NOWE MIEJSCE Tortilla, pita czy shepherd’s pie. To nie są śląskie wynalazki. Chyba, że połączy się je z roladą, wusztem czy krupniokiem. Jednak tutaj najważniejszy jest zakwas. Bez niego nie byłoby Żurowni. Na ulicy Ligonia powstał lokal ze śląską kuchnią w nowej odsłonie.
Sam właściciel zapewnia, że nie zna nikogo, kto nie lubi śląskiej kuchni. Żurownia to kolejny, po popularnym Mad Micku, pomysł Kuby Farona. Łatwo domyślić się co jest główną pozycją w menu lokalu. – U mnie od pokoleń robi się żur. Wszystko jest warzone tradycyjnymi metodami w glinianych bunclokach, a receptura jest od kilkunastu lat niezmieniona – opowiada Kuba i dodaje, że chce kontynuować rodzinną tradycję.
To zakwas jego mamy jest tu składnikiem prawie wszystkich potraw. Nie tylko żuru. Potrawy są śląskie, tradycyjne. Tyle, że w odświeżonych wersjach. Tortilla na zakwasie z roladą i zasmażaną lub modrą kapustą w środku to hajer. Kiełbasa jest robiona na miejscu. W połączeniu z pitą, również na zakwasie, nazywa się ślonzok. W menu nie mogło zabraknąć kluski. Tutaj jest ona, podobnie jak hajer, nadziewana roladą. Kulebele to jak tradycyjny śląski obiad w jednym kęsie. Potrawy wymyślił Kuba. Z kolei za wykonanie odpowiada Jacek Golasiński. Chociaż nie lubi się chwalić, to na kuchni śląskiej zna się, podobno, jak mało kto. – Jacek to nie jeden z tych trendy szefów kuchni. Jest raczej szarą eminencją – mówi Kuba. Żuru i innych potraw można spróbować przy ul. Ligonia 16. Lokal jest otwarty codziennie od godziny 12 do 22.