Andrzej Kotala nie miał ostatnio dobrej prasy. Zawirowania z działkami w Parku Śląskim sprawiły, że pisano o nim niemal wyłącznie źle. Teraz jednak trzeba go pochwalić. Postawił się kibolom i kibicom, a mało kogo na to stać. Może będzie to zachęta dla innych prezydentów, że naprawdę ważne potrzeby miast trzeba zaspokoić w pierwszej kolejności, a dopiero potem można się bawić w finansowanie stadionów czy (co znacznie gorsze) utrzymywanie klubów sportowych.
W dużym skrócie. Na wczorajszej konferencji prasowej Andrzej Kotala ogłosił, że Chorzów nie ma pieniędzy na budowę nowego stadionu dla Ruchu i w związku z tym, budowy na razie nie będzie. Jako powód prezydent podał działania rządu, które spowodują ubytek w budżecie miasta na 2020 rok na poziomie około 25 mln zł. To m.in. mniejsze wpływy z podatku dochodowego i większe wydatki na energię i płace. Skoro trzeba nagle wytrzasnąć 25 milionów, a na stadion miało pójść 20 mln, to decyzja o rezygnacji z budowy jest oczywista i zrozumiała. Oczywiście, pieniędzy można było poszukać gdzie indziej. Np. latarnie mogłyby świecić krócej, stacji wypożyczania rowerów mogłoby być mniej, kilka imprez kulturalnych mogłoby się nie odbyć, miejskie fontanny nie musiałyby tryskać wodą, tereny zielone mogłyby być koszone rzadziej, remonty szkół i przedszkoli można by przełożyć na później albo w ogóle z nich zrezygnować. Przecież komfort nauki dzieci nie jest tak ważny jak komfort oglądania meczów czwartoligowego Ruchu na nowym stadionie.
Nie wiem czy mniejsze wpływy do budżetu miasta to jedyny powód decyzji Andrzeja Kotali. Być może została ona podjęta jeszcze bardziej zdroworozsądkowo. Być może prezydent od dawna nie ma zamiaru wydawać 150-200 mln zł (tu można stawić właściwie dowolną kwotę) na nowy stadion przy ul. Cichej, skoro ma w Chorzowie Stadion Śląski. Tak, wiem, Śląski jest za duży, wynajęcie kosztuje itd. itp. Ma jednak jeden podstawowy atut – istnieje, a koszt jego budowy wyniósł około 650 mln zł (choć tu też można pewnie wstawić dowolną kwotę).
Rozbawiły mnie do łez zarzuty chorzowskich kibiców, którzy mówią o skandalu i wytykają prezydentowi, że nie jest kibicem Ruchu. Prezydent miasta nie musi być kibicem klubu z miasta, którym rządzi, a może nawet nie powinien. Jeśli zbyt emocjonalnie podchodzi do jednej działki (np. sport), może zaniedbać inne. A przecież jest prezydentem wszystkich mieszkańców, a nie kilku tysięcy kibiców, którzy na dodatek, tak jak w przypadku Chorzowa, nie chodzą nawet na mecze Ruchu. Rozumiem, że czwarta liga (z nazwy III) nie zachęca do przyjścia na stadion, ale oficjalny bojkot to co innego.
Kibice zagrozili, że będą chcieli odwołać prezydenta Kotalę w referendum. Z niecierpliwością czekam na to aż zbiorą podpisy pod wnioskiem o referendum, a potem zmobilizują innych mieszkańców. Oficjalnie deklaruję, że wpłacę 100 zł darowizny na Ruch, jeśli do referendum dojdzie i Andrzej Kotala zostanie odwołany. A co mi tam, wpłacę 200 zł.
Proponuję od razu dorzucić pytanie czy miasto ma finansować zawodowy sport. Nie wiem jaka byłaby odpowiedź w Chorzowie (podejrzewam, że negatywna), za to wiem, że w Katowicach mieszkańcy w większości byliby przeciwni utrzymywaniu GKS-u z publicznych pieniędzy.
W kampanii wyborczej w 2014 roku Marcin Krupa zapowiedział, że miasto nie będzie budowało stadionu i jednocześnie utrzymywało klubu. Potem, niestety, zmienił zdanie. Może warto wrócić do sprawy. W końcu Katowice stracą w 2020 roku na przedwyborczych obietnicach PiS nawet 80 mln zł. Gdzieś trzeba będzie ciąć. Albo stadion, albo finansowane GKS-u. Tym razem, wyjątkowo, można wziąć przykład z Chorzowa.
A w Sosnowcu się buduje Stadion i Lodowisko. To jak to jest.
W Chorzowie jest stadion śląski , jest w końcu odbudowany . A piłkarski Ruchu Chorzów , to inna sprawa zajmuje się nim inna zawodowa grupa , owszem miasto się dokłada do utrzymania ośrodka sportowego . Ale pełnej odpowiedzialności za utrzymanie stadionu miejskiego nie ponosi . Jest różnica wspierać , a utrzymywać stadion Ruchu Chorzów.
Brawo panie Kotala za odwage na 3 lige stadion jest w sam raz taki jaki jest kilkaset osob nie bedzie mowic co warzniejsze w chorzowie!!! Lepiej wydac ta kase na inne cele ktorych w miescie mnostwo!!! Nie dla stadionu!!! Brawo Kotala
W takim razie każdy może być z pełnym błogosławieństwem mieszkańców oszustem politycznym.Dziś rezygnujemy z minimum 9 letniej obietnicy budowy stadionu a jutro z innych inwestycji które dzisiaj tak ochoczo wpierają obecni przeciwnicy budowy licząc na to że to własnie ich potrzeby i obietnice zostaną spełnione.
Kto okłamał raz zrobi to bez wahania ponownie.
Nie dotrzymał słowa budowy stadionu, zwala na pis… to trzeba mieć tupet…
Miał być stadion (dowolny projekt) ale nie będzie. A to wszystko przez PiS, bo coś tam, coś tam. Tak prymitywne działają władze samorządowe PO i nie jest to przeciwstawienie się kibicom czy kibolom, tylko wykorzystanie do celów politycznych sytuacji która się nadarzyła
Bardzo dobrze, miasto Chorzów, Katowice, etc. budowę stadionów i utrzymywanie klubów powinno zostawić zarządowi tych klubów. Wąska garstka entuzjastów danego klubu nie powinna być utrzymywana przez większość mieszkańców których nie interesują losy danego klubu.
Wiekszość tego co miasto organizuje, mnie nie interesuje, a jest. Ciekawe ile jest z tego utrzymywane przez miasto, a ile z biletów samych osób zainteresowanych.
I Vice Versa
A co, w Katowicach mniej Katowiczan niż w Chorzowie Chorzowian?
Władza musi się liczyć z tym co obiecuje.
Przed wyborami tak, po już niekoniecznie.
Rozwój miasta;
Hotele, restauracje, centra kongresowe i przesiadkowe, to raczej dla odwiedzających.
Tu przede wszystkim chodzi o to ze stadion obiecuje juz z 10 lat, więc wydaje mi się że przez ten czas szlo wygospodarować te pieniądze na budowę stadionu.
Niestety z obietnic trzeba sie wywiązywać, tymbardziej ze jeszcze z miesiąc temu cały czas utrzymywał wersję, że stadion powstanie…