Kolejny pokaz chamstwa kierowców w centrum Katowic. Tym razem minęli słupki, przejechali po chodniku i złamali zakaz po to, żeby wybrać się na świąteczny jarmark na Rynku. Jakimś cudem oszczędzili chodnik.
To był kolejny weekend tłumów na Jarmarku Bożonarodzeniowym w Katowicach. Katowicki Rynek przyciąga od kilku tygodni bardzo wiele osób. Wielu odwiedzających postawiło na auto. Najprawdopodobniej to właśnie na jarmark wybrały się osoby, które przyjechały samochodami zaparkowanymi przed Superjednostką. Kiedy skończyły się miejsca na dziurawym parkingu, kierowcy znaleźli sobie inny sposób na pozostawienie auta. Parkingiem stała się droga przebiegająca pomiędzy al. Korfantego a ul. Wincklera. Jest ona z obu stron jest zamknięta i jej krótki fragment służy jedynie do wjazdu na parking przed Superjednostką. Po obu stronach tego łącznika są postawione słupki. Jednak one nie odstraszyły kierowców. Odważyła się jedna osoba, więc aut zaczęło przybywać. W niedzielę wieczorem zapełniła się nimi cała droga. Kierowcom nie przeszkodziło też to, że aby tu wjechać, trzeba było złamać przepisy. Najpierw przejechać po chodniku, a następnie obok znaku B-1, czyli złamać zakaz ruchu w obu kierunkach.
Większość zaparkowanych samochodów miała tablice rejestracyjne z sąsiednich miast. To kolejny pokaz braku kultury u odwiedzających Katowice podczas dużych wydarzeń. To również przykład na to, że szumnie zapowiadana przez prezydenta akcja “Wyzwanie parkowanie”, której celem jest walka z nielegalnym parkowaniem w mieście, nie przynosi prawie żadnych efektów. Jak widać, parkowanie w Katowicach byle jak i byle gdzie dla kierowców nie stanowi wyzwania.
Mnie najbardziej denerwuje stawianie aut na zakazach tuż przed pasami. Widoczność się zmniejsza, jeśli nie doszło to wkrótce dojdzie do wypadku.
Parkowanie na trawnikach. Nawet jak się śnieg to żadne tłumaczenie.
Jak miasto pozwala to tak parkują!!!!! Tylko wyłącznie wina zarządu miasta ¡!!!!!
Odnoszę wrażenie że parkowanie to dyżurny temat portalu. Ciagle to samo. Można by się zastanowić jak trafić do kierowców łamiących przepisy. Latwo jest w kółko krytykować, trudniej pomóc w rozwiązaniu problemu.
Rozwiązanie jest bardzo proste i wielokrotnie o nim pisaliśmy. Znaczące poszerzenie SPP z podwyżką cen za postój przy jednoczesnym wzmocnieniu straży miejskiej i zastosowaniu fizycznych przeszkód (słupki, barierki, stojaki na rowery donice itd.) w miejscach, w których regularnie dochodzi do nielegalnego parkowania.
Myśli Pan, jak nasz (katowicki) Prezydent. Wystarczy podnieść ceny, po to, aby kierowcy nie przyjeżdżali i nie parkowali. To nie jest rozwiązanie. Może jarmark należałoby zbudować w miejscu, gdzie wszyscy (i Ci spoza Katowic) mogliby “swobodnie przyjechać i zaparkować ” W konsekwncji… może należałoby budować miejsca zakłady pracy, budynki np. dla korporacji, gdzie mogą przyjezdni “przyjechać i zaparkować”? Może należałoby wyprowadzić urzędy tam, gdzie można swobodnie “przyjechać i zaparkować”? Może nie wszysko należy upychać w centrum miasta Katowice?
Zamknijcie Katowice dla samochodów – a stanie się to, co bylo w latach 80 i 90. Totalna pustka i wielki przystaniek przejściowy autobusowo-tramwajowy dla przejeżdżających.
Zawsze bawią mnie rady w stylu “zorganizujcie miasto za miastem, bo w mieście już nie ma miejsca na miasto”.
A w latach 80 i 90 akurat Śródmieście żyło, było gwarne, pełne sklepów, a nie galerii handlowych.
Podobnie w okolicy np w Chorzowie. Ktoś pamięta, że na ulice Wolności się kiedyś jeździło jak dziś do Silesii. I do tego tramwajem. Nie do pomyślenia dzisiaj.
“Może jarmark należałoby zbudować w miejscu, gdzie wszyscy (i Ci spoza Katowic) mogliby „swobodnie przyjechać i zaparkować”. No pewnie, zbudujmy parkingowe lotnisko, żeby absolutnie wszyscy mogli przyjechać wszędzie samochodem. Tak to się robi, ale na ścierniskach przy okazji wiejskich dożynek.
w centrum jeszcze ktoś to widzi i czasami dziennikarz zwróci uwagę, w dzielnicach ta akcja to jeszcze większa fikcja !
Fakt! Większość miejsc podanych przez mieszkańców na interaktywnej mapce nadal jest tak samo zastawiona źle zaparkowanymi samochodami. Straż miejska robi wiecznie łaskę, gdy się zadzwoni. Walić mandaty i lawety, a nie ciągle dyskutować i obiecywać w mediach.