Węzeł w Giszowcu jest zalewany po opadach deszczu. Kierowcy i mieszkańcy dziwią się, że nowy obiekt stoi w wodzie. Miasto wyjaśnia, że przy takich warunkach atmosferycznych żadna infrastruktura nie wystarczy.
Kiepsko zaczął się ten tydzień dla kierowców. W poniedziałek rano nad Katowicami przeszła burza, której towarzyszyły intensywne opady deszczu. Nie trzeba było długo czekać na pierwsze efekty. W kilku lokalizacjach zalane zostały wiadukty. Wśród nich ten najbardziej znany i często wyśmiewany, czyli obiekt przy sklepie Ikea. Kierowcy już zdążyli się przyzwyczaić, że wielką kałużę omija się chodnikiem. Czasami, przy ulewach, nawet taki objazd nic nie daje i przejazd dołem, pod al. Roździeńskiego jest po prostu niemożliwy.
Do listy regularnie zalewanych obiektów dołączył nowy, na węźle w Giszowcu. Już we wrześniu zeszłego roku pisaliśmy o zalaniu wiaduktu na ul. Kolistej, pod DK86. Wtedy Katowickie Inwestycje wyjaśniały, że elementy odpowiadające za odwodnienie obiektów nie zostały jeszcze odebrane. „Urządzenia te są w fazie rozruchowej, dlatego też w dniu wczorajszym doszło do przeciążenia istniejącego systemu odwodnienia” – mówił wtedy Dawid Kwiecień z Katowickiej Agencji Wydawniczej w imieniu Katowickich Inwestycji. Faktycznie wykonawca zgłosił zakończenie prac dopiero z końcem sierpnia 2022 roku i dopiero po tym rozpoczęły się odbiory i naprawa usterek.
Po kolejnych większych opadach miało okazać się, czy urządzenia, o których mowa, działają prawidłowo. Minęło kilka miesięcy i ponownie pod ul. Pszczyńską pojawiła się wielka kałuża. O tym, jak była głęboka przekonał się jeden z kierowców, który w niej utknął i strażacy pomagali mu wydostać się spod wiaduktu.
Wczorajsze, kolejne zalanie obiektu wywołało wiele krytycznych komentarzy. Mieszkańcy i kierowcy zarzucają miastu, że wiadukt został źle zaprojektowany, skoro stoi w wodzie po opadach deszczu. – Infrastruktura w tym miejscu została wyposażona m.in. w zbiornik retencyjny i przepompownię, które odpowiadają za odprowadzanie wody deszczowej. Jednak opady deszczu związane z poranną burzą miały charakter nawalny i niezwykle intensywny. W krótkim czasie spadły ogromne ilości wody, które w przypadku żadnej infrastruktury nie mogłyby zostać sprawnie odprowadzone – odpowiada Dawid Kwiecień.
Przypomnijmy, że koszt tej inwestycji, podobnie jak termin zakończenia prac, zmieniał się wielokrotnie. Ostatecznie przebudowa węzła w Giszowcu na skrzyżowaniu DK86 i DK81 kosztowała 317,6 mln zł. To o 70,1 mln zł więcej, czyli ponad 28%, niż wynikało z pierwotnej umowy.
haha projektanci komputerowi. Niech zrobią obok zbiornik na przyjęcie takiej ilości wody. Najlepiej głębinowy aby zadziałała grawitacja. a z tego zbiornika pompa do kanalizacji w swoim tempie wypróżni zbiornik.
W Katowicach wg pana Kwietnia na deszcz żadna infrastruktura nie pomoże. Szkoda, że na bezmózgowie ludzi odpowiadających za inwestycje również nie ma lekarstwa
CZYSTA BANIEK!!!!
Rechot historii polega na tym, że stary wiadukt nad Kolistą za komuny był zalewany regularnie i gdzieś w połowie lat 90-tych był tam robiony remont który udrożnił / wprowdził skuteczne odwodnienie i od tego czasu nie było, jeżeli pamięć nie zawodzi, żadnego zalania.
Bez przesady, aż tak bardzo to znowu nie lało. A w każdym razie nie lało długo. Ciekawe co będzie jak przyjdzie taka na prawdę solidna i długotrwała ulewa, bo takie też się zdarzają, że leje i leje przez długi czas. Wtedy to chyba będzie można tam wpław się przeprawić, a kierowcom polecić można zakup amfibii albo przynajmniej pontonu.
Tyle czasu ten remont robili, kasy na to poszło mnóstwo a wychodzi na to, że zrobili kolejną fuszerę. Tłumaczenie się, że za dużo deszczu spadło to dość słaba wymówka. Bo chyba można było przewidzieć, że w obniżeniu terenu takim jak tam będzie się woda zbierała błyskawicznie.
Ale cóż, mamy teraz kolejne kultowe miejsce w mieście. Można teraz zrobić zawody gdzie szybciej i mocniej zaleje woda: na Giszowcu czy przy Ikei