To był rekordowy przetarg w historii miejskich lokali użytkowych w Katowicach. Tyle że ostatecznie nie doszło do podpisania umowy i rekordu nie będzie. Będzie za to powtórzony przetarg. 7 września miasto ponownie spróbuje wyłonić najemcę niespełna 19-metrowego pomieszczenia kas na dworcu autobusowym przy ul. Sądowej.
Wydawało się, że sprawa jest już rozstrzygnięta. O możliwość wynajęcia niewielkiego lokalu, przeznaczonego na kasy, na nowym dworcu autobusowym przy ul. Sądowej walczyły do końca dwie firmy. Ostatecznie wygrała katowicka spółka Eurobus, która podbiła stawkę do 1600 zł netto za m kw. Łącznie to nieco ponad 30 tys. zł miesięcznie. Jak mówił nasz informator, dobrze zorientowany w branży przewozów autobusowych i obsługi dworców, tak wysoka cena za obsługę kas nie miała żadnego uzasadnienie biznesowego. – To nie może się finansowo spiąć. Prowizje od sprzedaży biletów w komunikacji krajowej dochodzą do 8%, a na trasach międzynarodowych do 15%. Ile trzeba by sprzedać biletów, żeby na tym zarobić? Zwłaszcza, że coraz więcej transakcji dokonywanych jest poza kasami, czyli przez internet. Z tego prowizji operator kas nie ma. Dodatkowo, wystarczy, że najwięksi przewoźnicy postawią na terminale w swoich autobusach i w ten sposób ominą kasy – tłumaczył nasz rozmówca.
Jak się okazało, rzeczywiście, aż tak dużych pieniędzy miasto za wynajem kas nie dostanie. Eurobus, mimo że wygrał przetarg, nie przystąpił do podpisania umowy. Stracił wprawdzie 3 tys. zł wadium, ale to nic przy kosztach, jakie spółka miała płacić miastu co miesiąc. Jak tłumaczy prezes firmy, powodem rezygnacji z najmu była niepewna sytuacja na rynku przewozów autokarowych, związana z epidemią koronawirusa. – Sytuacja pogarsza się z tygodnia na tydzień. Jeszcze w czerwcu, kiedy połączenia międzynarodowe zostały odblokowane, można było mieć powody do optymizmu. Jednak po wprowadzeniu obowiązkowej kwarantanny dla osób wjeżdżających na Ukrainę, ruch znacząco zmalał. Nie mogliśmy podpisać umowy, która generowałaby pewne straty dla firmy – mówi Jacek Blida, prezes Eurobus Sp. z o.o. Dodaje, że to właśnie podróżni z Ukrainy generują największy ruch w kasach biletowych, bo są przywiązani do tej tradycyjnej formy zakupy biletów.
Został już ogłoszony drugi przetarg. Są w nim dwie istotne zmiany. Cena wywoławcza za m kw. została podniesiona z 13 do 50 zł, a kwota wadium z 3000 do 10 000. Jeśli tym razem ktoś wygra i nie podpisze umowy, straci więc trochę więcej.
Przetarg ma się odbyć 7 września. Oznacza to, że praktycznie niemożliwe jest otwarcie dworca przy Sądowej w planowanym ostatnio terminie, czyli 14 lub 18 września. Zwycięzca licytacji, poza pracami adaptacyjnymi w samym lokalu, musi jeszcze zawrzeć umowy z przewoźnikami, którzy będą chcieli korzystać z dworca. Bez tego, nie będzie mógł sprzedawać biletów na ich trasy.
Nowa data otwarcia dworca nie jest jeszcze znana.
Czyli pomieszczenie na kasy chciała kupić firma ….niemiecka !
Nikt nie chciał niczego kupić, bo pomieszczenie nie jest na sprzedaż.