Po podpaleniu sklepu z dopalaczami przy ul. Plebiscytowej 21, o którym informowaliśmy dzisiaj jako pierwsi, właściciel lokalu wypowiedział umowę najmu sprzedawcom tych używek. Policja nadal nie przesłuchała mężczyzny podejrzanego o podpalenie. Był pijany. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, mimo pożaru, przy Plebiscytowej nadal można kupić dopalacze.
PRZECZYTAJ TEŻ: Sklep z dopalaczami w centrum Katowic został podpalony
Dotarliśmy do świadków, którzy widzieli sprawcę podpalenia. Jedna z mieszkanek ul. Plebiscytowej około godz. 6.30 przechodziła obok sklepu w drodze do pracy. Zauważyła mężczyznę. – Był bardzo zdesperowany. Sam do siebie wykrzykiwał: “Wiedźma mi nie otworzyła” – opisuje kobieta. Godzinę później mężczyzna miał ponownie pojawić się w tym miejscu. Był już przygotowany, miał siatkę z butelkami. W środku prawdopodobnie była benzyna. Mężczyzna rozbił butelki, rzucając nimi w drzwi wejściowe sklepu. Potem je podpalił. O godzinie 7.25 na numer alarmowy zadzwoniła jedna z kobiet pracujących w lokalu gastronomicznym. Opisuje, że pożar nie był duży. Ogień buchnął na moment i szybko się zmniejszył. Na miejsce przyjechały służby. Mieszkańcy byli w oknach. – Widziałam jak bili brawo, a właściciel lokalu robił zdjęcia – opisuje inna kobieta. Podobno podpalacz na chwilę wszedł do jednego ze sklepów. Miał mieć nadpalone ubranie i spalone włosy na nogach. Policja zareagowała szybko. – Jak na miejsce pojechali policjanci, świadkowie opisali nam tego mężczyznę, a także wskazali kierunek, w którym uciekł. Chwilę później policjanci z oddziału prewencji zatrzymali tego mężczyznę – mówi kom. Aneta Orman, oficer prasowy KMP w Katowicach. 33-latek był pijany, miał około 1,5 promila alkoholu w organizmie. Mężczyzna został przewieziony do aresztu. W tym czasie na miejscu działali policyjni technicy. Po godzinie 10 pojawił się też biegły sądowy z zakresu pożarnictwa.
Niektórzy ludzie kojarzą mężczyznę, który podejrzewanego o podpalenie. Jednak nikt nie wie kim jest. Część ludzi mówi, że to klient sklepu z dopalaczami, ale jest też druga wersja. – Ja słyszałam, że jest to ojciec dziecka, któremu się przez te dopalacze stała krzywda i on się mści – mówi kobieta z jednego ze sklepów przy ul. Plebiscytowej. Policja na razie niewiele wie, bo funkcjonariusze nie mogli przesłuchać podpalacza.
Mieszkańcy o wszystkim informują nas na bieżąco. Niedługo po tym jak policja odjechała, w sklepie znów pojawili się klienci. Jeden z naszych informatorów mówi, że widział 3 osoby wchodzące do środka. Policja już o tym wie. Od kom. Anety Orman dowiedzieliśmy się, że na podpalenie zareagował właściciel lokalu. – Z informacji, które posiadam wynika, że właściciel wypowiedział umowę najmu najemcy tego lokalu – mówi kom. Orman. Okres wypowiedzenia umowy lokalu przy ul. Plebiscytowej 21 to jeden miesiąc.
Wiadomo, że podpalacz był już karany za inne przestępstwa. Policja czeka na wniosek pokrzywdzonego, czyli właściciela lokalu. Jeżeli straty wyniosą powyżej 500 zł, to będzie prowadzone postępowanie w kierunku uszkodzenia mienia.