Niektórzy latami starają się o mieszkanie od miasta, ale z różnych powodów nie mogą go dostać. Inni nie muszą się za bardzo starać, za to mieszkania nie potrafią uszanować. Co roku około stu mieszkań komunalnych i socjalnych jest dewastowanych przez mieszkańców. Co gorsze, wielu nierzetelnych lokatorów pozostaje bezkarnych. Nawet jeśli zostaną eksmitowani z mieszkania komunalnego, trafiają często do… lokalu socjalnego. Czyli gmina eksmituje ich sama do siebie. Takie jest w Polsce prawo.
Od kilku lat Komunalny Zakład Gospodarki Mieszkaniowej robi zdjęcia wyremontowanych przez siebie mieszkań. – Również dlatego, żeby mieć dowód w przypadku sporu z wykonawcą prac – mówi Marcin Gawlik, zastępca dyrektora KZGM w Katowicach. Drugim powodem jest dokumentacja stanu lokali przed zasiedleniem ich lokatorami. Zasada jest bowiem prosta, każde mieszkanie musi być wyremontowane albo chociaż odświeżone zanim wprowadzi się do niego ludzi. Średni koszt prac to około 15 tys. zł. Za te pieniądze naprawiane są tynki lub kładziona jest gładź, na podłogach układany jest gumolit lub panele, czasami wymieniane są też instalacje. Oczywiście standard lokali komunalnych jest wyższy niż tych socjalnych.
W założeniu, każdy lokator powinien dbać o mieszkanie. Rzeczywistość jest jednak inna. – Co roku odbieramy około stu lokali, które zostały zdewastowane przez mieszkańców – mówi Gawlik. Przypadki są bardzo różne. Czasami lokatorzy sami się wyprowadzają, czasami są eksmitowani. Ale wcale nie dlatego, że niszczą mieszkania. Po prostu zadłużają je na duże kwoty. Tak jak np. mieszkańcy lokalu komunalnego z ul. Lwowskiej, którzy nie płacili przez lata i ich dług urósł do ponad 130 tysięcy złotych. – Chociaż mieli w domu np. internet W wyroku eksmisyjnym sąd przyznał im lokal socjalny, który musieliśmy odświeżyć – wyjaśnia zastępca dyrektora KZGM.
Inna historia. Eksmitowana z ul. Kościuszki kobieta nie zdążyła nawet zamieszkać w lokalu socjalnym przy ul. Karola, bo bała się tam nocować. Po odebraniu kluczy i ściągnięciu zabezpieczeń, kiedy tylko miejscowi zauważyli, że nikogo w nocy nie ma, włamali się, podpalili mieszkanie i ukradli wszystko co się działo. Kobieta już więcej się w KZGM nie pojawiła.
Zdarza się też, że mieszkania niszczą nawet ci, którzy regularnie płacą. Tak jak kobieta z ul. Koszarowej. Nikt niczego nie zauważył, sąsiedzi uważali ją za porządną lokatorkę, wpadała do nich na kawę. Ale do siebie nigdy nikogo nie zapraszała. Może dlatego, że jej mieszkanie przypominało wysypisko śmieci. Pracownicy KZGM sprzątali je później przez dwa tygodnie w szczelnie zakrywających ciało kombinezonach.
Takich historii są dziesiątki. Ludziom, którzy dewastują mieszkania komunalne, niewiele można zrobić. Zwłaszcza jeśli płacą w terminie czynsz. Jeśli nie dzieje się nic złego z instalacjami czy ogrzewaniem, KZGM nawet nie ma możliwości sprawdzenia czy wszystko jest w porządku. Są za to sytuacje odwrotne. – Czasem lokatorzy zniszczą np. piec, a potem donoszą inspektorowi budowlanemu, że my, jako administracja, stwarzamy dla nich zagrożenie życia. Musimy naprawić wszystko na nasz koszt – mówi Marcin Gawlik.
W 2015 roku w procedurze eksmisyjnej KZGM odzyskał 149 mieszkań. 79 mieszkań lokatorzy zdali dobrowolnie albo nastąpiło ich samodzielne przejęcie. Z kolei przy 70 lokalach konieczna była eksmisja z udziałem komornika.
A potem takie mieszkania lądują pod wynajem i człowiek musi bank obrabować żeby melinę do porządku doprowadzić.To już szczyt wszystkiego!Ktoś kto normalnie pracuje i potrzebuje własnego kąta musi się prosić i takie dziadostwo przeważnie dostaje bo komuś kto dostał za darmo się w dupie przewraca.Ja już 5 rok czekam na mieszkanie ale jak mam dostać spelunę po jakimś menelu to dziękuję prędzej czy później znajdę sam coś normalnego tylko szkoda kasy i czasu
Degeneraci, którzy nigdy nie będą nawet w najmniejszym stopniu przystosowani społecznie. Wyjście jest proste: przymusowe roboty publiczne, jeśli się nie przystosują – pokroić na narządy, jeśli coś mają zdrowego.
A co z tymi, którzy są tzw. normalni – chcą zdobyć własny kąt, zarabiają, ale nie na tyle aby dostać kredyt?
Od 6 lat starałem się o mieszkanie komunalne w gminie ościennej. W tym roku przypadała moja kolej – nic z tego, po weryfikacji dochodu przekroczyłem próg o 200 zł.
W tym kraju aby dostać mieszkanie to trzeba być biednym na tyle aby nie móc go utrzymać, społecznie nieporadnym albo po prostu zdegenerowanym.
Dziękuję za taki kraj, zaczynam myśleć o wyjeździe.