Badania genetyczne i opinia antropologa przemawiają na korzyść Dariusza N., który jest oskarżony o zabójstwo Dominika Koszowskiego. Podczas kolejnej rozprawy w sprawie zabójstwa sędzia próbował dowiedzieć się, dlaczego brakuje jednej próbki DNA zamordowanego 19-latka.
Po tym, jak sąd apelacyjny uchylił wyrok skazujący Dariusza N. na 25 lat pozbawienia wolności za zabójstwo Dominika Koszowskiego i usiłowanie zabójstwa jego ojca, Rafała K., postanowiono, że biegli ponownie sporządzą opinie. Poprzednia opinia dotycząca śladów biologicznych wykazała, że na ubraniu ofiary znaleziono DNA Dariusza N. Jednak okazało się, że opinia została wydana w sposób nierzetelny, co ujawniła opinia prywatna, którą zleciła obrona. Jednak dzisiaj głównym tematem był jeden z materiałów dowodowych – próbka materiału DNA z bezrękawnika zamordowanego 19-latka.
Przed sądem stanęli biegli z zakresu genetyki sądowej. – Sąd apelacyjny kazał mi poszukiwać tej próbki – powiedział sędzia Józef Chowaniec. Powodem jest to, że o ile są przebadane materiały z innych części ubrania Dominika, o tyle badania próbki z bezrękawnika nie udało się przeprowadzić. – Nie mieliśmy możliwości ponownego przebadania materiału pobranego z bezrękawnika pokrzywdzonego, gdyż do pracowni dostarczono próbkę bez zawartości – mówiła dr Kornelia Droździok, specjalistka laboratoryjnej genetyki sądowej. Probówka została dostarczona do sądu, nie bezpośrednio do Zakład Medycyny Sądowej Śląskiego Uniwersytetu Medycznego. Biegły dr Marcin Tomsia odebrał telefon z Sądu Okręgowego, którego pracowniczka poinformowała go, że nie ma gdzie przechowywać tej próbki i poproszono go o jak najszybszy odbiór. Na miejscu nie mógł sprawdzić, czy wewnątrz jest jakaś ciecz, ponieważ probówkę należy otwierać w warunkach laboratoryjnych. To był piątek, a w poniedziałek zajrzano do środka. – Sprawdzenie próbki nastąpiło w kolejnym dniu roboczym, w poniedziałek. Wtedy stwierdzono brak izolatu w probówce – mówi Tomsia. Biegła zadzwoniła do laboratorium DNA Lab, które przygotowało materiał do badań i zgłosiła brak materiału w probówce. – Ale pani wydawało się, że w próbce znajdowała się kropelka – mówi biegła Kornelia Droździok i dodała, że taka sytuacja zdarzyła jej się po raz pierwszy od 1996 roku, odkąd zajmuje się badaniami DNA.
O tej „kropelce” długo dzisiaj rozmawiano, ale sąd nie doszedł do tego, gdzie mógł zagubić się materiał DNA z bezrękawnika. W ŚUM przeprowadzono wirowanie probówki, ale w środku żadnej cieczy nie było. Dlatego nie przeprowadzono ponownego badania, a ten dowód jest wyłączony z opinii biegłych. Sam oskarżony wygłosił na koniec oświadczenie, w którym podkreślał, że w żadnej z próbek nie stwierdzono DNA zgodnego z jego profilem. To kolejna korzystna dla Dariusza N. opinia.
Kilka dni temu Marcin Pietraszewski na łamach Gazety Wyborczej opublikował artykuł dotyczący opinii antropologa. Ta była potrzebna, żeby stwierdzić, czy mężczyzna w kapeluszu widoczny na kilku nagraniach z dworca to Dariusz N. W tym celu przeprowadzono nawet eksperyment procesowy, podczas którego oskarżony, przebywający jeszcze wtedy w areszcie, przeszedł tą samą trasę, którą niedługo przed zabójstwem Dominika N. szedł mężczyzn w krótkich spodenkach, kapeluszu i z bananem w ręce. Cytowana przez GW antropolożka stwierdziła w swojej opinii, że „zgromadzony materiał nie stanowi podstawy do kategorycznego stwierdzenia, że oskarżony Dariusz N. jest mężczyzną ubranym w czarne buty sportowe, krótkie spodnie typu jeansy, czarną koszulkę z krótkim rękawem, czarny kapelusz z żółtym otokiem i napisem, trzymającym w ręku banana”. Chodzi też o tatuaże na lewej ręce N., które – zgodnie z zeznaniami tatuażysty – zostały wykonane w okresie od maja do czerwca 2016 roku. Oznacza to, że w dniu zabójstwa oskarżony już je miał, a u osoby widocznej na nagraniach tatuażu nie ma. Biegła z zakresu antropologii będzie jeszcze odpowiadała przed sądem podczas jednej z kolejnych rozpraw.