Samiec sowy, który od kilku lat żyje ze swoją partnerką w Lesie Murckowskim, przeżył spotkanie z samochodem. Gdyby coś poważnego mu się stało, byłaby to wielka strata. Ten gatunek wrócił po około stu latach na Górny Śląsk.
Wyjątkowy pacjent trafił do Leśnego Pogotowia w Mikołowie w zeszłym tygodniu. Po około 10 dniach leczenia został stamtąd „wypisany”. – Mieliśmy już pod opieką puszczyki, choć niedużo. Ale to szczególny okaz, bo to jest ptak z tej pary, która po stu latach wróciła – mówi Jacek Wąsiński z Leśnego Pogotowia.Mowa o puszczyku uralskim. W 2019 roku parę puszczyków zauważył w Lesie Murckowskim Mirosław Wąsiński, pracownik Nadleśnictwa Katowice i syn pana Jacka. To odkrycie zaskoczyło nawet ornitologów, ponieważ ten gatunek sowy nie występował od 100 lat na Górnym Śląsku.Na początku ubiegłego tygodnia doszło do wypadku, który mógł zakończyć się fatalnie. Samiec z pary, która gniazduje i rozmnaża się w lesie w Murckach (do tej pory odnotowano dwa lęgi) został prawdopodobnie potrącony przez samochód. Wydarzyło się to w centrum Katowic. Ptak leżał na ul. Francuskiej, obok cmentarza. Niewykluczone, że właśnie na cmentarzu polował. Z jakiegoś powodu znalazł się na drodze. Mógł przysiąść na chwilę na jezdni lub przelatywał nisko na przykład goniąc jakiegoś gryzonia i został uderzony przez samochód. – Szczęśliwie było to w środku miasta i ktoś nie jechał szybko, bo inaczej by go zabił. Ptak zginąłby, a tak nie odniósł żadnych poważniejszych obrażeń – mówi Wąsiński.
Gdyby coś poważnego mu się stało lub ptak nie przeżyłby bliskiego spotkania z autem, to samica mogłaby przenieść się gdzie indziej. Na razie jest to jedyna para gniazdująca w rezerwacie. Las bukowy zamieszkiwany przez puszczyki mógłby utracić bardzo cennego przedstawiciela fauny krótko po powrocie puszczyków. Do Leśnego Pogotowia przywieźli sowę pracownicy katowickiego schroniska. Po przebadaniu samca okazało się, że ma tylko delikatną ranę nad dziobem. – To jest dorosły ptak, kondycyjnie silny. W niewoli chętnie jadł, więc nie był osłabiony po wypadku – mówi założyciel Leśnego Pogotowia. Rana szybko się zagoiła i puszczyk mógł szybko wrócić do lasu. W czwartek samiec został wypuszczony na wolność w obrębie obszaru, w którym występuje, czyli w murckowskim rezerwacie. Został zaobrączkowany i wykonano mu zdjęcia. Tak, żeby w przyszłości było go łatwiej zidentyfikować.Puszczyk uralski to duża sowa. Trzecia pod względem wielkości spośród występujących w Polsce. Ma długość ciała ok. 50–62 cm, rozpiętość skrzydeł ok. 125–135 cm. Waga samców waha się od 500 do 900 g. Samica jest wiekszą i waży od 600 do 1300 g. Gatunek ten jest objęty ochroną gatunkową ścisłą, został umieszczony w Polskiej Czerwonej Księdze. Jak czytamy na stronie Stowarzyszenia Jestem na pTak, uznawany jest za jedną z najbardziej agresywnych sów. Na swoim terenie rzadko toleruje obcych. W obronie gniazda i młodych może zaatakować też człowieka. Zdjęcia i wideo: Leśne Pogotowie