Katowiccy radni zaskarżyli zarządzenie wojewody, którym zmienił nazwę placu Wilhelma Szewczyka na Marii i Lecha Kaczyńskich. Nie obyło się przy tym bez wzajemnych oskarżeń, przytyków i skandowania różnych haseł. Na salę sesyjną swoich ludzi przyprowadził Jarosław Makowski, który będzie kandydował w wyborach na prezydenta Katowic. Z drugiej strony był Adam Słomka i jego ludzie.
Dzisiejsza sesja została zwołana na wniosek radnych Platformy Obywatelskiej i Ruchu Autonomii Śląska. Złożyli oni projekt uchwały w sprawie skargi do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach na zarządzenie zastępcze wojewody śląskiego Jarosława Wieczorka. Niemal tożsamy projekt wniósł dwa tygodnie temu prezydent Katowic Marcin Krupa, ale sam go wycofał, bo dokument zawierał błąd formalny. Stroną w tej sprawie nie mógł być prezydent, a rada miasta. W uzasadnieniu wnioskodawcy napisali m.in., że wojewoda wydał zarządzenie bez konsultacji z organizacjami pozarządowymi. Witold Witkowicz, przewodniczący klubu radnych PO argumentował, że wnosząc projekt uchwały, radni opozycji “tak naprawdę ratują honor katowickiego samorządu, który przez wojewodę śląskiego został potraktowany obcesowo i skandalicznie”.
Do wniesionego projektu uchwały trzy uwagi zgłosił prezydent Katowic, ale miały one charakter formalny. Bogumił Sobula, pierwszy wiceprezydent Katowic, skomentował za to całą otoczkę towarzyszącą sprawie zmiany nazwy placu. – Nie ulega żadnej wątpliwości, że pan prezydent Lech Kaczyński był prezydentem wybranym w demokratycznych wyborach, zginął w katastrofie i jest postacią historyczną. Jako postać historyczna, kwestia jego upamiętnienia powinna być przedmiotem merytorycznej, pełnej szacunku dla osoby prezydenta, dla pary prezydenckiej, dyskusji. Wszystkie ważne kwestie, zgodnie z kilkuletnią tradycją sprawowania urzędu przez prezydenta Marcina Krupę, są przedmiotem takiej dyskusji. Według opinii prezydenta, tego szacunku zabrakło – mówił Sobula.
Radny PiS Piotr Pietrasz zwrócił uwagę, że za ustawą dekomunizacyjną głosowali w sejmie również posłowie PO i Nowoczesnej. – Jeśli macie zastrzeżenia, trzeba było wtedy zgłaszać wnioski. W ocenie prawnej ta skarga nie będzie skuteczna – powiedział Pietrasz. Dodał, że Wilhelm Szewczyk, poprzez swoją działalność polityczną, “ewidentnie podlega tej ustawie”.
Patrycja Grolik (PiS) oceniła, że inicjatywa radnych opozycji to “jedna wielka akcja polityczna, która ma na celu wypromowanie pewnych osób”. Miała na myśli Jarosława Makowskiego, przewodniczącego PO w Katowicach, który wykorzystuje zamieszanie ze zmianą nazwy placu do wypromowania siebie. Planuje bowiem start w przyszłorocznych wyborach na prezydenta Katowic, a jest obecnie zupełnie nieznany.
Marek Nowara z RAŚ przypomniał, że dyskusja na sesji nie powinna dotyczyć tego kto jest lepszym patronem dla placu, ale trybu podjęcia decyzji przez wojewodę.
Maciej Biskupski zaproponował więc, żeby zakończyć dyskusję. Jego pierwszy wniosek w tej sprawie nie uzyskał większości. Dopiero za drugim razem większość radnych była “za”. – Katowice od wielu lat skutecznie nie dopuszczały partii politycznych, żeby zabierały głos w sprawach istotnych dla mieszkańców. Tak powinno pozostać – mówił Biskupski.
Głos chciał też zabrać Makowski, ale radni nie wyrazili na to zgody. Ostatecznie w głosowaniu, 14 radnych było za zaskarżeniem decyzji wojewody, 7 było przeciw, 3 wstrzymało się od głosu, a jedna osoba nie głosowała.
Na sesję przyszedł też Adam Słomka ze swoimi sympatykami. Oni z kolei byli przeciwni “obronie” placu Wilhelma Szewczyka.
O tym czy decyzja wojewody była zgodna z prawem zdecyduje teraz Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach. Złożenie skargi nie wstrzymuje biegu zarządzenia wojewody i dlatego plac Szewczyka jest już placem Marii i Lecha Kaczyńskich.
Środowisko związane z Szewczykiem chce już chyba zakończenia tej sprawy, żeby nie wyszło na jaw, co Wiluś tam jeszcze przeskrobał 🙂