Michał z Katowic zatruł się tlenkiem węgla prawie 3 lata temu. Od tamtej pory zaczęła się walka o to, żeby jego życie chociaż trochę wyglądało jak dawniej. Absolwent katowickiego “Kopernika” dostał szansę od losu, ale potrzebuje tysięcy złotych na leczenie w Bangkoku.
Michał Włodarski był nie tylko sprawny, ale sprawniejszy niż większość ludzi. Skończył nanotechnologię i technologię procesów materiałowych na Politechnice Śląskiej. Przed wypadkiem robił doktorat i pracował w Polskiej Akademii Nauk w Zabrzu. Wszystko skończyło się nagle, 2 stycznia 2017 roku, kiedy zatruł się tlenkiem węgla podczas kąpieli. Najpierw zapadł w śpiączkę, wybudził się i znowu zasnął. Lekarze określali jego stan jako wegetatywny. Po niespełna roku w szpitalu wrócił do domu na święta. Wtedy zaczęła się walka o jego przyszłość. Walczy cała rodzina i specjaliści, którzy go odwiedzają.
Po dwóch latach Michał mówi pełnymi zdaniami, nauczył się na nowo czytać i zapamiętywać. W styczniu tego roku uczniowie Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 1 im. Mikołaja Kopernika zorganizowali dla niego koncert charytatywny w Pałacu Młodzieży. Udało się wtedy zebrać prawie 40 tys. zł. Od tamtej pory trwa dalsza rehabilitacja, która jest bardzo kosztowna. Tylko dzięki niej Michał może robić postępy. Widać je z miesiąca na miesiąc. Od stycznia jego prawa ręka bardziej się prostuje, Michał ma też lepszy słuch i potrafi dłużej siedzieć na wózku.
Kolejna szansa pojawiła się niedawno. Michał został zakwalifikowany na terapię przeszczepu komórek macierzystych w Bangkoku. – Komórki zmniejszą spastykę, więc będziemy mogli ćwiczyć jego ręce i nogi, a poza tym odbudują układ nerwowy – mówi Alicja Włodarska, siostra Michała. To z kolei ma wpłynąć pozytywnie na mowę i myślenie. Podczas 22-dniowego pobytu w klinice w Bangkoku miałby 8 podaży komórek macierzystych, dostęp do fizjoterapeuty, terapii grupowej i otrzymywałby posiłki według specjalnej diety. To jednak bardzo kosztowny wyjazd. Dlatego Alicja uruchomiła na początku grudnia zbiórkę. Na razie udało się zgromadzić na ten cel ok. 14,5 tys. zł, a potrzeba aż 160 tys. zł. Jeśli się to uda, to Michał mógłby wyjechać już w lutym.
Do internetowej zbiórki każdy może się dołożyć. Szczegóły są dostępne TUTAJ.