W Wysokich Obcasach, dodatku do Gazety Wyborczej, a potem w samej Gazecie Wyborczej ukazały się teksty na temat zachowania kierownika Urzędu Stanu Cywilnego w Katowicach. Mirosław Kańtor został oskarżony o zachowania seksistowskie, promowanie kultury gwałtu i wypowiedzi, które mogły wprawić w zakłopotanie pary młode. Zapytaliśmy go o te zarzuty.
Czy czuje się pan seksistą?
Moje panie w pracy i w domu na to nigdy by nie pozwoliły (śmiech). Czuję się mężczyzną, który wyraża się poprzez męskie zachowania i żarty, kiedy jestem w męskim gronie. Jeśli komuś wydaje się, że ja nie lubię pań, to nie jest to prawda. Pracuję w 32-osobowym zespole, gdzie jest tylko dwóch panów. Mam żonę, trzy córki i syna. Uważam panie za osoby lepsze od mężczyzn. Świadczy o tym przywilej rodzenia dzieci i wychowania dziecka. Znacznie rzadziej panie cierpią na choroby psychiczne, są bardziej pracowite i empatyczne.
Wiele przeprowadza pan takich rozmów jak te cytowane przez Gazetę Wyborczą?
Odbywam około kilkunastu dziennie rozmów o znaczeniu i doniosłości małżeństwa. Przy każdej rozmowie mam ze sobą kodeks rodzinny i opiekuńczy, jego fragment. Pokazuję parom, że opieram się na zasadach prawa. Ono nakazuje mi w art.3, jako kierownikowi Urzędu Stanu Cywilnego, rozmowę o prawach i obowiązkach małżeńskich.
Jednak nie jest to zwykła, urzędowa rozmowa. Po co pan do niej wtrąca te wszystkie anegdoty, przemyślenia i stwierdzenia, które nie każdemu mogą się podobać?
Bo nikt (poza prawnikami) nie czytał nigdy art. 23 i nie wie, że co to znaczy obowiązek „pożycia małżeńskiego”. Lubię to tłumaczyć poprzez przysłowia, anegdoty i żarty. Chcę, żeby moja praca była twórcza i zapamiętana. Chcę ich (przyszłych małżonków – przyp. red.) pobudzić poprzez żart i poprzez takie przekomarzanie się. Chcę wejść z nimi w relację, żebyśmy się lepiej zrozumieli. Mam przed sobą dane o tych osobach i z tego korzystam. Czasem nawiążę do jego imienia, zapytam, czy wie, co ono oznacza. Nawiążę do miejsca pochodzenia. Chodzi mi o to, żeby oni widzieli we mnie człowieka, który jest nimi przez tę nawet krótką chwilę szczerze zainteresowany i który ich słucha. Że może im powiedzieć o sobie i życiu we dwoje coś, czego dotąd nie wiedzieli. Który także ich słucha, zapisuje ich powiedzonka, spostrzeżenia, bo wciąż się uczy.
“Uczę się ciebie człowieku.
Powoli się uczę, powoli.
Od tego uczenia trudnego
Raduje się serce i boli”
Tak powiedział pewien poeta i dzisiaj mnie to serce boli.
Dlaczego pana boli serce?
Wiem, że miłosierdzie Boże jest wieczne. Ale tak samo podłość ludzka i głupota. Mimo to czuję się dotknięty, bo zostałem niesłusznie oskarżony o rzeczy, które są przeciwne mojej naturze. Nie wiem, jaki jest cel atakowania kogoś publicznie w ten sposób. Nie ma we mnie seksizmu, rasizmu czy innych uprzedzeń. Nie ma tego, o co Gazeta Wyborcza mnie posądza. Jest we mnie dużo różnych ludzkich opowieści od tych, którzy przeżyli ze sobą 50, 60 czy 70 lat. Ale również od tych, którzy się rozwodzą.
Wygląda to na jakąś misję, tyle że zapewne nie wszyscy chcą, żeby radził im pan jak mają gospodarować swoimi finansami czy jak ma wyglądać ich seksualne współżycie.
Ja pracuję tu długo, od 28 lat, a od 10 jestem kierownikiem Urzędu Stanu Cywilnego. Znam bardzo wiele różnych sytuacji i różnych ludzi, którzy zostali oszukani w małżeństwie. Próbuję pokazać, że owszem, zaufanie jest czymś bardzo ważnym w małżeństwie. To jest niepodważalna wartość, ale w sprawach finansowych trzeba umieć także sprawdzać, by w razie nieuczciwości dokonać rozdzielności majątkowej.
To pierwsza taka “reklamacja”, z jaką spotkał się pan na przestrzeni tych wszystkich lat?
Były takie zastrzeżenia na początku, na przykład odnośnie jednego z moich ulubionych sformułowań, które brzmi “mąż i żonka – jedna kieszonka”. To większości osób się bardzo podobało i zapadało w pamięć. Byli w stanie przytoczyć je po wielu latach. Jednak pamiętam, że jedna osoba poczuła się dotknięta, bo stwierdziła, że nie powinno się żartować na ceremonii ślubnej. Zgłoszono to wtedy ówczesnemu prezydentowi. Dlatego z tego zrezygnowałem, bo uczę się na błędach.
A czy użył pan sformułowania zacytowanego w artykule opublikowanym w Wysokich Obcasach? Mam na myśli zdanie dotyczące tego, że kobietę głowa może rozboleć dopiero po czwartym dziecku.
Kobietę ma prawo boleć głowa, mężczyznę też. Ja mówiłem o swoim czwartym dziecku, że po nim moją żonę bolała i ze zrozumiałych względów unikała zbliżeń małżeńskich. Opowiadałem o sobie. Nie odnosiłem się w żaden sposób do tej czy innej pani.
Czyli pamięta pan tę rozmowę?
Wszystkie rozmowy odbywają się na otwartym stanowisku, gdzie cały czas przechodzą pracownicy. Pamiętam tę parę, która nic nie mówiła i była taka jakaś nieobecna. Z reguły pary żywo reagują. Teraz musimy być w maseczkach i nie widziałem wyrazu ich twarzy. Gdyby mi powiedziała, że jest na przykład ofiarą przemocy seksualnej i nie życzy sobie dalszej rozmowy, nie brnąłbym dalej.
Ta osoba ma poważny zarzut do pana. Uważa, że kierownik katowickiego USC “promuje kulturę gwałtu”.
Jeśli by tak było, to dlaczego nie złożyła skargi do prezydenta miasta? Czy redakcja Gazety Wyborczej jest sądem pracy? Nie ma we mnie zgody na kulturę gwałtu, ani poniżanie. Mówiłem do tej pani i do jej narzeczonego. Miała go obok i on mógł zareagować, ale tego nie zrobił. Dlaczego? Bo mnie zrozumiał, że do obowiązków małżeńskich należy troska o więź emocjonalną, gospodarczą i fizyczną.
Wspomniał pan, że pracuje z wieloma kobietami, ma trzy córki i żonę. Nigdy w rozmowie z nimi nie posunął się pan za daleko?
Proszę zapytać jednej z tych trzydziestu pań, z którymi pracuję, czy kogoś uraziłem swoimi zachowaniem, żartami. Jeżeli opowiadamy sobie jakieś kawały w pracy, to robimy to “za porozumieniem stron”. Pytam, czy mogę opowiedzieć żart. One są potrzebne dla oczyszczenia duszy. Wiem to, bo jestem od 30 lat wodzirejem, mam zarejestrowaną firmę. Proszę spokojnie obejrzeć reportaż „ I ślubuję ci”, nagrywany przez cały dzień u mnie w pracy i w domu. Jego emisja ogólnopolska odbyła się w Walentynki 2019 roku w programie Ekspres Reporterów. A potem zestawić to z tym, co pani redaktor zebrała w 7 minutowej rozmowie telefonicznej, mając gotową tezę: seksista, fundamentalista, cham i prostak. Szkoda, że zapomniała przy tym, że jeszcze się taki nie narodził, co by wszystkim dogodził. Rozważam podjęcie kroków prawnych przeciwko niej o zniesławienie.
Również byłam bardzo zniesmaczona po wizycie w USC. Pan kierownik ogólnie był bardzo uprzejmy, jednak widać było, że jest dziadersem jak to kukura wyżej napisała. Komentarze o “obowiązkach” małżeńskich powinien zachować dla siebie bo nie ma pojęcia kto i z jaką historią siedzi po drugiej stronie biurka.
Na moim ślubie cywilnym, 15 lat temu też niestety miałam wątpliwą przyjemność wysłuchiwać „homilii” pana Mirosława. Rozumiem, że intencje ma dobre, ale gust niestety plebejski. Moi goście również byli zażenowani jego cytatami z popkultury na temat małżeństwa.. pan Mirosław zakładał, że poczucie humoru i wrażliwość wszyscy mamy zgrubsza taką samą.
Kto normalny w ogóle przejmuje się tym co bredzą sekciarze z GW?
Miałem okazję poznać Pana Mirosława Kańtor, 26 lat temu prowadził moją ceremonię ślubna w USC i też był tekst który pamiętam do dzisiaj: “Od dziś mąż i jego śliczna żonka to jedna wspólna kieszonka” i jeszcze kilka podobnych. Nikt ze zgromadzonych nie czuł się tym urażony a uważam że takie wstawki żartobliwe są jak najbardziej wskazane.
Miałem go okazję spotkać na weselu w roli wodzireja, po prostu profesjonalista, a mieszanie tego tematu z pisem czy innymi opcjami politycznymi jak niektórzy tutaj wyskakują jest po prostu głupotą samych udzielających wpisu.
Pozdrawiam Pana Kańtora i normalnie myslących.
Kolejny co chce nam mówić, jak mamy żyć. Domena pisowcow. Czarnek już chcę moją córkę w szkole manipulować. Pilnujcie swojego nosa pisowcy, bo w końcu możecie w niego dostać porządny strzał, za wpieprzanie się ze swoimi średniowiecznymi mądrościami w nasze prywatne sprawy.
Kolejny, który nie ma wiedzy na temat na który pisze, ale przecież chętnie się wypowie…
Niczym nasi “zacni” celebryci -> nie wiem, ale się wypowiem…
Ja miałem okazję poznać Pana Mirosława i jego poglądy.
Wpieranie mu seksizmu i promowania kultury gwałtu, wyraźnie świadczy o dziennikarzach z Wysokich Obcasów, że albo nie mają wiedzy co te pojęcia oznaczają, albo celowo chcą kogoś zrównać z błotem.
Właściwy człowiek na właściwym miejscu. To z gazetą wyborczą jest coś nie tak.
Masakryczny z pana prymityw, żałośne. Po prostu swoje dowcipasy niech sobie pan trzyma na piwo ze szwagrem.
Interesującą wendettę Pan tu prowadzi swoim kolejnym wpisem… Ciekawe czy miał Pan okazję spotkać Pana Mirosława, czy też opiera się Pan na jakże “rzetelnym” i “niejednostronnym” materiale z Wysokich Obcasów?
Jeśli się Panowie nie spotkali to można postawić hipotezę, że jest Pan zwykłym hejterem, który podbudowuje sobie ego na równaniu innych z błotem…
Życzyłbym Panu takiej elokwencji, dystansu i poczucia humoru, jakie ma ten człowiek (ja w porównaniu do Pana miałem okazję z nim parokrotnie rozmawiać, zarówno prywatnie jak i podczas prowadzonych przez niego imprez).
Pozdrawiam
Ja poznalem Pana Miroslawa. Odbylismy taka rozmowe w Urzedzie Stanu Cywilnego w Katowicach 6 lat temu przed naszym slubem. Jego seksistowskie komentarze byly na najnizszym poziomie i do dzisiaj przypomina mi sie ta rozmowa i glupio mi jest, ze nie powiedzialem, ze tak nie mozna. Ciesze sie, ze w koncu ten temat zostal poruszony publicznie i mam nadzieje, ze zostana wciagniete konsekwencje w Urzedzie.
Pytanie co Pan rozumie pod pojęciem “seksistowskie komentarze”?
Kurczę, mieliśmy z nim rozmowę w USC i świetny człowiek, mówił, że w małżeństwie mogą być trudne momenty a najważniejsze to się wspierać i iść razem do przodu dorzucił oczywiście jakiś dowcip ale… człek o wielkiej kulturze, niektórzy szukają dziury w całym a jej nie ma. Podobny kretynizm jak krytyka wierszyka Murzynek Bambo.
Pan sprawia wrażenie wujka Staśka na weselu,co to myśli, że jak rzuci dowcip o babach to jest super 😀
Widać, że nie miał Pan okazji spotkać Pana Mirosława.
Życzyłbym Panu takiej elokwencji, dystansu i poczucia humoru, jakie ma ten człowiek.
P.S.
Pismakom łatwo paroma zdaniami zniszczyć reputację budowaną latami. Z tej perspektywy proponuję się zastanowić nim się napisze o kimś ostrzejszy komentarz, nie znając danego człowieka i jego dorobku, a opierając się na twierdzeniach pismaków.
Na szczęście pożycie małżeńskie definiują sami małżonkowie, a nie urzędnicy. Człowiek noszący na piersi orła w koronie powinien dbać o godność i powagę urzędu, który pełni. Żona i mąż mają pełne prawo odmówić fizycznego zbliżenia. Jeśli więź fizyczna ustanie, może to być przesłanka do rozwiązania małżeństwa przez rozwód, ale wcale nie musi, bo są pary z różnym temperamentem i czasem tak to się po prostu układa. Wolałbym, żeby urzędnicy zajęli się tym, co do nich należy, a jeśli “puste jądra” równają się pustej głowie, zawsze można zmienić profesję. Zresztą ten cytat, jeśli jest prawdziwy, świadczy tylko o ignorancji autora…
Ludzie, schodzimy na psy!!! Mam nadzieję, że właściciele psów się na mnie nie rzucą jak redaktorzy GW na tego człowieka, którego kilka słów własnych przemyśleń podanych w sposób lekko ironiczny do tzw. ludzi decydujących się na jedną z najważniejszych spraw ich życia, czyli małżeństwo, przysłoniły ich szczęście bycia razem na dobre i na złe. W mojej ocenie, jako społeczeństwo stajemy się czepliwi najdrobniejszych słów, gestów, tylko chcemy walczyć, zwyciężać ale najczęściej w małych sprawach budując swoje ego. Tak jest obecnie wszędzie, podczas jazdy samochodem, by zdobyć kilka sekund przewagi, w pracy by zdobyć parę % premii, w kolejce, by wyprzedzić staruszkę o 1 osobę. … a sprawy ważne niestety leżą… Niestety … Mam nadzieję, że temu Panu nie zrujnują powołania, które wypełnia w sposób niezwykły. Miałem okazję parę razy uczestniczyć w jego ceremoniach. Dla mnie jest wyjątkowy i niepowtarzalny. Życzyłbym sobie byśmy wszyscy swoimi sprawami zajmowali się jak on i wtedy będzie nam się wszystkim żyło znacznie łatwiej i przyjemniej. Trzymam kciuki za zwykłe porozumienie i najważniejsze słowo świata – PRZEPRASZAM rozwiązujące największe konflikty.
Ciekawe jak czuły się te panie na wystąpieniu prezydenta Legionowa:
2 minuty filmu a przeżycia niezapomniane.
https://www.youtube.com/watch?v=y7_8hvTuAI4
To jest definicja prostactwa, seksizmu i hamstwa.
Gazeta to wystąpienie przeoczyła, czyżby dlatego, że prezydent był powołany z Platformy Obywatelskiej?
Kierownik USC to świetny gość, znam go z prowadzenia imprez.
Jak zwykle łżesz, bo Gazeta oczywiście pisała o prezydencie Legionowa.
O prezydencie tak, ale wystąpienia nie skrytykowała. Jak zwykle widzisz drzazgę w czyimś oku a nie widzisz belki w swoim.
I znowu łżesz.
nie stać cię na mądrzejszy komentarz.
Pan Kierownik jest cudownym człowiekiem. Był wodzirejem na naszym weselu. Ma duży dystans do siebie i świetne poczucie humoru.
Jeśli ktoś krytykuje jego poczucie humoru to być może, że jemu samemu brakuje dystansu do siebie. A co do kultury gwałtu i seksizmu… Trzeba mieć naprawdę dużo złej woli i brak dystansu (wynikającego np. z własnych zranień) by oskarżać tego człowieka o takie poglądy.
To niech sobie będzie wodzirejem u podobnych sobie prymitywow, a w urzędzie niech się nie popisuje.
Proszę tutaj bez takich personalnych wycieczek. Jestem kulturalnym człowiekiem i miałem okazję osobiście poznać pana Mirosława. Jeśli pan nie miał takiej okazji i po prostu opiera się Pan na stanowisku jakże “rzetelnych” Wysokich Obcasów, to znaczy, że jest Pan zwykłym hejterem, któremu bez różnicy na kogo napluje i czyją reputację zszarga.
10 lat temu to właśnie ten pan w USC odradzał nam małżeństwo i twierdził, że prawdopodobnie się rozwiedziemy bo tak pokazują statystyki. Ogólnie rozmową ja i mój obecny mąż byliśmy mocno zniesmaczeni.
Nie wiem czy czegoś nie doczytałem, ale nie bardzo wiem o którą bądź jaką wypowiedź chodzi?
Trudno ocenić czy problem jest czy nie..
próbuję się domyślić z kontekstu ale pewności nie mam
I już w pierwszym pytaniu:
Czy czuje się pan seksistą?
Moje panie w pracy i w domu…
Mja droga chyba nadinterpretujesz.
Następny wujaszek.
A skąd Pan to wie? Z Wysokich Obcasów? Pozwala sobie Pan na krytykę, choć nawet nie przytoczono słów Pana Mirosława na podstawie, których został oskarżony przez to medium jakże “rzetelnej” Gazety Wyborczej…
Definicja tzw. “boomers’a” (pol. dziaders).
Pan kierownik ma bardzo słabe poczucie humoru, radzę nad nim popracować, jeżeli nie da się zmienić poczucia humoru, proponuję awans jednej z tych 32 Pań pracujących w USC.
Ja również rozmawiałem z Panem Mirosławem i uważam, że z jego poczuciem humoru jest wszystko w porządku. Problem w tym, że czasem kod językowy człowieka jest wadliwy i obie strony się nie zrozumieją mimo dobrych chęci. Zarzucanie nie właściwych pobudek i promowanie kultury gwałtu u Pana Kierownika jest wyjątkowo nieuczciwe i Wysokie Obcasy wykazały się tu ekstremalną złą wolą i brakiem dziennikarskiej rzetelności.
Nie macie własnych tematów, musicie przedruki z Gazety Wyborczej dawać? Zamieniacie się w Onet? Nie macie własnego pomysłu?
Przedruk? Aha.