Parkingi w strefie kultury są na co dzień puste. Mimo to zaparkowało tam już ponad 1200 kierowców. Przychody są wyższe niż może się wydawać, patrząc na obłożenie.
Od nieco ponad tygodnia kierowcy płacą za parkowanie w strefie kultury. Parkingi znajdujące się między MCK, NOSPR i Muzeum Śląskim zostały zamknięte szlabanami w poniedziałek, 19 września. Od tamtego dnia za pozostawienie samochodu na jednym z trzech parkingów trzeba zapłacić. I to niemało, bo 10 zł kosztuje tu godzina parkowania. Połowę mniej płacą kierowcy posiadający Katowicką Kartę Mieszkańca. Już pierwszego dnia parking, na którym na co dzień znalezienie wolnego miejsca nie należało do łatwych, był praktycznie pusty. W kolejnych dniach było podobnie. Na parkingach można było zobaczyć kilka lub kilkanaście pojazdów. Choć miejsc postojowych jest tu łącznie 550.
Pierwszego dnia nie wszystko działało, był problem z płatnością za parkowanie i nie można było korzystać z parkingu B z powodu uszkodzonej rogatki. Później parking nie był dostępny przez trzy dni, od 22 do 24 września, kiedy zostały zarezerwowane tylko dla gości Międzynarodowego Kongresu Kardiologicznego i w czasie wydarzenia były bezpłatne.
Zapytaliśmy o to, ile samochodów zaparkowało w pierwszych dniach po wprowadzeniu płatnego postoju. W ciągu 8 dni wydanych zostało 1209 kart wjazdowych (w tym są również bilety zerowe, które trzeba pobrać przy wjeździe poza godzinami płatnymi). Od 19 do 27 września zaledwie 12 osób skorzystało ze zniżki, jaką umożliwia Katowicka Karta Mieszkańca. Okazuje się, że miasto w krótkim czasie, pomimo marnego zainteresowania parkowaniem w tym miejscu, zdążyło już sporo zarobić. Od 19-27 września, z wyłączeniem dni kongresu w MCK, przychód wyniósł 17 326 zł brutto.
Ciekawe gdzie Ci wszyscy kierowcy teraz parkują. Bo na pewno nie na płatnych parkingach. Zawalają okoliczne osiedla?
Polityka transportowo-parkingowa związana z tym miejscem jest dla mnie bardzo niezrozumiała. Z jednej strony pojawiają się głosy o zmniejszeniu ilości samochdów w centrum, a z drugiej planowana jest budowa parkingu na jeszcze więcej miejsc…
Czy wiadomo jakie będą stawki za parkowanie po wybudowaniu parkingu wielopoziomowego?
Jeśli miałyby zostać utrzymane na dotyczasowym poziomie to jaki jest sens powiększania go do 1300 miejsc za 70 mln zł? Czy w dniach 22 do 24 września organizator wydarzenia odpłatnie korzystał z parkingu? Przecież uczestnicy też mogą korzystać z komunikacji miejskiej i centrów przesiadkowych albo zapłacić za miejsce postojowe na czas wydarzenia.
Budowa wielopoziomowego parkingu w takim miejscu to nieporozumienie. Jeśli już parking podziemny, to tylko jako element budynku, który w tym miejscu powinien stanąć.
Stawki nie zostaną utrzymane. Będą znacznie niższe.
Musieliście trafić na słabszy moment albo ktoś tu kłamie. – Szybko licząc przy stałym obłożeniu 13 samochodów przez 77 godzin i cenie 10 zł mamy przychód 10 tys. zł, więc przy 17 tys. średnio powinno tu stać ok. 20 aut. Nie było jakiejś imprezy np. w spodku w ostatnim tygodniu?
A gdyby ceny były niższe mieliby zdecydowanie więcej klientów i co za tym idzie kasy. Ale jak widać na biznesie się nasi drodzy urzędnicy nie znają.
Tu nie chodzi o biznes, tylko o wyrzucenie samochodów z centrum. Cennik jest prawidłowy
Ale po co wyrzucać samochody z centrum, skoro po zakończeniu budowy parkingu wielopoziomowego, będzie tutaj więcej miejsc w niższej cenie? xD
Na dobrą kawę i ciastko – na Mariacką spacerkiem już się nie pójdzie .
Nie że nie stać na parking ale czysta zdrową przyzwoitość zabrania .
Pozdrawiam
No jeśli dla Ciebie jest w porządku sytuacja taka jak panuje obecnie, że ludzie parkujący wcześniej na tym parkingu teraz parkują byle gdzie, upychając samochody po osiedlach lub w miejscach niedozwolonych typu trawnik, droga rowerowa itp. bo odstraszyły ich astronomiczne ceny za parkowanie to nie wiem czy masz takie powody do zadowolenia. Bo samych samochodów z centrum się tak łatwo nie pozbędziesz. To tak nie działa, że ludzie naraz wszyscy grzecznie przesiądą się do komunikacji miejskiej bo komuś by tak pasowało. Żeby do tego doszło miasto musiałoby się naprawdę postarać (czyli wyłożyć grubą kasę) żeby zaproponować ludziom tak dobry, tani, wygodny i szybki transport alternatywny, żeby się ludziom nie opłacało jechać samochodem. A to niestety w naszej rzeczywistości nie jest realne.
Jest ciche przyzwolenie na parkowanie w niedozwolonych miejscach, dlatego ludzie nadal będą pchać się do centrum samochodami. Ostatnio byłem w centrum Krakowa, parkingi płatne zapełnione. Aut zaparkowanych w niedozwolonych miejscach bardzo mało, prawie w ogóle. Można ? można, tylko trzeba chcieć.
Wybór środka komunikacji to niemal zawsze wypadkowa dwóch czynników: czasu i kosztu. Jak ktoś dojeżdża do pracy 20-30 kilometrów i ma jechać autobusem 1-1,5 godziny w jedną stronę, to wybór jest oczywisty. Alternatywy praktycznie brak.
Tak, tylko gdyby autobus nie stał w korkach to jego czas dojazdu byłby zbliżony do tego ile dziś trwa dojazd samochodem. Więc wyrzucanie samochodów z centrum ma wpływ na to ile osób przesiądzie się do komunikacji zbiorowej.
Już to widzę jak autobusy linii 800 z Zagłębia jadą szybciej niż samochód do Katowic. Żeby to sprawdzić, wystarczy przejechać się wieczorem jak jest mniejszy ruch i nie ma korków. 800-tki, czy teraz linie M mają przystanek za przystankiem i czas podróży dłuży się niemiłosiernie. Te linie nie mają już praktycznie nic wspólnego z autobusami pośpiesznymi. Z resztą na tak dużych odległościach (a na Śląsku, czy też w Zagłębiu to norma) podróż autobusem nigdy nie będzie czasowo korzystna, chociażby w porównaniu do pociągu, SKM (której nie ma). Ponadto centrum Katowic często nie jest celem samym w sobie, tylko jego położenie sprawia, że trzeba przez nie przejechać, chociażby DTŚ lub DK 86, z jednego końca GZM na drugi.
Pamiętam jak kiedyś 800 – setką dało się dojechać w 25 minut z Katowic do Dąbrowy Górniczej bo autobus stawał chyba tylko ze 3 razy na całej trasie. Wtedy można było mówić, że to autobus pospieszny. A teraz naćkali przystanków co 400-500 m więc nie ma się co dziwić, że jazda trwa w nieskończoność nawet bez korków.
Dlatego wtedy nim jeździłam ale teraz już nie bo samochodem dłuższą trasą pojadę szybciej jak autobusem.
Obecne M2 jedzie 28, bo jest połączeniem 801/821/831, więc zatrzymuje się na Burowcu Autobus nigdy nie będzie szybszy, bo autobus może jechać 70-80, a auto 100-120. Tu nie chodzi, żeby podróż autobusem była krótsza, ale żeby była relatywnie tania i nie tak koszmarnie długa w stosunku do jazdy samochodem. W praktyce szybkość jest mocno uzależniona od częstotliwości, bo to od niej w dużej mierze zależy czas podróży wielu osób.
Właśnie o tym pisałam parę postów wyżej jako odpowiedź dla Piotra.