Reklama

Mniej podróżnych kupuje bilety Kolei Śląskich w pociągu i kasie, ale wielkiej zmiany nie ma

Łukasz Kądziołka
Koleje Śląskie wprowadziły zmiany w taryfie, żeby odciążyć konduktorów i „nagrodzić” podróżnych, którzy sami kupują bilety. Na razie zmiana w sprzedaży jest nieznaczna. Do zmiany przyzwyczajeń pasażerów jeszcze długa droga.

Prawie dokładnie trzy miesiące temu, 11 grudnia, Koleje Śląskie wprowadziły duże zmiany w taryfie. Wbrew temu, co komunikował przewoźnik i później mówił prezes spółki, ceny biletów nie zostały obniżone o 10%. W zależności od sposobu zakupu, weszła w życie 5-procentowa obniżka lub podwyżka w porównaniu do dawnych cen. W skrócie: 5% więcej podróżni płacą za bilety kupowane w kasie i u konduktora, a 5% mniej przy zakupie przez jedną z aplikacji mobilnych, strony internetowe lub w biletomacie. Podawane przez Koleje Śląskie 10% obniżki 10% to różnica w kwocie pomiędzy biletem elektronicznym i tym kupionym w kasie lub u konduktora.

Ta zmiana wywołała sporą krytykę. Jednak jeszcze bardziej kontrowersyjna okazała się podwyżka opłaty dodatkowej, którą podróżny musi uiścić, kupując bilet u konduktora. Przed 11 grudnia było to 5 zł, a po zmianach wynosi 10 zł. Niedawno w tej sprawie interweniowali posłowie. Z kolei spółka podlegająca marszałkowi woj. śląskiego wyjaśniała, że powodem wprowadzenia dwa razy wyższej opłaty za zakup biletu w pociągu jest chęć odciążenia konduktorów. – Najważniejsze zadania drużyny konduktorskiej, to dbałość o państwa bezpieczeństwo, pomoc osobom uprzywilejowanym, czyli osobom starszym, osobom niepełnosprawnym, kobietom ciężarnym oraz podróżnym z małymi dziećmi. Sprzedaż biletów jest czynnością dodatkową i nie może odbywać się kosztem pozostałych pasażerów – mówiła w grudniu zeszłego roku Patrycja Tomaszczyk, rzecznik prasowa Kolei Śląskich na jednym z nagrań. Choć podwyżka opłaty dodatkowej nie spotkała się również z aprobatą pracowników spółki.

Później zrobiło się zamieszanie, bo przewoźnik wprowadził jeszcze jedno rozróżnienie. Początkowo komunikowano, że więcej za wydanie biletu w pociągu podróżni zapłacą na stacjach i przystankach z otwartą kasą. Później okazało się, że dotyczy to również miejsc, gdzie dostępny jest biletomat. Ostatecznie zdecydowano się wprowadzić zasadę, że jeśli na danej stacji czy przystanku nie ma kasy biletowej i równocześnie jest biletomat, który nie obsługuje gotówki, w pociągu nie jest pobierana opłata dodatkowa.

Po trzech miesiącach od momentu wprowadzenia zmian w taryfie postanowiliśmy sprawdzić, czy przewoźnik uzyskał pożądany efekt, czyli zmniejszyć liczbę biletów kupowanych w kasie i konduktora. Okazuje się, że częściowo udało się to zrobić. Wyniki sprzedaży z podziałem na poszczególne kanały przedstawia poniższa tabela.

Jak widać 2 listopadzie 2022 roku spośród wszystkich sprzedanych biletów (ok. 735 tys.), 28% z nich było kupowanych w pociągu, 20 tys. mniej w kasie (27% ogółu sprzedaży). Sprzedaż biletów w internecie i biletomatach stanowiła łącznie 45% ogółu sprzedaży.
Sytuacja zmieniła się nieznacznie po wprowadzeniu zmian w taryfie. Już w grudniu, choć nowe ceny obowiązywały dopiero mniej więcej od połowy miesiąca, sprzedaż w kasie i pociągu spadła o łącznie 3%, a w biletomacie i internecie wzrosła o 4%.
Jeszcze wyraźniej zmiany w sposobach zakupu biletów przez podróżnych widać w styczniu 2023 roku. W tym miesiącu w pociągach kupiono o 28 tys. biletów mniej (24% ogółu sprzedaży) niż w listopadzie 2022. Dla biletów kupionych w kasie ten spadek wyniósł 2% (z 199 tys. do 175 tys.). Największy wzrost odnotowano w sprzedaży przez aplikacje i stronę internetową – z 34% do 40%, czyli z 248 tys. do 280 tys.

Jednak powyższe liczby pokazują, że nadal konduktorzy bardzo często sprzedają bilety w pociągu i spadek sprzedaży biletów w kasach też nie jest na razie wyraźny.


Tagi:

Dodaj komentarz

*
*