Grupa mieszkańców wpadła na pomysł zorganizowania referendum w sprawie odłączenia południowych dzielnic Katowic i przyłączenia ich do Mikołowa. Niewielu mieszkańców słyszało o tej inicjatywie, ale radni i tak muszą się nią zająć.
Na pomysł zmiany granic gmin wpadła grupa mieszkańców. Jego genezą jest spór pomiędzy organizacją pozarządową a Katowicami. Już kilka miesięcy temu założyciel fundacji Arka Noego informował o tym, że jest w konflikcie z urzędem. Poszło o należący do miasta grunt, na którym fundacja miałaby rozbudować prowadzoną szkołę specjalną. Od 8 lat miasto nie daje organizacji zielonego światła na wykup działki w Panewnikach. Chcąc zwrócić uwagę na opieszałość urzędników, osoby zaangażowane w działalność fundacji wpadły na pomysł zorganizowania referendum.
Mieszkańcy mieliby odpowiedzieć na pytanie, czy uważają, że dzielnice Ligota Panewniki, Piotrowice, Ochojec, Podlesie, Zarzecze oraz Kostuchna powinny stać się częścią Mikołowa. Jednak, żeby referendum można było przeprowadzić, potrzebnych jest poparcie 10% wszystkich uprawnionych do głosowania mieszkańców Katowic. To około 21 tys. podpisów. W ustawowym terminie 60 dni udało się zebrać ich tylko nieco ponad 300. Nic dziwnego, bardzo mało osób wiedziało o tej inicjatywnie. – Nie ma znaczenia, ile zebraliśmy. Nie uważałem za realne, że uda się zebrać 21 tysięcy – mówi Tymoteusz Grajner, pomysłodawca referendum. Przyznaje, że od początku traktował referendum jako żart i chciał wywołać dyskusję dotyczącą miasta. – Może jest inny sposób na zmianę funkcjonowania urzędu miasta w Katowicach. Na przykład można się zastanowić, czy nie warto zdecentralizować urząd i na wzór Warszawy dać poszczególnym dzielnicom większą samodzielność. To też można poddać pod referendum – mówi Grajner. Dodaje, że już planuje kolejną inicjatywę referendalną, ale będzie chciał zadać mieszkańcom inne pytanie.
Mimo braku wymaganej liczby podpisów, radni muszą zająć się tą sprawą. Podpisy stanowią zaledwie 1,5% wymaganych, ale rada miasta jest zobligowana w terminie 30 dni podjąć uchwałę. – Myślę, że stanowisko rady miasta będzie oczywiste i jednoznaczne. Zresztą dociera do nas szereg bardzo wyraźnych głosów. Mieszkańcy południowych dzielnic są oburzeni, że taka inicjatywa w ogóle powstała – mówi Maciej Biskupski, przewodniczący rady miasta.
Na najbliższy piątek zaplanowano posiedzenie specjalnie zwołanej komisji w sprawie referendum. Opinia komisji będzie brana pod uwagę przy podejmowaniu uchwały. Organem, który musi wydać swoją osobną opinię jest też wojewoda. Nadzwyczajna sesja rady miasta poświęcona referendum odbędzie się prawdopodobnie 16 sierpnia.
Sosnowiec przyjmie. W końcu gdzieś spalarnie trzeba wybudować
Jakaś fundacja będzie mówić gdzie będzie dzielnica należeć ? To jakaś paranoja. Już tramwaj jest blokowany przez jakąś fundację.
Tym którym podoba się takie przechodzenie, jak z banku do banku, to pomyślcie ze za chwilę wszystkie osiedla będą chciały wlasnej samodzielności. Wtedy ogrodzą się, a drogi podziela. Już widzę jak każde osiedle zapłaci za dostęp do wody, za przejazd przez nie swoją drogę. Będzie komedia. Napweno Kraków, Wrocław, Łódź, Warszawa, Gdańsk, śmieją się z tego równo… wystarczy fundację założyć..
referendum trzeba zrobić żeby odwołać Krupę i ta śmietankę towarzyszką !!! będzie łatwiej zebrać głosy.