Reklama

Mąż i ojciec kobiet, których ciała znaleziono po wybuchu gazu w Szopienicach, stanie przed sądem

Ł. K.
Sąd zajmie się tragicznym wybuchem gazu, do którego doszło w Szopienicach. Prokuratura poinformowała, że mężczyzna zatrzymany kilka miesięcy temu jest oskarżony o dwa przestępstwa.

75-letni mężczyzna został zatrzymany w marcu w związku z wybuchem, do którego doszło 27 stycznia w kamienicy należącej do parafii Ewangelicko-Augsburskiej przy ul. Bednorza 20. W wybuchu zginęły dwie osoby, kobiety w wieku 69 i 41 lat. To żona i córka zatrzymanego. 75-latek sam został poważnie ranny w wybuchu. Dlatego dopiero 1,5 miesiąca po tragedii w Szopienicach został przewieziony z Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich do aresztu.

To nie wybuch zabił kobiety

Dzisiaj Prokuratura Okręgowa w Katowicach poinformowała o tym, że skierowała do Sądu Rejonowego  Katowice – Wschód akt oskarżenia przeciwko mężczyźnie. 75-latek został oskarżony o sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa eksplozji gazu ziemnego oraz nieumyślne doprowadzenia do eksplozji, w następstwie którego to zdarzenia doszło do zawalenia się budynku probostwa, a dwójka dzieci i ich ojciec doznali obrażeń ciała. Chodzi wikarego i jego dwie córki. Z powodu odniesionych ran dziewczynki przebywały w szpitalu dłużej niż przez tydzień. Wikary miał mniejsze obrażenia.
Jak wykazało śledztwo, podczas którego przesłuchano świadków i uzyskano liczne specjalistyczne opinie biegłych, przyczyną eksplozji w budynku probostwa był wypływ gazu do pomieszczeń mieszkalnych zajmowanych przez rodzinę oskarżonego. Zdaniem prokuratora, co poparła opinia biegłego z zakresu gazownictwa, oskarżony celowo rozszczelnił instalację gazową w swoim mieszkaniu. To doprowadziło do wypływu gazu. Jednak nie ustalono, czy doprowadzenie do wybuch było wynikiem celowego działania czy przypadku. Mężczyzna nie przyznaje się do uszkodzenia instalacji gazowej. Prokuratura nie wykazała, że oskarżony doprowadził do śmierci żony i córki, ponieważ według biegłego kobiety zatruły się wcześniej lekami i to mogła być zasadnicza przyczyna ich śmierci. – Brak jest podstaw do przyjęcia, iż osoby te żyły w momencie wybuchu – informuje prokuratura.

Kilkumilionowe straty

Parafia Ewangelicko-Augsburska w wyniku zdarzenia poniosła szkodę w wysokości łącznej ponad 6 mln złotych. Uszkodzeniu uległy także okoliczne budynki i samochody. W tym kościół parafii Ewangelicko – Augsburskiej w Katowicach oraz budynek Szkoły Podstawowej (szkoda na ponad 700 tys. zł.) i Zespołu Szkół Przemysłu Spożywczego (szkoda na ponad 900 tys. zł.). Łącznie status pokrzywdzonego prokurator przyznał 19 osobom fizycznym i innym podmiotom. Oskarżonemu, który cały czas przebywa w areszcie, grozi kara pozbawienia wolności do lat 10. Mężczyzna nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i składał wyjaśnienia w śledztwie. Sprawa trafi do Sądu Rejonowego  Katowice – Wschód.

Ofiary przesłały list pożegnalny

Już dwa dni po wybuchu w Szopienicach czasu na jaw wychodziły kolejne wątki tragicznego zdarzenia. Telewizja Polsat ujawniła treść listu pożegnalnego, który do redakcji programu Interwencja miały wysłać żona i córka oskarżonego. Z listu wynikało, że było to zaplanowane samobójstwo. Powodem decyzji kobiet o pozbawieniu życia miał być konflikt z ks. Adamem Maliną, proboszczem parafii w Szopienicach. O tym sporze opowiadał wyemitowany w maju 2020 roku materiał w programie Interwencja. Ksiądz Malina został pozwany przez rodzinę D. mieszkającą wtedy w lokalu na parterze kamienicy przy ul. Bednorza 20. Chodziło o to, że jedna z dwóch ofiar wybuchu (zginęły matka i córka) przez kilkanaście lat pracy jako kościelna nie miała opłacanych składek ZUS. Jak tłumaczył w programie Polsatu duchowny, w zamian za pracę rodzina D. mogła mieszkać w budynku plebanii. Jednak pod wpływem sporu pastor miał podejmować próby eksmisji rodziny.


Tagi:

Dodaj komentarz

*
*