Jeszcze niedawno był tu klub nocny. Niektórzy klienci wciąż przychodzą i pytają o “masaże”. Ale to już zupełnie inne miejsce. Zmieniło się za sprawą Katarzyny Olszowskiej, która postanowiła spełnić swoje marzenie i w bramie przy Mariackiej 18 otworzyła swoją Oficynę.
W gastronomii zaczęła pracować kiedy miała 16 lat. Ostatnie pięć spędziła na barze w Red Pubie przy ul. Słowackiego, ale dobrze zna też wiele innych katowickich knajp. Do założenia swojego lokalu zachęcił ją poprzedni szef. – Zaczął przekazywać mi coraz więcej obowiązków, a ja widziałam, że sprawia mi to przyjemność. W końcu powiedział, że spokojnie poradziłabym sobie z prowadzeniem własnej knajpy – mówi Olszowska. Znalazła lokal w oficynie przy Mariackiej 18. Stąd też nazwa – Oficyna.
Prace remontowe trwały od maja 2016 roku. Do zrobienia było sporo. Trzeba było odświeżyć zaniedbany lokal i usunąć ślady po prowadzonej tu wcześniej działalności. Konieczne było m.in. wyburzenie ścianek tworzących pokoje w salce na piętrze. Zostało tylko kilka elementów, np. podświetlona Marylin Monroe. Jak mówi właścicielka Oficyny, prace jeszcze się nie zakończyły. Chce czymś udekorować ściany, a za miesiąc wystawić przed wejściem ogródek.
Zamysł jest bardzo prosty. – Chcemy, żeby było to miejsce, w którym będzie można spokojnie usiąść i pogadać ze znajomymi. Stąd trochę wyższe ceny, nie chcemy, tutaj tłumów przychodzących tylko ze względu na tani alkohol.
Za piwo lane w Oficynie zapłacimy 6 złotych, za butelkowe – 7. Ceny alkoholi wysokoprocentowych zaczynają się od 5 złotych za 40 ml. W menu pojawią się też zakąski: chipsy, paluszki i orzeszki. Można płacić kartą, jest też możliwość rezerwacji. Kosztuje ona 50 złotych za stolik, ale pieniądze zostają do wykorzystania na barze.
Smutne w tej historii jest to, że aby spełnić swoje marzenia trzeba było rozbić małżeństwo byłego szefa. Niestety zła opinia ciągnie się za nami gdziekolwiek się udamy z naszym życiem.
Pozdrawiam, na pewno nie zajrzę.