Wszystko co wydarzyło się na ul. Mikołowskiej w ciągu ostatniego tygodnia można było przewidzieć. W ciemno można też przewidzieć jakie będą wyniki ankiety na temat buspasa, o której wypełnienie proszą urzędnicy. Przeznaczenie jednego pasa na Mikołowskiej dla autobusów nie sprawdziło się. Co wcale nie znaczy, że z pomysłu buspasa w tym miejscu trzeba całkowicie zrezygnować. Ale, żeby wprowadzić go na stałe, spełnionych musi być kilka warunków.
Oczywiste było, że namalowanie buspasa na odcinku od skrzyżowania z ul. Poniatowskiego do ul. Słowackiego spowoduje korki. Już w sobotę tydzień temu, kiedy drogowcy poprawiali jeszcze oznakowanie, pokonanie nieco ponad kilometra zajmowało nawet pół godziny. W tygodniu – w godzinach szczytu – było podobnie. Odpowiedź na pytanie dlaczego tak się stało jest oczywista. Zabranie kierowcom jednego pasa spowodowało, że wszyscy musieli się zmieścić na drugim. Ale to nie wszystko. Na testowanym odcinku Mikołowskiej jest kilka dróg, z których można wjechać na tę ulicę. Włączenie się do ruchu z ul. Stalmacha, Żwirki i Wigury czy Andrzeja było znacznie trudniejsze niż zwykle. Teoretycznie kierowcy powinni tylko przeciąć buspas i od razu ustawić się na pasie środkowym. Tyle że ktoś ich musiał jeszcze wpuścić, co biorąc pod uwagę kulturę jazdy polskich kierowców, nie przebiegało tak jak powinno.
Kolejna rzecz to lewoskręt w ul. Raciborską. Normalnie jest tak, że samochody skręcają w tę ulicę ze środkowego pasa. Ci jadący prosto nie muszą czekać, bo jadą skrajnym prawym pasem. Przez tydzień skręt w Raciborską był utrudniony, a na dodatek przez czekających na możliwość zjazdu kierowców wydłużał się korek.
Na wszystko to można by machnąć ręką, ale jak się okazuje, problemy mieli także kierowcy autobusów. Rozmawiałem z jednym z nich. Narzekał, że ma jeszcze bardziej opóźnione kursy niż zwykle. Wszystko przez to, że stał z kierowcami osobówek w korku jeszcze przed AWF i nie mógł o czasie zjechać na przystanek przy uczelni. Z kolei później miał czasem problem, żeby płynnie jechać buspasem, bo blokowali go kierowcy włączający się ze wspomnianych wyżej ulic. Oczywiście nie można też zapominać o cwaniakach, którym nie chciało się stać w korku i bezczelnie korzystali z buspasa, mimo że nie mieli do tego prawa.
Co zatem należy teraz zrobić? W tej chwili przesądzone jest, że buspasa w zaproponowanym kształcie na Mikołowskiej nie będzie. Co wcale nie znaczy, że z takich rozwiązań należy rezygnować. Wręcz przeciwnie. Szczerze, nie interesuje mnie, że kierowcy z południa Katowic albo innych miast stoją w korku. Niech przesiądą się do autobusu, tramwaju czy pociągu. Zaraz jednak pojawią się głosy, że komunikacja publiczna w aglomeracji jest tragiczna. Najgorsze, że będą to głosy mające dużo racji. Schemat działania powinien więc być następujący. Najpierw centra przesiadkowe, dokończenie wymiany taboru, dopasowanie rozkładów jazdy do potrzeb mieszkańców. Jednocześnie permanentna edukacja i promocja rozwiązań, które pozwalają ograniczyć ruch samochodowy. Do tego konsekwentna budowa dróg rowerowych. Dopiero w takim pakiecie powinny się znaleźć buspasy, również na Mikołowskiej. Nie wiem czy na takim odcinku jak ten testowany. Na logikę, żeby naprawdę przyspieszyć kursy autobusów, buspasów powinno być jak najwięcej i powinny być jak najdłuższe (w sensie, że w jednym ciągu).
Prędzej czy później będzie w urzędzie musiała zapaść męska decyzja: ograniczamy i utrudniamy wjazd samochodów do centrum i stawiamy na komunikację publiczną. W Polsce zachęty w postaci ograniczenia smogu czy hałasu (a do tego przyczynia się rezygnacja z jazdy samochodem) nie działają. To tak jak z parkowaniem. Jak nie ma fizycznej przeszkody w postaci barierki czy słupka, to Polak zaparkuje wszędzie.
Mam nadzieję, że niepowodzenie testu na Mikołowskiej nie zniechęci urzędników do poszukiwania rozwiązań, które wpłyną na ograniczenie ruchu samochodów w centrum miasta. Nie ma innej drogi. Trzeba jednak do wdrożenia nowatorskich, jak na Katowice, rozwiązań przygotować się znacznie lepiej niż do buspasa na Mikołowskiej. Kto wie jakby wyglądał miniony tydzień, gdyby promocja testowego buspasa rozpoczęła się znacznie wcześniej niż dwa dni przed jego uruchomieniem.
Jeżeli autor tego artykułu lubi jeździć komunikacją miejską, proszę bardzo, ale nie zgadzam się żeby ktoś mówił mi co i jak mam robić. Płacę podatki, i mam prawo robić jak mi wygodnie. Posiadam małe, miejskie, oszczędne auto, komunikacja miejska jest dla mnie zbyt droga, mieszkam blisko centrum i nie wyobrażam sobie jeździć komunikacją miejską. Jak autor lubi buspasy to niech przeprowadzi się do Warszawy, jestem pewien że tam będzie czuł się spełniony.
Powtórzę, to ja jestem w centrum u siebie, a nie wszyscy ci, którzy to centrum rozjeżdżają. Pana postawa pokazuje dokładnie jaką mentalność mają Polacy (oczywiście nie wszyscy). Także to pan musi się dostosować, a nie ja. A jak się panu nie podoba, to może się pan przeprowadzić np. do Warszawy.
Kiedyś padł pomysł połączenia ul Goeppert Mayer z Kozielską i Pukowca jako alternatywy dla Mikołowskiej, ale chyba ten pomysł umarł … szkoda
Trochę inaczej. Był pomysł przedłużenia Goeppert-Mayer do węzła Mikołowska przy autostradzie. Nadal widnieje w strategicznych dokumentach miasta, ale raczej bez szans na realizację. Z kolei Kozielska miała być przedłużona do Załęża, rzeczywiście w kierunku Pukowca.
Tak i znowu będziecie kwiczeć że Centrum umiera bez ludzi. Sami do tego doprowadzacie
Dzięki ograniczeniu ruchu samochodowego, w centrum zamieszka więcej ludzi. Ale Żeby znać takie oczywiste prawdy, to trzeba chociaż jedną czy dwie książki na ten temat przeczytać.
1. Każdy powyżej podstawówki był w stanie przewidzieć efekt wprowadzenia buspasa. Sygnalizacja świetlna na dole nie została przestawiona, dzięki temu na zielonym przejeżdżało 2x mniej aut niż zwykle – bo było 2x mniej pasów ruchu.
2. Porządne oznaczenie buspasa tylko na jego początku.
3. Wyłączyć 1 z 2 pasów ruchu na zakorkowanej ulicy? To chyba tylko w katowicach potrafią i tłumaczą to jeszcze jakimiś testami.
4. Komunikacja na południe leży i kwiczy. Ktoś zaczął rozwój dzielnic o d strony. Najpierw pozwolenia na budowę nowych osiedli i nowych galerii. Teraz jak wszystko jest zakorkowane, bo na południe prowadzi 1 (jedna) droga – Brynów jest wąskim gardłem – próbują rozwiązań które tylko komplikują życie.
Najgorsze, że władze są z południa i powinny znać problem…
“Szczerze, nie interesuje mnie, że kierowcy z południa Katowic albo innych miast stoją w korku. Niech przesiądą się do autobusu, tramwaju czy pociągu.”
Mnie z kolei zupełnie nie interesują problemy mieszkańców centrum. Jak im przeszkadzają samochody, to niech się wyprowadzą.
Bardzo ciekawa retoryka, drogi anonimowy autorze. Zapamiętam sobie.
Nie jestem anonimowy, w przeciwieństwie do ciebie, autorze komentarza. Miej odwagę się podpisać. Tylko dwa zdania w odpowiedzi: to ja, jako mieszkaniec centrum jestem u siebie. Jeśli ty przyjeżdżasz do mnie, to musisz się dostosować. Jak ci przeszkadzają rozwiązania stosowane w centrum, to po prostu tu nie przyjeżdżaj.
Czyli dzielimy mieszkańców według dzielnic? Jedni są lepsi od drugich? Dąży Pan do rozbicia dzielnicowego?!
“Jak ci przeszkadzają rozwiązania stosowane w centrum, to po prostu tu nie przyjeżdżaj.” – to jest po prostu bezczelne.
Jako mieszkaniec tego miasta, “u siebie” jestem w każdej dzielnicy. A Centrum tym bardziej jest DLA WSZYSTKICH MIESZKAŃCÓW.
Ja za to zapraszam na południe Katowic – niech się Pan przeprowadzi na Kostuchnę np. w okolice przychodni na Żeleńskiego – i niech korzysta Pan z komunikacji miejskiej dojeżdżając do centrum – nawet niekoniecznie w godzinach szczytu – JEDEN autobus dociera bezpośrednio do dworca. Powrót w nocy z imprezy, np. z jakiegoś eventu w Spodku? Niech Pan za długo nie imprezuje bo nie zdąży Pan na ostatniego busa, który odjeżdża o 22:54 z dworca!
Bezczelny to jest komentarz “Mnie z kolei zupełnie nie interesują problemy mieszkańców centrum. Jak im przeszkadzają samochody, to niech się wyprowadzą”. Oczywiście, że centrum jest dla wszystkich, ale to mieszkańcy centrum muszą mieć priorytet w sprawach, które ich bezpośrednio dotyczą. Co do Kostuchny, to właśnie dlatego mieszkam w centrum, żeby nie musieć dojeżdżać godzinę do pracy, kina, centrum handlowego, które mam w zasięgu 15 minut spacerem.
Co do smogu to transport drogowy odpowiada za niego w 10% a niska emisja w 52%! (niska emisja czyli piece w domach)! Zbliża się zima i już teraz powinno się edukować jak palić czysto w piecu! Droga redakcjo proszę o artykuł na ten temat – materiały źródłowe znajdziecie na czysteogrzewanie.pl – należy uświadamiać mieszkańców.
“To tak jak z parkowaniem. Jak nie ma fizycznej przeszkody w postaci barierki czy słupka, to Polak zaparkuje wszędzie.”
Prawdziwy problem z parkowaniem dopiero nadchodzi – 550 miejsc ubędzie w strefie kultury – zaproponowane przez miasto alternatywy ilościowo się niby zgadzają – ale czy urzędnicy myślą, że te miejsca parkingowe są puste? NIE, są one pełne każdego dnia! Komunikacja miejska jest beznadziejna więc kierowcy będą parkować gdzie tylko się da a to oznacza, że nadchodzące 3 miesiące to będą istne żniwa dla strażników miejskich.
Niech Katowice nadal budują biurowce w samym centrum nie dbając o komunikację i miejsca parkingowe a będzie coraz gorzej!
Zbliżają się wybory – pamiętajcie kto zgotował nam taki los!
Osobiście kibicuję straży miejskiej, bo w Polsce najlepsza “edukacja” to kary.
Cóż, mentalność poprzedniego systemu jak widać w narodzie nie umiera…
lecz nie ma Pan racji:
“Policja przestała karać mandatami. Efekt? Mniej wypadków, rannych i zabitych na drogach”
Korki na Ligocie. A gdzie obiecana ścieżka rowerowa, aby bezpiecznie i szybko dojechać do centrum Katowic ? To jest inwestycja na którą nie trzeba dużo środków pieniężnych, Ale zdecydowano aby wybudować centrum przesiadkowe, które też się nie sprawdzi. Będzie ładnie wyglądać.