Reklama

Polityczne pomieszanie z poplątaniem w Katowicach, czyli kto z kim idzie do wyborów

Na pierwszym planie Adrian Zandberg. W tle po lewej stronie Dawid Durał.

Grzegorz Żądło
Egzotyczne koalicje i lokalne sojusze, których nie ma na arenie ogólnopolskiej. Wybory samorządowe w Katowicach pokazują, że każdy może się dogadać z każdym. Oczywiście, dla dobra mieszkańców.

Przed ubiegłorocznymi wyborami parlamentarnymi polska polityka podzieliła się na kilka bloków. PiS, Koalicja Obywatelska, Polska 2050 wspólnie z PSL, Nowa Lewica i Konfederacja. Minęło kilka miesięcy i sytuacja trochę się zmieniła. Trzecia Droga w wielu miastach występuje przeciwko KO, z którą pod rękę idzie Lewica. Tylko Konfederacja nadal stoi z boku.

W Katowicach sytuacja jest jeszcze bardziej skomplikowana. Obecny prezydent Marcin Krupa niecałe trzy miesiące temu wyrzucił z koalicji rządzącej miastem PiS. Jego miejsce zajęła KO, która przez kilka lat udawała w radzie miasta opozycję. Teraz już nie musi. KO swojego kandydata na prezydenta nie wystawia i popiera Krupę. Podobnie jak Lewica, która na tyle zaprzyjaźniła się z KO w Katowicach, że wstawiła na jej listy swoich kandydatów na radnych. Sama nie dałaby rady stworzyć list.

Porzucone niedawno PiS wyjścia nie miało i tym razem kandydata na prezydenta wystawić musiało, choć wyznaczanie do tej roli Leszka Piechoty szło partii wyjątkowo opornie.

Trzecia Droga się rozdzieliła. Praktycznie nieistniejące w Katowicach PSL popiera Krupę. Z kolei Polska 2050 wyrasta w kampanii na główną opozycję obecnego prezydenta. Z jej ramienia kandyduje bowiem radny Dawid Durał, który na listach do rady zebrał też przedstawicieli Ruchu Autonomii Śląska i partii Razem. Zwłaszcza porozumienie konserwatywnej Polski 2050 i mocno lewicowego Razem może dziwić. Kandydaci komitetu Katowice 2050 tłumaczą to umiejętnością dogadania się z każdym, kto chce w Katowicach zmiany.

Zresztą, przez lata w podobnym tonie wypowiadali się najpierw Piotr Uszok, a potem Marcin Krupa, kiedy ich koalicjantami byli na przemian PO i PiS. Z tym, że wtedy nie chodziło o zmianę, tylko o „dobro mieszkańców”. Różnica jest jednak taka, że nawet jeśli urzędujący prezydenci dostawali poparcie partii, to i tak w wyborach do rady miasta Forum zawsze szło samo.

Dzięki takim manewrom, najpierw Uszok, a potem Krupa zawsze mieli o jednego potencjalnie silnego kontrkandydata mniej. Teraz prezydent uznał, że lepiej dogadać się z PO, bo PiS jest na mocnej fali opadającej i większego zagrożenia nie stanowi. A nawet jeśli KO zdobędzie więcej mandatów w radzie, to przecież za stanowisko jednego czy dwóch wiceprezydentów, będzie można trochę podzielić się władzą. Oczywiście, dla dobra mieszkańców.


Tagi:

Komentarze

  1. Bartek 15 marca, 2024 at 8:00 pm - Reply

    Bardzo trafny komentarz.
    Ale się lokalne PO zeszmaciło w tych wyborach, brak słów. Mam nadzieję, że nigdy im tego
    nie zapomnimy.
    Mogli pokonać Krupę i oczyścić miasto a woleli się „dogadać”.
    „Dla dobra mieszkańców” 😉
    paru domów na poludniu 😉

Dodaj komentarz

*
*