Urząd miasta poinformował, że prezydent Katowic otrzymał nagrodę „Lider Transportu Publicznego”. Przyznał ją Polski Związek Pracodawców Transportu Publicznego. Wiceprezesem tej organizacji jest Roman Urbańczyk, którego Marcin Krupa zatrudnił na stanowisku prezesa PKM Katowice.
Nie do końca wiadomo jakie były kryteria przyznania wyróżnienia, bo na stronie PZPTP próżno szukać jakichkolwiek informacji o nagrodzie. Na marginesie, ostatnie informacja na wspomnianej stronie pochodzi z 14 października… 2020 roku. Inna opublikowana tego samego dnia mówi o tym, że “koronawirus nie odpuszcza”.
Z informacji przesłanej przez UM Katowice wynika, że prezydent Katowic został wyróżniony za “wspieranie elektromobilności i transportu publicznego“. – Ta nagroda pokazuje, że nasze działania, które mają wpływać na polepszenie komfortu życia mieszkańców naszego miasta, są pozytywnie odbierane przez środowiska eksperckie – to cytat prezydenta z informacji prasowej. Wspomniane środowisko tworzą głównie prezesi miejskich spółek komunikacyjnych z mniejszych i większych miast. W zarządzie Polskiego Związku Pracodawców Transportu Publicznego, jako wiceprezes, zasiada Roman Urbańczyk, który od maja 2021 roku jest prezesem PKM Katowice. Wcześniej, od 6 maja 2019 roku pełnił funkcję wiceprezesa zarządu ds. techniczno-eksploatacyjnych. To stanowisko zostało stworzone specjalnie dla niego. Jeszcze wcześniej przez kilkanaście lat kierował KZK GOP.
“Jedną z pierwszych kluczowych decyzji prezydenta Marcina Krupy, w zakresie transportu było wdrożenie w centrum Katowic strefy ograniczonej prędkości „Tempo 30” – czytamy w informacji prasowej na temat nagrody “Lider Transportu Publicznego”. Tyle że Tempo 30 nie ma żadnego związku z transportem publicznym i w żaden sposób nie wpływa na jego jakość. Za to jak najbardziej wpływa na niego stały już niedobór kierowców w PKM Katowice, który sprawia, że miejska spółka rezygnuje z obsługi kolejnych linii autobusowych, a niemal codziennie wypadają kursy na trasach jeszcze obsługiwanych przez PKM.
Urząd podkreśla też, że Katowice inwestują w autobusy elektryczne, a w przyszłym roku na ulice mają wyjechać pierwsze pojazdy hybrydowe. Dodatkowo “dzięki temu, że mieszkańcy Katowic coraz częściej przesiadają się z prywatnych pojazdów na publiczny transport, wszyscy mogą oddychać czystszym powietrzem“. Na ulicach Katowic oraz na chodnikach i trawnikach widać odwrotny trend, dlatego poprosiliśmy urząd o dane lub statystyki, które były podstawą do takiego stwierdzenia.
Z dostępnych powszechnie danych (ranking miesięcznika Wspólnota za 2019 rok) wynika za to, że Katowice nie są liderem, jeśli chodzi o dopłaty do komunikacji publicznej w przeliczeniu na mieszkańca. Z zestawienia przygotowanego przez miesięcznik Wspólnota (za 2019 rok) wynika, że daleko z przodu były w 2019 roku Warszawa (916,98 zł/os.), ale również Gdańsk (591,15 zł), Poznań (537,01 zł), Wrocław (443,97 zł) i Łódź (430,06 zł). Przed Katowicami był też Olsztyn (387,47 zł), a tuż za Szczecin (331,02 zł), Kraków (321,23 zł) oraz Lublin (302,79 zł).
Obiektywnie trzeba za to stwierdzić, że Katowice są jednym z liderów we wdrażaniu idei elektromobilności, o czym świadczy m.in. liczba ładowarek dla pojazdów osobowych. Tyle że akurat jeśli chodzi o transport publiczny, to miasto ma duży problem. PKM nie kupi na razie więcej elektrycznych autobusów, bo nie byłoby ich gdzie ładować. Miejska spółka „tankuje” prądem swoje autobusy tylko dzięki ładowarkom w bazie przy ul. Mickiewicza. Oprócz takich typu typu plug-in dysponuje też ładowarką pantografową. W planach jest budowa ładowarki na pętli na os. Tysiąclecia. Oferty w przetargu na jej zaprojektowanie i budowę miały zostać otwarte 24 października, ale termin został przesunięty na 4 listopada.
Kryteria konkursu:
– dobra znajomość znajomych z magistratu
– dobre relacje z deweloperami
– piękne oczy
– piękna fryzura
Elektro mobilność w Kato? Hmm, likwidacja stacji postojowych na dzielnicach przylegających do centrum, pomijam tak mało istotny fakt że wprowadzają te elektro mobilności sektory prywatne.
Może brak budowy tramwaju na południe, zdecydował o zwycięstwie? W końcu nie wycięto kilkudziesięciu drzew (działania proekologiczne), bo sarenkom i dzikom nie jest potrzebny tramwaj między drzewami (mieszkańcom też nie). Komunikacja w Katowicach i okolicach leży i kwiczy, a widać to dobitniej wsiadając do komunikacji w innym mieście (nie należącym do ZTM). Przykre
Niech zaczną kupować większe autobusy. Te krótkie 12 metrowe wiesiobusy nie nadają się do miasta, tylko na wieś gdzie mieszka 200 osób, i jeździ jeden na godzinę. Przyklad: wsiadam na starej Ligocie, można znaleźć pojedyncze miejsca do siedzenia. Kolejny przystanek pół szkoły wsiada do busa. Kolejny przystanek Pani z wózkiem wsiada oraz osoba z wózkiem inwalidzkim. Pozostało chyba tylko siadać na kolanach kierowcy, żeby dostać się do centrum Katowic.
Za transport powinno zabrać się ministerstwo Infrastruktury, i zrobić systemowy program koleji miejskiej dla miast, mniejsza o to czy naziemnej, czy PODziemnej, i czy nazywa się metro czy inaczej.
Lider transportu, chmurna nać. Za wiecznie opóźnione autobusy, za megakorki na południu miasta, za obcięte rozkłady jazdy autobusów. Paradne. Wstydu nie mają!