Zarząd Transportu Metropolitalnego poprosił przewoźników realizujących usługi dla ZTM, żeby kierowcy i motorniczowie otwierali na przystankach wszystkie drzwi. Dzięki temu pasażerowie nie będą musieli naciskać przycisków, które do tego służą. Te i inne działania mają związek z zagrożeniem koronawirusem.
Jak informuje ZTM, przewoźnicy zostali zobligowani do przeprowadzania dezynfekcji pojazdów ze szczególną dokładnością. Wyjątkową uwagę mają zwrócić na poręcze, uchwyty i kasowniki, czyli elementy, które codzienne dotykane są przez tysiące ludzi.
Przedstawiciele ZTM zapowiedzieli także wzmożone kontrole czystości pojazdów. Załogi terenowe będą zwracać zdecydowanie większą uwagę niż dotychczas na czystość pojazdów. W przypadku zaniedbań będą nakładane kary.
Ponadto we wszystkich pojazdach jeżdżących dla ZTM mają zawisnąć plakaty informujące o zagrożeniu koronawirusem.
Psychoza strachu powoli się nakręca a spekulanci producenci będą nabijać kieszenie.
Jeśli na grypę umiera miedzy 20 a 70 osób rocznie w Polsce, a we włoszech zmarło 200 osób na nowego wirusa w 2 tygodnie to zgodnie z prawem nieograniczonej propagacji, jest się czego bać.
Tylko dzięki powszechnej mobilizacji udało się zmniejszyć współczynnik propagacji i ilość zachorowań. Więc dzięki strachowi i większej świadomości zarażeń, nie będzie powtórki ze średniowiecznej zarazy.
Co za pomysł? Będę też tak jeździć by nie trzymać się poręczy i rurek?