Kontener na gruz blokował wejście do sklepu z dopalaczami przy ul. Plebiscytowej tylko przez kilka godzin. Został odsunięty, bo interweniował adwokat właściciele lokalu. MPGK odsunęło więc stalowy pojemnik i do sklepu znów można wejść. W czwartek weszła też policja i sanepid. Klienci też.
W środę około godz. 8 rano na chodniku przed sklepem z dopalaczami przy ul. Plebiscytowej MPGK postawiło kontener na gruz. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, taką decyzję podjął prezydent Katowic Marcin Krupa. Skoro inne metody zawiodły, władze Katowic postanowiły fizycznie ograniczyć dostęp do sklepu. Decyzja ucieszyła wielu mieszkańców okolicznych ulic. – Ktoś wpadł na bardzo dobry pomysł. Jeżeli właściciel nie potrafi przez tyle lat z tym porządku zrobić. Tu jest szkoła, tu chodzą dzieci. Po prostu małolaty się tym narkotyzują – mówi Ludwik Cyba, mieszkaniec ul. Plebiscytowej.
Oficjalnie urzędnicy przekonują, że kontener stanął tuż przed drzwiami zupełnie przypadkowo. – Współpracujemy ściśle z sanepidem, współpracujemy ściśle z policją, wykonywane są kontrole. Czyli wszystkie kroki prawne jakie są możliwe, są realizowane. A teraz przy okazji porządkujemy tutaj okolicę i dlatego ten kontener musiał tutaj stanąć – tłumaczy Maciej Stachura, naczelnik wydziału komunikacji społecznej UM Katowice.
Kontener ma stać tak długo, jak długo będzie to potrzebne. Jak ustaliśmy, został przesunięty, bo stwarza zagrożenie dla osób przebywających w środku. W nagłym wypadku zablokowane drzwi uniemożliwiłyby wejście służb do lokalu. Interweniował w tej sprawie adwokat właściciela budynku. Po odsunięciu pojemnika, do środka weszli policjanci i pracownicy sanepidu. Ponownie jednak, dopalaczy nie znaleźli. Będą kolejne kontrole.
Wkrótce problem sklepu z dopalaczami powinien zniknąć. Po podpaleniu drzwi (więcej czytaj TUTAJ) właściciel wypowiedział najemcy umowę najmu. Próbowaliśmy z nim porozmawiać, ale odmówił.
Okres wypowiedzenia umowy lokalu przy ul. Plebiscytowej 21 to jeden miesiąc.