Metropolia kupuje “elektryki”. Przetarg na dostawę ponad 30 pojazdów jeszcze nie został rozstrzygnięty, ale wiele wskazuje na to, że pojazdy kupione przez GZM będą polskiej marki.
PKM-y w metropolii dostaną nowe autobusy z silnikiem elektrycznym. Pod koniec marca Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia ogłosiła przetarg na pojazdy komunikacji miejskiej, które mają trafić do czterech przedsiębiorstw – PKM Gliwice, PKM Sosnowiec, PKM Świerklaniec i PKM Katowice. Każde z nich ma dostać po 8 autobusów, czyli łącznie 32 pojazdy. Zgodnie z warunkami przetargu, 27 z nich ma być 12-metrowych, a 5 będzie przegubowych o długości 18 m.
Dzisiaj otwarte zostały oferty w przetargu. Jedna jest wyższa od założonego przez metropolię budżetu, a druga mieści się w wymogach finansowych. Pierwszą w wysokości 123,3 mln zł brutto złożyło Volvo, a drugą na kwotę 107,8 mln zł Solaris. Metropolia na zakup 32 autobusów elektrycznych ma przeznaczyć 120 mln zł, z czego 80 mln zł to dofinansowanie otrzymane w ramach programu GEPARD II, który jest w połowie sfinansowany ze środków unijnych, a w połowie przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Harmonogram dostaw autobusów i budowy stacji do ładowania zostanie ustalony po podpisaniu umowy z wykonawcą. Pierwsze pojazdy mogą trafić do GZM najwcześniej w połowie przyszłego roku.
W Polsce pojazd elektryczny to praktycznie pojazd na węgiel 😉
Podobnie jak w Niemczech czy Czechach. Niemiecki mix energetyczny jest w zdaje się 40% oparty o węgiel.
Proponuję poszukać informacji – Niemcy w roku 2020 wytworzyły tylko 25 % energii z węgla (wobec 30% w 2019). Z OZE pochodziło 47%
Polska – w roku 2020 energia z węgla około 70 %, OZE- około 27%
Jak dla mnie 70% a 25% to jednak spora różnica
Skupmy się na różnicy w OZE. W Niemczech pojazd na prąd jest w 47% ekologiczny, a w Polsce w 27%. To jest nieduża różnica zważywszy na to, że mieliśmy 50 lat komuny i 140 lat zaborów (też niemieckiego). Wtedy kiedy Niemcy budowały swoją potęgę gospodarczą na węglu, również kradnąc nasz węgiel, my nie mogliśmy się rozwijać. Dziś nie wymagaj, żebyśmy nagle byli tak do przodu jak oni. Raczej wygląda to tak, że Niemcy wymagają od nas więcej niż od siebie. Niechodzi im o oczyszczenie planety, bo wiadomo, że niemiecki konsument i tak kupi towary które są mu potrzebne, a dwutlenek węgla wyemituje chiński producent tych towarów zamiast niemieckiego producenta. Niemcom chodzi o to tylko żeby utrudnić krajom takim jak Polska szybki rozwój, bo jesteśmy dla nich źródłem taniej siły roboczej i nie chcą tu mieć konkurencji silnej polskiej gospodarki.
To prawda, ale to wciąż lepiej niż ruski gaz tudzież amerykański/afrykański uran.
Pytanie dla kogo lepiej – czy dla ekologii czy dla kwestii polityczno-gospodarczych?