Spokojny i pokojowy protest rolników w centrum Katowic. Wybrzmiały postulaty przeciwników europejskiego Zielonego Ładu i importu z Ukrainy, ale uczestnicy skorzystali też z okazji, żeby wypromować swoje produkty. Rozdawali warzywa i owoce.
Protesty rolników w Polsce wybuchły już ponad miesiąc temu. Jednak do tej opory żaden nie odbył się w Katowicach. Dzisiaj w końcu rolnicy dotarli do stolicy województwa i rozłożyli swoje miasteczko po obu stronach gmachu Sejmu Śląskiego. Były traktory, kiełbasy z grilla i poczęstunek dla mieszkańców. Na ul. Jagiellońskiej można było podejść do dużych pojemników i wziąć sobie jabłka. Rolnicy przygotowali gotowe zestawy warzyw na obiad: ziemniaki, buraki, marchewka pietruszka, por. – Ludzie biorą wszystko, bo jest za darmo. Musimy tego pilnować, bo ludzie nie mają umiaru – mówił rolnik stojący przy jednym z takich koszy.
Wszystkie produkty pochodziły z lokalnych gospodarstw, rolnicy oddolnie zrobili zbiórkę, żeby podarować coś od siebie również kierowcom stojącym w korkach na blokowanej przez manifestujących ul. Francuskiej. – W ramach tego, że blokujemy i utrudniamy ludziom życie, to chcemy taki pozytywny obraz rolnika przekazać i przy okazji promować swoje produkty – mówi Mateusz Jarek, rolnik.
Jednak nie wszyscy kierowcy poczęstowali się jabłkiem, niektórzy nie wydawali się zadowoleni zatorem spowodowanym przez rolników. – Czy my tutaj rzeczywiście utrudniamy ludziom życie? Może ci, którzy tu są, sami odpowiedzą na to pytanie – mówił Jacek Sznajder, rolnik z Mikołowa i przewodniczący zgromadzenia. Organizatorzy katowickiego protestu rolników i myśliwych odcinają się od wydarzeń z Warszawy, gdzie doszło do zamieszek i starć z policją. Dzisiaj manifestacja przebiegała spokojnie. – Tam był protest organizowany też przez związki zawodowe. Powtarzam cały czas i będę powtarzał, że to, co tu jest, to jest organizowane od nas, od rolników i my to tak widzimy – dodaje Sznajder.
To on przekazał dzisiaj wojewodzie śląskiemu postulaty. Dotyczą one sprzeciwu wobec wprowadzaniu rozwiązań europejskiego Zielonego Ładu i blokady importu artykułów rolno-spożywczych z Ukrainy. Marek Wójcik zobowiązał się przesłać je do ministra rolnictwa.
Skoro tak martwią się o zdrowie konsumentów, dlaczego sprzeciwiają się ograniczeniu stosowania pestycydow i dlaczego wymusili odłożenie zakazu stosowania niemiecko-amerykańskiego RoundUpu o 10 lat?
Dlaczego piszą o wzroście cen żywności, skoro podstawą protestu są właśnie niskie ceny żywności (w skupach, ale i w sklepach)?
Dlaczego piszą o “ugorowaniu”, nie wspominając, że za taki teren wezmą dopłaty, że mogą tam uprawiać pewne rośliny, oraz że jego głównym celem jest odtworzenie tradycyjneg dla Polski krajobrazu rolniczego – zzadrzewieniami, miedzami i oczkami wodnymi? Poza tym nie dotknie 70% gospodarstw w Polsce, bo są za małe.
Przynajmniej nie powielali ruskich fake newsów o zakazie uorawy marchewek na RODach 😉
Byłem widziałem, szacunek dla rolników. Walczcie o Polskę. Nikt tego za was nie zrobi.