzi dostosowali się poziomem do naszej drużyny. Zwłaszcza w pierwszej połowie kibice mogli być zawiedzeni. Mało sytuacji podbramkowych, niecelne strzały, a te celne bardzo słabe. W 11. minucie Robert Lewandowski uderzył piłkę głową obok słupka. W 26. Matty Cash znalazł się w polu karnym Szwedów, ale nieczysto trafił piłkę lewą nogą i żadnego zagrożenia nie stworzył. Trzy minuty później Jan Bednarek strzelił zza pola karnego, ale wprost w bramkarza, który pewnie złapał piłkę. Ze strony Polaków to było wszystko. Szwedzi też nie potrafili wypracować sobie dobrych sytuacji. W 13. minucie Alexander Isak strzelał z daleka, ale Wojciech Szczęsny nie miał problemów ze złapaniem piłki. Znacznie groźniejszy był strzał Emila Forsberga, ale Szczęsny odbił piłkę. Najciekawszym wydarzeniem pierwszej połowy była… częściowa awaria oświetlenia na Stadionie Śląskim. Sądzia na kilkadziesiąt sekund przerwał mecz, ale działających świateł było na tyle dużo, że można było kontynuować grę.

Na początku drugiej połowy na boisku pojawił się Grzegorz Krychowiak, który zstąpił Jacka Góralskiego. Chwilę po wejściu na boisko został sfaulowany w polu karnym. Rzut karny pewnie wykorzystał Robert Lewandowski. Po stracie gola Szwedzi ruszyli do ataku. W 58. minucie Szczęsny wybronił groźny strzał, a chwilę później, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i strzale głową, piłka przeleciała obok bramki.

Polacy „zabili” mecz w 72. minucie. Jeden ze szwedzkich obrońców przewrócił się i sam na sam z bramkarzem wyszedł Piotr Zieliński. Nie zmarnował okazji. Po golu na 2:0 Szwedzi już się nie podnieśli. Widać było, że nie wierzą już w awans, a na dodatek brakowało im sił. W czwartek, żeby wyeliminować Czechów w półfinale baraży, musieli rozegrać dogrywkę. Sytuacji nie uratował Zlatan Ibrahimovic, który wszedł na boisko w 80. minucie.

Zlatan Ibrahimovic.

To Polska była bliżej strzelenia trzeciego gola, niż Szwedzi kontaktowego. Bardzo groźne strzały głową oddali Jan Bednarek i Lewandowski, ale w obydwu sytuacjach bramkarz Szwedów odbił piłkę na rzut rożny.

Po ostatnim gwizdku ponad 54 000 widzów przez kilka minut nie opuszczało stadionu, dziękując piłkarzom za grę i awans.

MŚ w Katarze odbędą się w listopadzie i grudniu 2022 roku.

Po meczu powiedzieli:

Grzegorz Krychowiak: Przychodzę z uśmiechem na twarzy. Dokonaliśmy czegoś wielkiego. To jest coś wyjątkowego, fantastyczne chwile. W tym zespole jest wielu świetnych zawodników i wydaje mi się, że zasługujemy na awans. Atmosfera była fantastyczna. Bardzo często detale decydują czy wygrywasz i awansujesz, bo kiedy masz takie wsparcie, to gra się łatwiej, Chciałbym podziękować za doping. Przeciwnik był bardzo doświadczony. Najważniejsze jest to, że zespół nie wyszedł na miękkich nogach, pokazał charakter. Głowa odgrywała ważną rolę. W tego typu meczach najważniejsze jest nie stracić bramki. Każdy zawodnik wchodząc z ławki chce pokazać, że trener się myli. Trener z całym zespołem wykonali fantastyczną pracę w krótkim terminie.

Czesław Michniewicz: Po końcowym gwizdku przed oczami przeszło mi całe życie, od momentu kiedy jako chłopiec zacząłem grać w piłkę, że jestem w takim miejscu, w którym cała Polska czeka na sukces. Przeleciało mi całe życie jak stopklatka. Chciałem popatrzeć  z boku na tych zawodników, na cały sztab. Chciałbym podziękować osobie, bez której mnie by tu nie było, mówię o prezesie Czarku Kuleszy. Był pod dużą presją, kiedy postawił na mnie, bo sprzeciwił się wielu „mądrym: głowom.

Kiedy padła druga bramka, wiedziałem, że jest to najważniejszy moment meczu. Żeby nie dać przeciwnikowi szansy na powrót do meczu.


Tagi:

Dodaj komentarz

*
*