Mimo że od tragicznego wypadku na ul. Mickiewicza w Katowicach, w którym zginęła 19-letnia mieszkanka Świętochłowic, minęły już ponad trzy miesiące, prokuratura nadal nie postawiła nikomu zarzutów w sprawie udziału w bójce, która poprzedziła to zdarzenie. Cały czas trwa przesłuchiwanie świadków.
Nad ranem 31 lipca grupa ludzi wracała w imprezy. Na wysokości przystanku autobusowego na ul. Mickiewicza zaczęli się bić. Po chwili około 10 osób znalazło się na jezdni, przed autobusem linii 910, obsługiwanym przez PKM Katowice. Kierowca najpierw lekko ruszył i zaczął trąbić. Kiedy wydawało się, że sytuacja się ustabilizowała, gwałtownie ruszył i wciągnął pod koła kobietę. W momencie uderzenia przez autobus, 19-latka stała do niego tyłem i nie widziała co się za nią dzieje. Zginęła na miejscu.
Kierowca usłyszał zarzut zabójstwa i usiłowania zabójstwa dwóch innych osób. Został tymczasowo aresztowany na 3 miesiące, a niedawno sąd przedłużył mu areszt o następne 3 miesiące. Pisaliśmy o tym TUTAJ.
Nadal nikomu nie postawiono za to zarzutów w sprawie bójki, w wyniki której grupa ludzi znalazła się na jezdni, co w konsekwencji doprowadziło do tragedii. – Śledztwo trwa. Cały czas przesłuchiwani są świadkowie, których jest bardzo dużo. Analizowane są też nagrania z monitoringu – mówi Katarzyna Kluczewska, szefowa Prokuratury Rejonowej Katowice Północ.
Trudno powiedzieć kiedy i czym zakończy się to postępowanie.