Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia rozstrzygnęła przetarg na system, który będzie liczył pasażerów autobusów, tramwajów i trolejbusów. Docelowo każdy pojazd jeżdżący dla ZTM ma być wyposażony w urządzenie zliczające. Pozyskane informacje mają nie tylko pomóc lepiej planować siatkę połączeń, ale też zmienią sposób finansowania komunikacji.
Obecnie w ZTM urządzenia zliczające pasażerów zainstalowane są w pojazdach PKM Tychy i PKM Sosnowiec (około 60% taboru). Zostaną one włączone do nowego systemu. W przeciwieństwie do urządzeń funkcjonujących w PKM Świerklaniec, które zostaną wymienione. Docelowo liczenie pasażerów ma się odbywać we wszystkich pojazdach ZTM, których jest około 1500.
Najpierw, do końca 2022 roku, system ma zostać wdrożony we wszystkich nowych autobusach, trolejbusach i tramwajach oraz tych, które mają do 5 lat.
W przetargu na dostawę systemu zliczającego pasażerów oferty złożyły trzy firmy. Zaproponowane przez nich ceny różniły się od siebie w bardzo istotny sposób. Najtańsza opiewała na 1,831 mln zł, najdroższa – 15,953 mln zł. Jak poinformował nas Grzegorz Kwitek, członek zarządu GZM odpowiedzialny za transport, najtańsza oferta była dwukrotnie sprawdzana pod kątem rażąco niskiej ceny. – Dostaliśmy wiarygodne wyjaśnienia ze strony wykonawcy, który podobny system wdrożył już w innym mieście. Prawdopodobnie dlatego, że ma już niezbędne know-how i nie musi tworzyć systemu od zera, mógł zaproponować tak atrakcyjną cenę.
Mając dokładne dane na temat liczby pasażerów na poszczególnych liniach i liczby osób wsiadających i wysiadających na konkretnych przystankach, GZM będzie mogła zmienić sposób rozliczania się z miastami. Na wniosek Katowic w przygotowywanym planie transportowym metropolii mają zostać przedstawione inne sposoby obliczania składki zmiennej (to kwota, jaką gminy dofinansowują komunikację publiczną).
Teraz jest tak, że stawki za tzw. wozokilometr są uśrednione i zależą od napełnienia pasażerami linii na całej jej długości. Nie ma więc znaczenia ile osób wsiądzie na danym przystanku, bo i tak liczy się średnia na całej trasie. Katowice chcą, żeby sposób obliczania wozokilometrów był inny. Dzięki liczeniu pasażerów będzie wiadomo, ile osób wsiadło na przystanku początkowym, ile dosiadło się po drodze, a ile wysiadło na ostatnim przystanku. Taka informacja pozwoli obliczyć stawkę wozokilometra w zależności od napełnienia autobusu czy tramwaju na terenie danej gminy. Katowice chciały iść jeszcze dalej i płacić tylko za przewóz swoich mieszańców, ale to niemożliwe, zwłaszcza biorąc pod uwagę sprzedaż biletów papierowych.