W kwestii parkowania w centrum miasta, Katowice dotarły już do ściany. Miasto jest zajechane przez samochody, które stoją wszędzie: na chodnikach, drogach rowerowych i zieleńcach. Straż miejska, przy obecnym stanie zatrudnienia, nie ma szans w skuteczny sposób wpłynąć na tę sytuację. Urząd miasta rozpoczął prace nad polityką parkingową, która ma poprawić sytuację. Obecnie trwają zlecone zewnętrznej firmie badania katowickich parkingów, a właściwie nawyków kierowców. To wszystko dobry punkt wyjścia, ale żeby naprawdę skutecznie rozwiązać problem, potrzebna jest dyskusja z szerokim gronem zainteresowanych. Nie tylko tzw. specjalistów.
Najważniejsi w centrum miasta są jego mieszkańcy
Jeszcze całkiem niedawno mało kto chciał z własnej woli mieszkać w centrum Katowic. Mieszkania na przetargach nie sprzedawały się zbyt drogo, a nowych praktycznie nie przybywało. Kto mógł (czytaj: było go na to stać), wybierał inne dzielnice. Najczęściej południowe albo Koszutkę, zieloną i położoną blisko centrum. To się jednak zmieniło. Mieszkania w śródmieściu sprzedają się ostatnio bardzo drogo. Stopniowo też ludzie zaczynają rozumieć (oczywiście niektórzy), że szkoda tracić czas na dojazd do pracy czy szkoły, nie mówiąc o teatrze, filharmonii, kinie, klubach muzycznych i wielu innych miejsc, które zgromadzone są w centrum w dużej liczbie. To wszystko sprawia, że popularność centrum Katowic powoli rośnie i ta tendencja będzie się utrzymywać. Oczywiście, mało kto chce mieszkać np. na ul. Plebiscytowej, na której trudno wytrzymać w dni imprez w Energy 2000 czy na ul. Kozielskiej, na której zlokalizowanych jest wiele mieszkań socjalnych. Jednak co do zasady, coraz więcej miejsc w śródmieściu nadaje się do życia.
To powoduje, że w centrum przybywa też samochodów. Od razu trzeba zaznaczyć, że nie da się zapewnić miejsca postojowego przy domu wszystkim, którzy tego potrzebują. Niemniej, to właśnie mieszkańcy powinni mieć priorytety w parkowaniu w pobliżu swoich mieszkań. To, jakie to powinny być priorytety, jest kwestią do ustalenia. Na pewno możliwość wjazdu tylko dla siebie na wybrane ulice (np. drogi wewnętrzne). Na pewno też ryczałtowa opłata za parkowanie w określonej odległości od domu. Zresztą, to już funkcjonuje. Miesięczna opłata wynosi 20 zł, a kwartalna 50 zł. Być może niższa cena za postój w całej strefie płatnego parkowania, choć to akurat sprawa dyskusyjna. Powinniśmy dążyć do ograniczania ruchu samochodowego, zwłaszcza na krótszych dystansach. Jest wiele innych możliwości: własne nogi, rower (własny lub miejski), tramwaj, autobus czy hulajnoga.
Liczba “kopert” musi być ograniczona
Są ulice w centrum Katowic, na których wiele miejsc zajmują tzw. koperty. Z jednej strony rozumiem urzędników, którzy wydają zgodę na tego typu rozwiązania. Miasto zarabia na kopertach (nawet poza strefą płatnego parkowania), i jednocześnie robi ukłon w stronę przedsiębiorców. Ci ostatni, prowadząc działalność w śródmieściu, oczekują, że będą mieli dla siebie lub swoich klientów zapewnione chociaż jedno lub dwa miejsca postojowe, za które uczciwie zapłacą. Problem pojawia się wtedy, kiedy na krótkim odcinku kopert jest zbyt dużo. Trzeba dążyć do kompromisu. Nie ma tu prostych rozwiązań, bo każda ulica jest inna.
Ceny za postój w śródmieściu muszą być wyższe
Nie wiem czy jest w Polsce inne duże miasto, w którym godzina parkowania w ścisłym centrum kosztuje 2 zł. Katowice są tu ewenementem, ale to niedługo się zmieni. Już w nowej podstrefie na ul. Ceglanej i ul. Wita Stwosza ceny będą wyższe – 3 zł za pierwszą godzinę, 3,60 zł za drugą, 4,20 zł za trzecią i potem znowu 3 zł. To już bardziej realne stawki. Na razie urzędnicy nie zdradzają jaki mają pomysł na ceny w obowiązującej dziś strefie płatnego parkowania. Tendencja w polskich miastach jest jednak jasna: coraz drożej i coraz szerzej. Np. w Krakowie radni w lipcu poszerzyli strefę płatnego parkowania i wprowadzili nowe ceny. W połowie grudnia opłaty będą pobierane na obszarze około 20% miasta. W ścisłym centrum stawka za godzinę wyniesie 6 zł, nieco dalej – 5 zł, a w podstrefie C (jeszcze dalej od ścisłego centrum) – 4 zł. Co więcej, opłaty będą obowiązywać od poniedziałku do soboty w godz. 10-20. Wprowadzenie takich rozwiązań było poprzedzoną szerokimi konsultacjami, ale też awanturami. Wyjścia jednak nie ma. Kraków ma to już za sobą. Przy okazji, mieszkańcy SPP płacą tam ryczałtowo 10 zł, czyli podobnie ile w Katowicach. We Wrocławiu też jest drożej (za godzinę) niż u nas (3 zł), podobnie jak w Poznaniu.
Prosta i intuicyjna płatność za parking
Elementem nowej polityki parkingowej Katowic powinna być także zmiana sposobu wnoszenia opłat za postój. To z czym mamy do czynienia obecnie, jest tak archaiczne, że szkoda się nawet nad tym rozwodzić. Możliwość płacenia wyłącznie bilonem albo kartą ŚKUP to wstyd dla stolicy metropolii. Dobrze, że nowe parkomaty (będzie ich 50) będą miały możliwość płatności kartą, ale jak najszybciej trzeba uruchomić możliwość płacenia poprzez różnego rodzaju aplikacje. Coś, co jest standardem w większości miast, w Katowicach na razie jest nieosiągalne.
Miejsca dla kurierów i dostawców
Wystarczy przejść się ulicami centrum Katowic, żeby zobaczyć w jakich miejscach parkują kurierzy i dostawcy. Najczęściej to pasy jezdni, chodniki czy drogi rowerowe. Oczywiście, w większości parkują tam nielegalnie. Zawsze można ich jakoś wytłumaczyć. Przecież muszą się gdzieś zatrzymać, żeby dostarczyć paczkę. Spieszą się, klient czeka itd. To jednak nie upoważnia do zostawiania samochodu gdzie popadnie. Być może da się to rozwiązać w bardziej cywilizowany sposób. Można na każdej ulicy wyznaczyć miejsce (na dłuższej więcej niż jedno) dla kurierów i dostawców, na którym mogliby się zatrzymać na 10 czy 15 minut. To jedna tylko Polska i takie rozwiązanie od razu byłoby naciągane. Jak choćby na ul. Młyńskiej przy dworcu, gdzie można na chwilę zatrzymać się, żeby wysadzić pasażera. Tyle że ta chwila dla niektórych zamienia się w kilkanaście czy kilkadziesiąt minut. Mimo to, może warto spróbować.
Czy Katowice potrzebują budowy nowych parkingów?
Celowo zostawiam ten temat na sam koniec. Zasada jest prosta: im więcej parkingów, tym więcej samochodów w centrum. Tak jak z drogami, im więcej pasów, tym docelowo większy ruch i korki. Być może budowa jednego dużego wielopoziomowego parkingu (oczywiście płatnego) byłaby jakimś rozwiązaniem. Oczywiście nie w ścisłym centrum, jak np. na miejscu domu handlowego Ślązak. Taka koncepcja się pojawiła, ale na szczęście, jest bardzo mało realna. Problem w tym, że wielopoziomowe parkingi buduje się w Polsce raczej w górę niż w dół. Wyjątkiem są centra handlowe (choć nie wszystkie) i biurowce. Decyduje rachunek ekonomiczny. Budowa jednego miejsca podziemnego kosztuje około 100 tys. zł. To samo miejsce na parkingu wielopoziomowym na powierzchni kosztuje około 40 tys. zł.
Pytanie czy na obrzeżach śródmieścia jest jakieś dobre miejsce na tego typu parking. Takie, do którego dałoby się łatwo dojechać, a które jednocześnie nie byłoby zbyt oddalone od centrum. Pomysł budowy takiego obiektu na obecnym parkingu w strefie kultury jest dla mnie nie do przyjęcia. Chyba że pod względem architektonicznym byłby to obiekt równie imponujący jak NOSPR, MCK czy Muzeum Śląskie. Ale umówmy się, mówimy tylko o parkingu. Nikt nie będzie w niego inwestował nic więcej niż niezbędne minimum. Dlatego strefy kultury w kontekście wielopoziomowego parkingu nie brałbym pod uwagę.
To oczywiście tylko część problemów, które będą musiały rozwiązać w najbliższym czasie władze Katowic. Ważne, żeby tworząc politykę parkingową, nie bały się konsultować ze specjalistami, ale też mieszkańcami i przedsiębiorcami prowadzącymi działalność w śródmieściu. Z tym, że tak jak teraz dłużej już być nie może, zgodzą się chyba wszyscy.
Grzegorz Żądło
Nigdzie nie potrafimy uzyskać informacji, ile miejsc będzie na podziemnych i naziemnych parkingowych w dużym kompleksie biurowo hotelowym, który powstaje w miejscu hotelu Silesie. Ile bez ściemy.. To setki lub tysiące nowych samochodów w ścisłym centrum !!
Brak jest parkingu wielopoziomowego dla Spodka i innych obiektów Kultury w Centrum. Nikt nie przyjedzie na imprezy do Centrum jak niema gdzie zaparkować. Mieszkający w Centrum mają najgorzej z dojazdem i wyjazdem. Ale jest jeszcze dużo garaży które można kupić pod superjednostką tam na bramach wjazdowych są tel. kontaktowe z firmą Nieruchomości- to na dłuższą metę się opłaca. Wiem to bo parkowałem w Centrum na 5 parkingach koło domu i wydałem fortunę. Niestety parkingi zmieniały się co kilka lat na place DEWELOPERSKIE i powstały banki oraz inne obiekty dające niezłe zyski. Parkingi są nieopłacalne dla właścicieli to za mały zysk żeby ktoś chciał inwestować. Koło mojego domu w Centrum powstał parking na 10 aut i co z tego jak w budynku mieszka 200 rodzin + 200 aut przyjezdnych “Słoików” nawet mając garaż muszę 94 letnią matkę i tak “holować” do budynku. Nie mówiąc o kwocie czynszu z kosmosu podnoszonemu niewiarygodnie wysoką kwotą i to dość często.
Najpierw jak chcecie żeby ludzie jeździli autobusami to dołóżcie starań żeby te autobusy jeździły zgodnie z rozkładami a nie jak chcą. 13 lat jeździłam autobusami i dzień w którym zdałam prawo jazdy był najszczęśliwszym dniem mojego życia. Skończył się dramat codziennych modlitw by autobus przyjechał na czas . Skończył się dramat marznięcia zima i grzania się latem oraz dramat znoszenia przepełnionych autobusów jeżdżących w weekend za rzadko . Autobusy są dobre dla ludzi starszych i dzieci szkolnych a nie dla tych co spieszą się do pracy i z pracy . Nie dziękuje nie zrezygnuje z auta. A Wy drodzy urzędnicy sami sobie stójcie na przystankach jak lubicie . Polecam szczególnie zimą jak autobus nie przyjedzie przez godzinę bo utknie w zaspie
Autobusy nie jeżdżą punktualnie z jednego podstawowego powodu – bo stoją w korkach i koło się zamyka. Będzie mniej samochodów na ulicach, autobusy będą jeździć szybciej.
A w innych europejskich miastach też są korki a jeżdżą punktualnie i co chwila. Minutę nie czekasz na przystanku, ciągle coś jedzie. U Nas jest ledwo 300000 ludzi a doświadczenie swieze mam z zeszłego tygodnia gdzie po obcym milionowym mieście, europejskiej stolicy poruszałem się komunikacją błyskawicznie, z przesiadkami które trwały minutę. W Londynie też są korki a wszędzie docierałem komunikacją rok temu. Służbowo w dni robocze.
Tylko u Nas się nie da i nie ważne co pan powie nie zaklnie pan rzeczywistości. Pominął pan całą gamę zarzutów z tego komentarza nie tylko punktualność. Gówniana klimatyzację, fatalne połączenia, synchronizacja harmonogramu pod kątem przesiadek wołająca o pomstę do nieba. U nas każda przesiadka to jest minimum 10 minut.
+1 dla tej Pani, czujemy podobnie.
I tak właściwie… mowa jest o 13 latach. Zakładając nawet że Pani zrobiła prawo jazdy w tym roku, ta prosta (no przecież!) odpowiedź implikuje że w 2006 przyczyny były te same co w 2019, co jest bzdurą. 10 lat temu aut było o wiele mniej a problemy nasza komunikacja ma wiecznie te same, niczym drogowcy których zawsze zaskakuje zima.
Plus dołożono nowe. Karta Skup działa najgorzej z miast które widziałem. Jeśli nie jeżdżę dużo autobusami w Katowicach a i tak gdy już do tego dochodzi średnio co drugi, trzeci raz mam problemy z wczytaniem karty przy wsiadaniu i stresuje się bo w wyniku tego dziadowstwa jadę na gapę, a jeśli będzie kontrola to już widzę jak ktoś uwzględnia że 4 kasowniki pokazały “błąd wejścia”, to współczuję tym którzy mają to codziennie. Może na bilecie miesięcznym mają spokój ale co z tego. To powinno po prostu działać!
Wracając do tematu, nawet jeśli Pańska odpowiedź nie poległaby w konfrontacji z mniejszą ilością samochodów w przeszłości i kogoś przekonuje to i tak dyskwalifikuje urzędników. Skoro rozwiązanie jest znane, oczywiste i banalne (a nie jest, lubimy tylko myśleć szufladkami podtrzymującymi nasze tezy) to dlaczego przez te lata go skutecznie nie zaaplikowano. Dlaczego ja i komentująca nie mamy bajecznych wspomnień z podróżowania komunikacja miejska w Katowicach?
3 zl za godzine? to jest jakas kpina!! Przynajmniej 6 zl!!! Inaczej tego syfu sie nie pozbedziemy!!!
Dziękuję za to, ze często porusza Pan ten jeden z najważniejszych dla mieszkańców Katowic problemów. W pełni popieram tezę, że w pierwszej kolejności należy zadbać o dobro mieszkańców centrum i okolicznych dzielnic (Koszutki, Bogucic, os. Paderewskiego) – to jest ich miejsce do życia i to oni przede wszystkim powinni się tam czuć dobrze. To mieszkańcy są gospodarzami tych terenów i powinni się czuć jak u siebie – dość już trucia mieszkańców Katowic i ich dzieci przez hordy przyjezdnych. Jeżeli sąsiedzi chcą dalej korzystać z infrastruktury wybudowanej i utrzymywanej przez mieszkańców Katowic, to niech dołożą się do jej utrzymania poprzez znacznie wyższe stawki za parkowanie. Pasożyty chciałyby żeby Katowiczanie zapewnili im wszystko – pracę, rozrywkę, dobry dojazd do pracy i jeszcze najlepiej darmowe miejsce pod samym biurem.
Tak jak wywiozły w święto wojska polskiego. Świetny pomysł. Dajmy to prywaciarzom i nie nałóżmy na nich żadnego organu kontroli ani kagańca. Będziemy mieli Park Partner do kwadratu. Kto mieszka na Paderewie albo Tauzenie ten wie.
Miasto jest dla ludzi nie dla opresyjnych służb. W PL za często sie o tym zapomina. Łatwiej zakazać wszystkiego niż szukać kompromisów.
Mieszkam w Śródmieściu i wiem, co to znaczy wybrać własne nogi, rower, hulajnogę i komunikację miejską, by pojechać w dniu wolnym od pracy coś załatwić. Samochód mam, ale wolę zostawić go na miejscu parkingowym, które jakimś cudem uda mi się znaleźć dzień wcześniej po 17:00… Wcześniej nie ma co wracać do domu. Współczuję tym, którzy pracują na zmiany… Kompletnie nie rozumiem, dlaczego do centrum miasta ma mieć możliwość wjazdu każdy samochód. Po to jest komunikacja miejska, wypożyczalnie rowerów, skuterów, hulajnóg. W końcu po to buduje się centra przesiadkowe… To tam powinny zostawać samochody klientów Urzędu Wojewódzkiego, Urzędu Marszałkowskiego, sądów rozsianych po całym centrum, nieszczęsnej Przychodni położonej przy ul. Powstańców itp. Dlaczego każdy uważa, że należy mu się możliwość podwiezienia swoich czterech liter pod samo wejście? Czy parkingów powinno przybywać? Niekoniecznie. Powinno za to ubywać samochodów, które wjeżdżają do centrum. W tym pomogą zakazy, karty dla mieszkańców, wysokie opłaty za parkingi i dobrze działający system park&ride, jak np. W Amsterdamie.
Absolute sie zgadzam!!! Znacznie wyzsze ceny za parkingi!
Ten artykuł nie pierwszy zresztą to objaw jakiejś choroby lub kompleksów Autora.
Za wroga nr 1 uważa kikierowców. Proponuję aby zajął się np. tematyką związaną z estetyką miasta.
Na pierwszy ogień proponuję temat ohydnych straganów na ul. Mickiewicza. Ps. Ciekawy jestem kiedyś wpis zostanie usuniety aoje IP zablokowan
Pozdrawiam Autora
Z komentarza wynika, że wnikliwie czyta pan portal Katowice24.info, więc albo jakieś luki w pamięci, albo jednak pan manipuluje. Tematyka estetyki miasta – w ciągu ostatnich lat było na ten temat co najmniej kilkanaście tekstów. Targowisko przy ul. Mickiewicza – około 5-10 tekstów w ostatnich 2-3 latach. Jeszcze jakieś przykłady, o czym nie piszemy? Przy okazji, jaki kompleks miałby przemawiać za pisaniem tekstów o parkowaniu?
Mania polegająca na chęci usunięcia z szeroko rozumianego centrum miasta samochodów świadczy o jakich kompleksach Autora. Innego wytłumaczenia nie widzę. Ma Pan prawo jazdy. Umie pan prowadzić samochód. Może tu leży problem. I co jakoś problemu szpecącego miasto targowiska na Mickiewicza nie rozwiazaliście a bierzecie się za transport miejski. Litości. Proponuję zająć sie również zadaniami ustawowymi SM m.in. walką z plagą bezdomnych i innych meneli zanieczyszczających środmieście.
Dalej nie wiem o jaki kompleks (czego) chodzi. Może w końcu się dowiem? Kto ma rozwiązać problem targowiska na prywatnym terenie przy ul. Mickiewicza? Ja? To już właściwie wszystko wiem i żegnam.
Trzeba dofinansować Straż Miejską, pomimo nawet faktu delikatnie mówiąc braku sympatii zw strony mieszkańców. Dlaczego? Ponieważ w kodeksie drogowym jest wyszczególnione dokładnie jakie instytucje mogą się zająć reagowaniem na wykroczenia drogowe. Policja samą na pewno nie da rady jak to zresztą wielokrotnie już była mowa. Więc ciężar interwencji w tej kwestii leży po stronie strażników. Jeszcze jedna kwestia pobieranie opłat w Strefie Kultury spowoduje iż przyjeżdżający rozjadą się po Koszutce i Bogucicach. Więc zaś wracamy do kwestii silnej straży.
Silnej straży, ale i poszerzenia SPP. Nie da się inaczej tego załatwić. Na Koszutce, na Gwiazdach czy w części Bogucic też powinna powstać SPP, z darmowym postojem dla mieszkańców tych dzielnic/osiedli.
Parkingi za darmo. Na co placimy podatki?
Na szkoły, służbę zdrowia i tysiące innych rzeczy. Parkingów z podatków nikt nie musi budować, bo też posiadanie samochodu nie jest obowiązkowe.
Ja poniekąd rozumiem frustracje pana Ernesta. Gdyby komunikacja miejska była rozwiązana tak jak we wspomnianym gdzieś Amsterdamie to z rozkoszą z niej bym korzystał. Tak jak jest teraz… nikt mnie nie zmusi do wsadzenia swoich 4 liter do autobusu czy tramwaju jeśli nie mam absolutnie takiej konieczności. I nie nie jestem leniwym grubasem oszczędzającym cenne kilokalorie, nie nie chce mi się, itd itp.
Posiadanie samochodu nie jest obowiązkowe ale w tym mieście ratuje życie. I rzeczywiście takim tonem jak Pan Ż może wyrażać się w przedmiotowej sprawie tylko ktoś lekko nawiedzony.
Jest wiele takich grup, przysłowiowi ekolodzy, cykliści i teraz przeciwnicy samochodów którzy mają zawsze na wszystko odpowiedź.
Ja zarzuce inny temat. Jak po Katowicach jeżdżą rowerzyści, jak “respektują” przepisy. A kierowcy hulajnóg na ulicy – to jest normalne? Czy o tym tu było?
Na koniec kwestia podarków. Jest taki podatek w Katowicach jak podatek od psa. Może miasto zamiast kupować z nich tabliczki o wyrzucaniu psich kup do hasioka postawi kubły z woreczkami? A sprzątający ulice mogli by te woreczki uzupełniać? Ja nie wiem kompletnie na co te pieniądze idą, dla mnie to jest czarna dziura, a mój pies z nich ma finansowane chyba zakazy wstępu na kolejne trawniki.
Tak przeszedłem niechcacy do służb komunalnych czyli MPGK. Czy na prawdę nie ma lepszego czasu na opróżnianie śmietników na jednokierunkowych jednopasmowych ulicach śródmieścia niż poranne godziny szczytu? Jeśli już coś jest usuwane w nocy to małe śmietniki uliczne. Służby opróżniają je z gracją słonia w składzie porcelany czyli jak wszyscy rozumiemy bardzo cicho i delikatnie. A na prawdę: rzucają nimi praktycznie.
Zajalby się pan Panie Grzegorzu problemami które można rozwiązać praktycznie od ręki to szanowalbym bardziej pana antysamochodową krucjatę i miałby pan większą wiarygodność. A Pan po prostu samochodów nie lubi tak jak niektórzy nie lubią psów a inni cyklistów i nie przepuszcza żadnej okazji. Mało takich co polują wręcz żeby przypomnieć jaki jest przepis który coś tam i pokazać nad przykładowymi właścicielami psów/rowerzystami/innymi swoją wyższość.
Niestety, za interpretację tekstów przez czytelników nie odpowiadam. Pan interpretuje jak chce i nie mam zamiaru zmieniać tej interpretacji. Jednak parę rzeczy muszę sprostować, bo są po prostu nieprawdziwe. Nie ma w Katowicach podatku od posiadania psa. W tekście nie było o rowerzystach czy jeżdżących hulajnogami, bo był to tekst o parkowaniu samochodów. Sam mam samochód, z którego korzystam średnio co drugi dzień i nie powiedziałbym, że nie lubię samochodów. Nie lubię za to chamstwa, buractwa i prostactwa. NIGDY nie parkuję na drodze rowerowej, trawniku, czy chodniku (jeśli nie ma na nim wyznaczonych miejsc postojowych). Pewne rzeczy po prostu wynosi się z domu. Nie wsiadam w samochód, jeśli wiem, że nie będę miał szansy gdzieś zaparkować. Nie oczekuję, że wszędzie dojadę samochodem i że zawsze będzie na mnie czekało bezpłatne miejsce parkingowe. Bo w tym tak naprawdę tkwi problem, ludzie nie chcą płacić za parking, mimo że płacą za samochód, za jego tankowanie, za myjnię, wymianę oleju, ubezpieczenie i dziesiątki innych rzeczy związanych z posiadaniem samochodu. Mentalność ludzi trudno zmienić, ale w końcu się ją zmieni, choć może to potrwać lata.
To jest racjonalna wypowiedź i pod taką mógłbym się podpisać i tak też czynię. Moja puenta jest taka że wolę iść pieszo, nawet z małym dzieckiem nawet kilka kilometrów niż tłuc się naszą komunikacją miejsą, walczyć z wiecznie nie dzialającą kartą ŚKUP i … szkoda dalej gadać.
Co do podatku od psa – sprawdziłem i rzeczywiście został zlikwidowany w 2012. Pan na pewno to wie więc zamiast mówić nie ma można było powiedzieć był. Nie stawiałoby mnie to w niekorzystnym świetle i byłoby fair. Sam fakt jego likwidacji dużo tłumaczy. Zapłaciłem go raz a gdy po roku zrozumiałem że mój pies nic z niego nie ma, prócz zakazów i płotków przy trawnikach nie zapłaciłem nigdy więcej – zatem przeoczyłem jego likwidację. Rozwiązanie przez likwidację – tylko czy tak powinno być? Zapłaciłbym gdybym miał gdzie i jak wyprowadzić psa bez bycia traktowanym przez nawiedzonych przechodniów jak potencjalny wróg publiczny. Tak jak płacę za miejsca parkingowe.
Najbardziej bawi mnie miłość bliżniego i maluczkich okazywana przez mieszkańców Śląskiego Watykanu – Katedra, Wydział teologiczny itd. Tam każdy trawnik ma zakaz wprowadzania psów co 10 metrów, inwestycja w tabliczki musiała być znacząca, w końcu ta ziemia należy do kościoła, nie do Polaków, gdzie tam do mieszkańców 🙂
Pozdrawiam Pana Żądło i bez urazy – co złego to nie ja 🙂
Podpisuję się pod tym komentarzem rękami i nogami. Jeśli ktoś kultury nie wyniósł z domu, to zmianę zachowania można wymusić tylko karaniem.
Prawdą jest również że kierowcy oczekują, że parkowanie będzie darmowe. Wystarczy popatrzeć za naszą południową granicę – w Brnie godzina parkowanie w 1 strefie kosztuje 40 koron czyli jakieś 7zł. W KTW godzina powinna kosztować 5zł = 1 litr benzyny a w centrum czas parkowania powinien być ograniczony do max 2h. Jak ktoś będzie chciał coś w centrum załatwić raz na jakiś czas to nie zbiednieje wydając 10zł. KTW powinno wsiąść przykład z Jaworzna i infrastrukturą spowalniać i ograniczać ruch samochodów. Dobrym przykładem jest Park Kościuszki – kiedyś ludzie chodzi do parku na nogach albo dojeżdżali tramwajem, a teraz w słoneczne weekendy cała ulica Kościuszki jest zawalona samochodami po obu stronach. Chodnik po stronie parku był kiedyś szerszy i miał wydzieloną ścieżkę rowerową. Zamiast tego mamy teraz miejsca parkingowe. Idąc tą logiką że miejsca się należą i ich brakuje, może wyciąć część parku, wybetonować i zrobić parking? Koło wieży spadochronowej jest dużo miejsca. Tylko czy na pewno tego chcemy?
Dziękuję za cenny głos w dyskusji. Pierwszy ruch miasta winien iść w kierunku likwidacji bezpłatnych parkingów – strefa kultury, okolice biurowców na Korfantego czy dziki parking na ul. Dąbrówki. To na pewno zniechęci wielu kierowców do przyjazdu do centrum samochodem. Kolejny krok to zmiana mentalności kierowców dzięki programowi ‘zero tolerancji’. Dedykowane patrole zajmujące się wyłącznie parkowaniem – trzeba zacząć od ścisłego centrum – 3 maja, Dyrekcyjna, Stawowa etc. Tak obszar SM chyba ogarnie? Skoro SM nie ma wystarczających sił, to proponuję wynająć prywatną firmę do wywożenia samochodów poza miasto. Wymiana ‘fizycznych parkingowych’ na płatność aplikacją pomoże ‘uwolnić’ tych pracowników, będą mogli się zająć kontrolą prawidłowości parkowania. Kolejny etap to wymuszanie infrastrukturą zakaz parkowania – np. donice z roślinnością blokujące przejazdy. Te kroki plus żelazna konsekwencja przyniosą rezultaty.
Tak, zapomniałem o fizycznych przeszkodach. Jest wiele możliwości, niekoniecznie muszą to być słupki. Co do wywożenia aut, to już robią to prywatne firmy. Tyle że i tak muszą dostać zlecenie od SM, więc akurat to nie uwalnia mocy przerobowych strażników. Poza tym odholować auto można tylko w ściśle określonych sytuacjach.
Tak jak wywiozły w święto wojska polskiego. Świetny pomysł. Dajmy to prywaciarzom i nie nałóżmy na nich żadnego organu kontroli ani kagańca. Będziemy mieli Park Partner do kwadratu. Kto mieszka na Paderewie albo Tauzenie ten wie.
Miasto jest dla ludzi nie dla opresyjnych służb. W PL za często sie o tym zapomina. Łatwiej zakazać wszystkiego niż szukać kompromisów.
(poprzedni komentarz trafił w złe miejsce)