Jednym z największych bonusów wprowadzenia Katowickiej Karty Mieszkańca mają być różnego rodzaju zniżki, w tym za parkowanie. Okazuje się jednak, że o ile z tańszymi biletami na basen czy wydarzenia kulturalne większego problemu nie będzie, o tyle z wprowadzeniem niższych stawek za pozostawienie samochodu na miejskim parkingu, już tak.
Katowicka Karta Mieszkańca to pomysł z ostatniej kampanii wyborczej prezydenta Marcina Krupy. Chodzi o to, żeby w pewien sposób “przywiązać” mieszkańców do miasta. Zwłaszcza tych, którzy tak naprawdę mieszkają w Katowicach, ale nie są tu zameldowani, a podatki płacą gdzie indziej.
Dlatego kartę będą mogły wyrobić osoby zameldowane na stałe w Katowicach, zameldowane czasowo i rozliczające w mieście podatek dochodowy lub tylko rozliczające podatek. Zachętą mają być różnego rodzaju zniżki w takich dziedzinach, jak kultura, sport i rekreacja, turystyka i wypoczynek, oświata i wychowanie, zdrowie i pomoc społeczna, handel i usługi oraz opłaty parkingowe.
Okazuje się, że największy problem jest z tym ostatnim. Jak powiedział podczas dzisiejszej sesji rady miasta prezydent Marcin Krupa, sprawa zróżnicowania stawek za parkowanie dla mieszkańców Katowic i innych miast jest “trudno rozwiązywalna”. – Nad tym jeszcze pracujemy. Tam gdzie są parkingi przy drogach publicznych, to trudno takie zniżki wprowadzić – tłumaczył prezydent.
Ma rację. Reguluje to ustawa o drogach publicznych. Zgodnie z nią nie ma możliwości, żeby za postój na parkingach zlokalizowanych przy drogach publicznych różne grupy płaciły inne stawki. Co innego na zamkniętych miejskich parkingach, których w Katowicach właściwie nie ma. A przynajmniej nie ma płatnych. Pierwszym będzie ten w strefie kultury, na którym opłaty mają zostać wprowadzone jesienią. Tam będzie można wprowadzić inną stawkę dla katowiczan i mieszkańców innych miast.
Żeby jednak preferować “swoich” mieszkańców, urzędnicy próbują wykorzystać kruczki prawne. Wszystko po to, żeby promocją objąć również parkingi przy drogach publicznych. Chcą do tego wykorzystać jeden z zapisów wspomnianej ustawy o drogach publicznych, który mówi, że “rada miasta może wprowadzić opłaty abonamentowe lub zryczałtowane oraz zerową stawkę opłaty dla niektórych użytkowników drogi”. Jak to ma działać? – Możemy np. wprowadzić abonament na 5 postojów w strefie płatnego parkowania i ten abonament będzie objęty preferencyjną stawką dla mieszkańców Katowic – mówi nasz rozmówca z urzędu miasta. Dodaje, że prezydent zdaje sobie sprawę, że wojewoda może zakwestionować taką interpretację prawa.
Tak naprawdę, abonamenty w Katowicach już obowiązują. Dotyczą jednak osób, które mieszkają w obrębie Strefy Płatnego Parkowania. Takie rozwiązanie jest jak najbardziej legalne i funkcjonuje w wielu miastach. Co innego jednak mieszkańcy SPP, a co innego osoby z innych części miasta.
Katowicka Karta Mieszkańca ma zacząć obowiązywać najwcześniej od 1 września, ale najprawdopodobniej zacznei funkcjonować później.
Co do parkingów jak strefa kultury to prawo jedno, a ekonomia, zdrowy rozsądek i wolny rynek drugie. Te ceny 5 i 10 zł to jedyne co mogą spowodować to to, że ten parking będzie świecił pustkami, bo część będzie parkowała na dziko i na krzywy ryj po osiedlowych parkingach, część przesiądzie się do KM, a cała reszta przeniesie się do Altusa, Supersamu czy Galerii Katowickiej, bo nikt nie będzie płacił takiego haraczu jak może zapłacić 3-4 zł za godzinę albo 300 zł abonamentu na miesiąc. Urzędnicy jak zwykle błyszczą pomysłami.