Antypoślizgowa nawierzchnia na DTŚ-ce w Katowicach powstawała dużo dłużej niż pierwotnie planowano. Poślizg był spowodowany opadami deszczu. Teraz kierowcy mogą w końcu jechać bez przeszkód.
Prace na katowickim odcinku Drogowej Trasy Średnicowej trwały od 1 sierpnia. To wtedy wykonawca, firma Romus, przystąpił do realizacji inwestycji w rejonie CH Auchan i siedziby firmy Mazak. MZUiM zlecił wykonanie robót drogowych na dobrze znanym kierowcom łuku, bo często dochodzi tu do kolizji i wypadków. Zwłaszcza po opadach deszczu, kiedy niektórzy nie potrafią dostosować prędkości do warunków panujących na drodze. Właśnie opady deszczu spowodowały spore opóźnienie prac. Polegały one na nałożeniu na istniejącą nawierzchnię emulsji asfaltowej zmieszanej w odpowiednich proporcjach z kruszywem. Powstała w ten sposób powierzchnia powinna mieć właściwości przeciwpoślizgowe. Zgodnie z planem wykonanie uszorstniania obu jezdni na wjeździe do Katowic miało potrwać 10 dni. Jednak sporo się przedłużyło. Niektórzy kierowcy zwracali uwagę na to, że zwężenie nadal jest, ale nie widać, żeby na drodze cokolwiek się działo i nikt tu nie pracuje. Dzisiaj, po prawie trzech tygodniach, zniknęły stąd słupki.
Jak tłumaczyli urzędnicy, opóźnienie wynika z kiepskich warunków atmosferycznych. Prace prowadzono również w weekendy, ale spowolnił je deszcz, który w ostatnich tygodniach padał często, przez co były wstrzymywane. Choć od jakiegoś czasu uszorstnianie było zakończone, to organizacja ruchu się nie zmieniała. Działo się tak dlatego, że konieczne było jeszcze wymalowanie na nowo pasów. Oznakowanie poziome było wykonywane przez kilka dni.
Teraz inwestycja, która kosztowała ponad 900 000 zł, dobiegła końca. Oby kierowcy nie mieli okazji przetestować, na ile skuteczna jest antypoślizgowa powłoka na jezdni.